2

74 2 0
                                    


Byłem w trakcie zapisywania kolejnych nut mojego nowego utworu, gdy z dołu dobiegł mnie dzwon- kolacja.

Odłożyłem ołówek, przeciągnąłem się i niepewnie ruszyłem do drzwi, gdzie znajdował się Oliver.

Zapukałem, ale nikt się odezwał, więc po prostu nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka.
Było już ciemno, ale znam ten pokój na pamięć, więc podszedłem do łóżka, zapaliłem małą lampkę, która stała na szafce nocnej i zapaliłem ją. Moim oczom od razu ukazał się śpiący głęboko blondyn. Jego klatka piersiowa unosiła się równomiernie, jego włosy były w totalnym nieładzie, ale nie mogę powiedzieć, że wyglądało to źle. Mężczyzna był odkryty, więc chwyciłem koc, który leżał na fotelu obok i zarzuciłem go na Olivera. Popatrzyłem na niego jeszcze chwilę uśmiechając się delikatnie sam do siebie po czym zgasiłem lampkę chcąc wyjść z pomieszczenia. 

Gdy tylko zrobiłem jeden krok w kierunku drzwi, ktoś dotknął mojej nogi na wysokości kolana- zmroziło mnie.

-Dziękuje- powiedział sennie Oliver i przesunął swoją reką wzdłuż  mojej nogi, aż w końcu jego ręka zsuneła się na podłogę. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz i jednocześnie przeszło ogromne ciepło. Policzki mi płonęły. 
Czym prędzej wyszłem na korytarz zamykając za sobą drzwi i poszedłem na kolację.

Oczywiście kiedy zszedlem, a wraz ze mną nie pojawił się Oliver, moja mama bardzo się zdziwiła:

-Gdzie Oliver?- spytała przynosząc kolejne danie na stół.

- Śpi- oznajmiłem- nie chciałem go budzić- chciałem jeszcze powiedzieć jak uroczo wyglądał, ale ugryzłem się w język.

-Trudno- oznajmiła kobieta i ponownie uśmiech zagościł na jej twarzy. Kocham ją.

Do końca wieczoru nie widziałem Olivera. Słyszałem tylko jak przewracał się z boku na bok, a później poszedł wziąść prysznic i znów poszedł spać.

Ja natomiast nie mogłem zmrużyć oka przed większość nocy.


Kolejnego dnia obudziły mnie ciepłe promienie słońca wpadające do mojego pokoju. Przeciągnąłem się, leniwie wstając z łóżka. Ubrałem leżące na podłodze spodenki i biały t-shirt z nadrukiem po czym skierowałem się do łazienki. Po pięciu minutach już schodziłem na śniadanie.

Wyszedłem na werandę, gdzie za każdym razem jemy posiłki gdy jest ciepło i od razu moim oczom ukazał się siedzący na przeciw drzwi Oliver. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Mężczyzna kiedy mnie zobaczył uniósł swoją głowę i obdarzył mnie swoim spojrzeniem. Również się uśmiechnął. 

-Dzień dobry- powiedziałem podchodząc najpierw do mamy i całując ją w policzek, a następnie do ojca. Olivera obdarzyłem tylko skinieniem głowy i kolejnym uśmiechem. Odpowiedział tym samym.

Jedząc śniadanie próbowałem nie patrzeć się na blondyna. Zwracałem uwagę na wszystko inne chociaż by chodzącą muchę na drugim końcu stołu, ale nie na nim, chodź wiedziałem, że on wręcz przeciwnie- rzucał mi ukratkowe spojrzenia przez cały czas! 

-Elio- wyrwał mnie z obserwacji muchy głos mojego ojca- Oliver chciałby zobaczyć miasteczko i okolicę, zabierzesz go ze sobą na przejażdżkę- oznajmił uśmiechając się do mnie. Aż upuściłem łyżeczkę z wrażenia.

-Pewnie- odpowiedziałem odwzajemniając uśmiech do mojego taty i kolejno spoglądając pierwszy raz od dłuższego czasu na Olivera. Znów poczułem, że się rumienie.

Call me by your nameWhere stories live. Discover now