Znam tylko trzy powody usprawiedliwiające ich wybór. Nie mam tutaj rodziny, a więc nie dojdzie do problemów natury emocjonalnej. Jestem wojowniczką, jedną z lepszych w naszym plemieniu, a zarazem jestem dziewicą. Spełniam kryteria narzucone przez Cesarza. Może i nie należę do najpiękniejszych, ale brzydka też nie jestem. Nikt z nas nie jest. Dlatego wybrali właśnie mnie. Jeśli by doszło do straty, plemię nie ucierpiałoby zbytnio. Znajdzie się ktoś inny na moje miejsce, a chętnych jest dużo. Praca na Volantis to prestiż, na który nie każdy zasługuje. Dodatkowy atut to szybkie przejście na wysoką emeryturę. Lubię ten świat. Jest prostszy niż życie w multi-milionowej społeczności w kosmosie. Moje plemię jest tu nazywane Czarnymi. Jesteśmy, jakby policją na tej planecie. Volantis to świat stworzony dla rozrywki, zasiedlony ludźmi, którzy nie zdają sobie sprawy, że te jasne punkty na nocnym niebie to słońca, a wiele z nich otaczają zamieszkane planety. Na ten świat mają wstęp jedynie ludzie. Obce rasy mogłyby zniszczyć całą maskaradę. Czemu stworzono Volnatis? Jest kilka powodów. Na szkoleniu mówią nam, że chodziło o naukowe podejście do ewolucji społeczności, że to projekt. W końcu planeta przemieniła się w mini walkę między najmożniejszymi firmami. "Czarni" to plemię wyszkolone po to, by kontrolować poczynania tych firm. Zasady są jasne. Nie wolno im umieszczać w tym świecie żadnych technologii. Mogą za to naprowadzać tutejszych uczonych na tropy wiodące do doskonalenia nauki i sztuki. Teraz Volantis jest na etapie średniowiecza.
Jestem Imereliar i zostanę żoną Cesarza zza morza. Jest to ważna misja, gdyż tamtejszą społeczność nie wspiera żadna z firm. Ich rozwój jest monitorowany, ale mamy zbyt mało danych. Dzieją się tam dziwne rzeczy. Tamtejsi ludzie zachowują się, jakby władali jakąś "magią". Jako plemię "Czarnych" musimy dowiedzieć się czy nikt nie złamał zasad i nie podarował im nowoczesnej technologii. Trzeba rozwiązać kilka zagadek dotyczących Imperium Słońca, jak siebie samych nazywają. Imperium co prawda handluje z innymi królestwami, ale bardzo wszystkich pilnują. Coś ukrywają, a my musimy odkryć co.
-Generale.-skinęłam głową stojąc na baczność przed kobietą koło czterdziestki. Brązowe włosy miała rozpuszczone, a zza ucha sterczał jej wizjer przenośnej konsoli. Rzuciła mi szybkie spojrzenie i skupiła się na ekranie przed prawym okiem.
-Wzorowa służba. Szkolenie ukończone przed czasem.-zamruczała siadając za dębowym biurkiem.-Wiesz czemu Cię wybrałam?-spytała przyglądając się mi uważnie.
-Tak jest.-starałam się nie patrzeć w jej oczy, musiałam ukryć strach, który powoli rodził się we mnie.
-Satelita co kilka godzin będzie w zasięgu Twojego sygnału. Nadawaj jak najczęściej. Potrzeba nam możliwie jak najwięcej informacji. Pojadą z Tobą dwie Zwiadowczynie i dwie Wojowniczki. Odegrają rolę Twojej świty. Wybrałam już odpowiednie dziewczynki.-Generał zawsze tak o nas mówiła. Byliśmy dziewczynkami i chłopczykami. Traktowała nas jak dzieci, ale też dużo wymagała. Darzyłam ją wielkim szacunkiem.-Nie wiem jak długo będą mogły zostać. Cesarz może zażyczyć sobie odesłanie ich tuż po ceremonii. Nie zostaniesz bez naszego wsparcia. To trudna misja, ale wiem, że dasz radę, Imereliar.-spojrzałam na nią, nigdy nie zwracała się do nas po imieniu podczas odprawy. Zaczynałam się coraz bardziej bać.-Masz jakieś pytania?
-Czy...-głos uwiązł mi w gardle, odkaszlnęłam próbując zamarkować suchość w gardle.-Czy ceremonia zaślubin jest respektowana przez nasze prawo?-ta myśl dręczyła mnie długo.
-Oczywiście, że nie. Nie będzie tam żadnego z naszych kapłanów czy polityków.-wyjaśniła i po dłuższej chwili dodała:-W ciążę też nie zajdziesz. Musisz przejść badania, podczas nich zainstalujemy sondę, która nie dopuści do zapłodnienia. Przy okazji dodamy chip najnowszej generacji. Będziesz mogła wysyłać nagrania z minimalnym zasięgiem. Ta misja ma najwyższy priorytet.-wpatrzyła się we mnie oczekując jakiejś reakcji.
-Rozumiem.-odparłam.
-Odmaszerować.-rozkazała, a ja zasalutowałam i wyszłam. Za drzwiami jej gabinetu odetchnęłam głośno, dręczyły mnie złe przeczucia co do tej misji. Dopiero jak podniosłam głowę dostrzegłam Remingtona. Wyższy ode mnie szatyn zatrzymał się w pół kroku i patrzył na mnie. Próbowałam przybrać obojętną minę, ale chyba za długo tu stał.
-Wszystko w porządku?-spytał syn Generał, jeden z najlepszych Zwiadowców, mierząc mnie uważnym spojrzeniem zielonych oczu.
-Tak.-skłamałam, nie znam go zbyt dobrze, tak jak prawie każdego w plemieniu. Jestem drobna i wielu z Wojowników nie potrafiło się pogodzić z faktem, że jestem od nich lepsza, a z członkami innych działów raczej się nie kumplujemy. Takie niepisane zasady.
-Imereliar?-patrzył na mnie, jakby znał każdą moją myśl, dreszcz przeszedł po moich plecach.-Powinnaś z kimś porozmawiać. Adrianna jest bardzo dobrą psycholog.-z jego twarzy wyczytałam zmartwienie. Pewnie przejmował się powodzeniem misji tak jak większość członków "Czarnych".
-Zapewniam, że nie potrzebna mi konsultacja psychologiczna.-odparłam wkładając w to cały zapas pewności siebie, mężczyzna nie wyglądał na przekonanego. Chciałam go wyminąć i odejść, ale chwycił mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę. Był silny jak na Zwiadowcę.
-Nie chodzi mi o powodzenie misji, tylko o Ciebie. Nie musisz się godzić na udział. Generał wybierze kogoś innego.-troska w jego oczach była dla mnie zaskoczeniem, wyrwałam rękę z jego uścisku.
-Mam odpowiednie kwalifikacje i silną psychikę...-chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale on mi przerwał.
-Jesteś tak oficjalna, że nawet nie wiem jak mam Ci powiedzieć...-zamilkł i odwrócił się, w półmroku korytarza nie mogłam dostrzec jego twarzy. Słyszałam jak oddycha głęboko i zbiera się, żeby powiedzieć coś jeszcze.-Powodzenia.-miałam przeczucie, że nie o to mu chodziło. Wszedł do gabinetu Generał z opuszczoną głową.
CZYTASZ
Volantis.
Science FictionPlaneta Volantis znajduje się na obrzeżach Federacji Ziemskiej, kiedyś była skałą o gorącym wnętrzu. Gdy pierwsza sonda przeskanowała ją uzyskała kwalifikacje nadającej się do terraformacji. Po czterech dziesięcioleciach naukowcy należący do Federac...