3- Pierścień Midasa

104 5 3
                                    

3 rozdział

-Jack Sparrow... -powtórzył - Dawno się nie widzieliśmy.

-Skądś kojarze ten głos.. Groziłem ci już kiedyś?

-Hahaha -zaśmiał się złowieszczo - Już nie pamiętasz Źródła Młodości? Angelici?

-Aha! Już pamiętam! Czarnobrody, jak tam życie? Ups.. Może jednak nie życie..

-Jesteś mi coś winien.

-Co?

-Zemsta Królowej Anny. Poszła na dno przez ciebie (od aut~Możecie powiedziec czy to na pewno była "Zemsta Królowej Anny", powiedzmy, że poszła na dno).

-Tego to sobie nie przypominam.

-Musisz coś dla mnie zrobić.

-No wiesz.. Ja nic nie muszę, ja mogę.

-Ojojoj, w ogóle się nie zmieniłeś. Taki sam, cwany Jack.

-Kapitan jeśli można.

-A gdzie twój okręt? - wskazał dłonią na pojawiający się "wir", w którym ukazana była Perła wraz z resztą piratów na pokładzie.

-Co za podstępne szuje - szepnąłem, ale tak żeby było mnie słychać.

-Wracając do naszego układu. Oddasz mi Perłę, albo zabiję ciebie i wszystkich tu obecnych.

-Że? Co?! -miałem oddać Perłę, albo zginąć!? - Nie ma takiej opcji!

-Czyli mam zabić ciebie? - wycelował we mnie pistolet -Może być.

Strzelił.

Zapadła cisza.

-Au? -powiedziałem zdezorientowany.

-Edwardzie, dobrze wiesz, że w krainie umarłych, śmiertlenicy są również nieśmiertelni- zwrócił się do Czarnobrodego, Barbossa.

-To w takim razie, zaczekam sobie aż wrócisz do świata żywych.

Odwróciłem się do Gibbsa.
-Mamy jakieś wyjście? -szepłem.

-Wydaje mi się, że nie Kapitanie.

Wróciłem do rozmowy z Edwardem.

-A co jeśli przywrócę twój statek z powrotem?

-Niby jak?

-Powiedzmy, że mam znajomości.

-W tym wypadku może i bym cię oszczędził, może nie. Kto wie.

-Zostawisz mnie przy życiu jeśli oddam ci statek. Zgoda? -podałem mu dłoń.

-Zgoda -uścisnął.

Odeszliśmy w stronę bramy.


*przed bramą*

-Kapitanie, co z Perłą? - zapytał Gibbs.

-Najpierw musimy się dostać do Port Royal. Prawdopodobnie na szalupie.

-W piątkę?

-Jakoś damy radę- odezwał się Will - A co z Barbossą? Przecież nie może wyjść.

-Hmmm.. Rozejrzyjcie się może ktoś tu jest.


Każdy poszedł w swoją stronę. Wiem, że to był glupi pomysł ale może coś znajdziemy.

-Jack...

-Aa! No nie! Znowu ty? - krzyknąłem do latającej lalki.

-Znajdź pierścień Midasa..

-Po co?

-Tylko dzięki niemu Barbossa będzie mógł zejść do świata śmiertelników...

-Ale gdzie on jest?

-Bliskoo...

-Ehhh... Lalki jak zawsze nie pomocne.

Postanowiłem, że rozejrze się troche po okolicy ale tym razem szukając pierścienia.

Po dość długich poszukiwania i ówczesnym poinformowaniu reszty o pierścieniu, znalazłem pierścień.

-Barbossa -zawołałem go.

-Znalazłeś?

-Tak - podałem mu własność Midasa - no dalej zakładaj!

Założył. Wokół jego ręki pojawiło się światło. I zgasło.

-To już? - spytałem.

-Najwidoczniej.

Wyszliśmy przez bramę. Hectorowi na razie nic się nie stało - jakby był normalnym człowiekiem. Nagle coś zaczęło nas wciągać do góry. Wszyscy zaczęli wrzeszczeć, a w szczególności Elisabeth.

OCZAMI ANGELICI TEACH

-Ojcze. Sparrow cię oszuka.

-On nie ma wyboru, albo Perła albo on. A tak w ogóle, czego ty tutaj szukasz? Lepiej się wynoś zanim..

-Przybyłam odszukać ciebie - przerwałam mu bo nie mogłam tego dalej słuchać - Śledziłam Sparrowa aby tu dotrzeć. Ale to był chyba błąd. Niepotrzebnie tutaj przyszłam.

Nagle zaczął mnie strasznie boleć brzuch. Ojciec nawet uwagi nie zwracał, że zwijam się z bólu. Lepiej stąd pójdę.

Gdy już się trochę pozbierałam, ruszyłam w stronę wyjścia. Chciałam się po prostu dowiedzieć czegoś o mamie. Wyszłam przez bramę i wróciłam do świata żywych.

Na miejscu spotkałam odpływającego Jacka z resztą. Udałam się do schowanej przeze mnie szalupy. Dyskretnie wypłynęłam z jaskini i starałam się płynąć za nimi.

OCZAMI JACK'A

Zapadła noc. Żadnego lądu na horyzoncie - NIC. Brakowało mi rumu. Na Czarnej Perle te debile na pewno bawią się świetnie. Zdradzieckie małpy.

Trochę krótszy ale myślę, że wam się spodoba❤Gwiazdkujcie i komentujcie ⭐

Klątwa Powraca | Piraci z Karaibów ☠ [ZAWIESZONE NA ZAWSZE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz