Tak jak co dzień do pokoju wpadły ciepłe, poranne promienie słońca, a ja niemiłosiernie zakryłem głowę poduszką likwidując dopływ światła. Chciałem jeszcze poleżeć, może przeczytać kolejny rozdział książki, ale musiałem wstać na śniadanie i posłuchać tego co ma do powiedzenia Oliver.
Rzuciłem poduszkę w kąt, wstałem do pozycji siedzącej, przeciągnąłem się leniwie i ruszyłem w stronę toalety. 5 minut później schodziłem ze schodów kierując się na werandę.
Moim oczom znów jako pierwszy ukazał się blondyn, który jakby nigdy nic gawędził z rodzicami jedząc kanapkę. Spojrzałem na niego tylko ten jeden raz po czym podeszłem do rodziców i przywitałem się z nimi. Oliverowi powiedziałem tylko nikłe "cześć".-Elio-zaczęła mama gdy tylko usiadłem i zająłem się obieraniem jajka.- nawet nie wiesz co stało się wczoraj Oliverowi- zaśmiała się.
-Na pewno coś strasznego skoro nie było go cały wieczór- odpowiedziałem z przekąsem cały czas obierając jajko.
-Zebyś wiedział- opdowiedziała mama- pokiereszował się na rowerze- zaśmiała się mama i spojrzała przepraszająco na Olivera- na szczęście nic mu się nie stało.- dopowiedziała.
Nic nie odpowiedziałem. Patrząć gdzieś w dal czułem tylko spojrzenie Olivera na mnie.
-Dzisiaj też gdzieś jedziecie?- spytał nagle ojciec.-Wydaje mi się, że Oliver już może jeździć sam, chyba wie gdzie się wszystko znajduje- uśmiechnąłem się do mężczyzny tak szeroko aż zabolały mnie policzki.
-Chyba jednak nie dokońca- odpowiedział blondyn i również obdażył mnie takim samym uśmiechem.- możesz dzisiaj znowu pokazać mi jakieś nowe miejsca- dopowiedział.-Widzisz Elio- zaśmiał się ojciec i poklepał mnie po ramieniu.- Oliver wspominał nam, że chciałby założyć u nas konto bankowe. Weźmiesz go do któregoś banku.
-Oczywiście- westchnąłem po czym podziękowałem za śniadanie i odeszłem od stołu.
*******
Czekałem za Oliverem dobre 20 minut w centralnym słońcu aż ten wyjdzie z banku. W końcu pojawił się, spojrzał na mnie przelotnie po czym sięgnął po rower i skierował się do przeciwległego baru.
-Chodź- krzyknął do mnie, kiedy jeszcze stałem pod bankiem- wejdziemy na chwilę.- uśmiechnął się i wszedł do środka odsawiając naprzód rower.
Nie mając wyboru udałem się za mężczyzną. Od razu kiedy wszedłem poczułem chłodny powiew klimatyzacji, która działa w pomieszczeniu. Raj. Ściągnąłem okulary z nosa i rozejrzałem się po wnętrzu. Zwykły bar- na przeciw mnie barek, po jednej stronie stoły bilardowe, a po drugiej normalne stoliki. Przy jednym z nich siedziała rozgadana grupa starszych panów, do których właśnie dołączył Oliver. Wszyscy z emocjami sięgającymi zenitu grali w karty. Podszedłem do nich bliżej, wziąłem wolne krzesło z stolika obok i usiadłem obok blondyna, który już dołączył do reszty i niezwracając na mnie uwagi zaczął grać. Byłem pod wrażeniem całej gry przez dłuższy czas. Po około 2 godzinach udaliśmy się z powrotem do domu- tym razem wspólnie.
Wjeżdżając na główne podwórko razem z Oliverem usłyszeliśmy głośne rozmowy i śmiechy dobiegające zza domu. Spojrzeliśmy się na siebie, po czym odłożyliśmy rowery, aby udać się właśnie w tamtym kierunku. Głosy stawały się coraz głośniejsze i naszym oczom ukazała się grupa osób grających w siatkówkę oraz innych osób, którzy im kibicowali.-Oliver, dołącz do nas!- krzyknął jeden z zawodników. Mężczyzna nie czekając na nic więcej szybko zdjął swoją koszulkę, podał mi ją i pobiegł do reszty. Spojrzałem na niego zdumiony, po czym udałem się do Marzi.
-Cześć- przywitałem się i pocałowałem dziewczynę w policzek.
-Hej- uśmiechnęła się radośnie.- wasz nowy gość jest baardzo przystojny nie sądzisz?
-Ty teeż?- jęknołem.
-Co ja?
-Każdy jest nim po prostu zachwycony, nie wiem co wy w nim widzicie- odburknąłem i ruszyłem nadal z jego koszulką w stronę mojej matki, która przygotowywała przekąski.
-Hej mamo- przywitałem się z kobietą po czym odłożyłem t-shirt i zgarnąłem morelę z tacy.
-Elio- uśmiechnęła się do mnie rodzicielka- jak tam było z Oliverem? Gdzie dzisiaj byliście?- zapytała ciekawa.
-Tu i tam- odpowiedziałem z pełnymi ustami, nie chcąc ciągnąć tematu.
-Mam nadzieję, że jesteś dla niego miły?- spytała matka patrząc na mnie poważną miną.
-Oczywiście. Czy ja kiedykolwiek byłem dla kogoś wredny?- spytałem jakby sam siebie, po czym sięgnąłem butelkę z zimną wodą i ruszyłem z powrotem w stronę Marzi.
-Przejdziemy się gdzieś?- zapytałem podchodząc do dziewczyny.
-Jasne- odpowiedziała wstając.
-Elio!- krzyknął Oliver biegnąc w moją stronę. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, mężczyzna już był obok mnie wyciągając z mojej dłoni butelkę i biorąc z niej ogromny łyk.
Kiedy on chłonął wodę ja pożerałem jego ciało- dosłownie. Po jego umiśęnionej klatce piersiowej spływało milion kropel potu, jego włosy były w kompletnym nieładzie, ale u niego wyglądało to seksownie.
-Dzięki- powiedział, a ja obudziłem się jak z transu.- Hej- chwycił mnie za ramię i spojrzał opiekuńczo- wszystko okej? Jesteś strasznie spięty.- i zaczął masować moje plecy.
-Kiedy jego ręce spoczywały na moich barkach poczułem bardzo przyjemne ciarki na całym ciele. Mężczyzna miał miękkie i zarazem szorstkie dłonie. Jego ruchy były bardzo precyzyjne co sprawiało mi ogromną przyjemność- odpłynąłem ponownie.
-Nie stresuj się tak- szepnął mi do ucha, a po moim ciele przeszły ciarki. Mój oddech był przerywany. Zanim podniosłem głowę w jego kierunku Olivera już tam nie było. Był w połowie drogi na boisko. Obudziłem się ponownie z tego transu i spojrzałem w dół, miałem bardzo złe przeczucie, które się sprawdziło- miałem erekcję.
Nie patrząc na nikogo innego szybko skierowałem się do domu. Zapomniałem nawet o Marzi, która teraz pewnie patrzyła na mnie jak na debila. Musiałem jak najszybciej ukryć się przed innymi, mając nadzieję, że nikt tego nie zauważył.
W domu szybko skierowałem się do swojego pokoju kładąc się na łóżku. Spojrzałem na dół, aby sprawdzić czy moja chwila ekscytacji minęła, ale myliłem się- musiałem coś z tym zrobić.
Po 5 minutach doszedłem we własne spodnie, czując się spełniony. Poszedłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic, po czym wróciłem do swojego pokoju. Nie opuszczałem go już do wieczora.
Kiedy wieczorem udałem się na kolację jego nie było. Czułem się zazdrosny?
-Gdzie Oliver?- spytałem mamy, kiedy usiadłem przy stole.
-A kto to wie- uśmiechnęła się smutno patrząc na mnie ze współczuciem. Co?
W nocy nie mogłem spać. Przed oczami cały czas miałem jego twarz.
YOU ARE READING
Call me by your name
Teen FictionZ przyjemniej drzemki wyrwał mnie krzyk mojej matki: -Elio, mamy gościa!- krzyknęła. Przyjechał.