II.

57 9 0
                                    

Na ogół spokojne życie tętniło
Póki się Wojna w to życie nie wdarła
Nie ścisnęła i szczęścia nie wzięła siłą
Jednak okryła świat w krwisty szkarłat

Obłęd już pędzi i strach i panika
I trawi świat gorzej niż Wojna swym mieczem
Bo w myślach rozpala chochlika 
Co myśli chore poddaje i w niebo drze sie

Na rumaku spłoszonym Obłęd, Zaraza
Zdąża już w kraj twój, dom i ziemię
A każdy jej poddany, chce drogę kej wskazać
By dobić Cię mogła i pożreć sumienie

Rozedrzeć twe nozdrza odorem choroby
Wywlec na ulicę strachy i mary
Za włosy wyciągnąć Cię na pal próby
Byś cierpiał za nie swoje kary

Oszalały spadł ze skały
By odmęty Cie powzięły
Byś się rozpadł, choć żeś stały
I w Zarazie zatracił, i zmysły twe rozpłynęły

Towarzysze podróżyWhere stories live. Discover now