2- Barbossa

142 6 3
                                    

OCZAMI ROBERTA DE NILO

-Kapitanie! Amerykański statek na horyzoncie!

-Przyszykować działa do ataku. Kiedy będą w ich zasięgu, strzelamy. Przyda się kolejny statek do kolekcji.

-Ajaj kapitanie!

Skierowałem się w stronę steru. Pokierowałem okręt w pobliże amerykaninów. Załoga zaczęła strzelać działami. Piękny widok. Żołnierze (jeśli można ich tak nazwać) skakali do wody w popłochu. Widok tonącego statku wywoływał złowieszczy uśmiech na mej twarzy.

-Statek zatopiony! - zawiadomił jeden z kamratów.

-Dobra robota chłopcy!!

OCZAMI JACK'A

-Kapitanie jesteśmy na miejscu - poinformował mnie Gibbs.

-Przygotować szalupę.

Po kilku minutach, łódź była gotowa. Razem z Gibbs'em, Will'em i Elisabeth załadowaliśmy się do niej, a Will i Gibbs zaczęli wiosłować. Reszta załogi wypłynęła na ewentualne poszukiwania "skarbów".

-To gdzie w końcu płyniemy?- dopytywał Will.

-Do świata umarłych - wyszczerzyłem się.

-Że co?- oburzyła się Eli.

-Spokonie, spokojnie. To nie dotyczy was. W sumie to dotyczy jednej z was, a ciebie zabrałem żebyś jej towarzyszył. Nie zniósłbym jej gdyby ciągle do mnie gadała jakieś glupoty.

-Dzięki wiesz - znowu Eli.

Dopłynęliśmy do krateru, który według mapy miał być "wejściem".

-To jak znajdziemy wejście?- spytał Gibbs.

-Wejście jest przed nami. Trzeba je tylko uruchomić.

-Że niby jak?- dołączył sie Will.

-Skąd mam wiedzieć?

Podeszłem do szalupy. Wziąłem butelkę rumu i wróciłem do krateru.

-Może rum zadziała - nachyliłem butelkę, z której następnie wyleciała kropelka napoju. Ziemia się zatrzęsła, a my zaczęliśmy się chwiać.

-Co się dzieje?- zapytała przerażona Elisabeth, a kto inny.

Nagle zapadła się pod nami ziemia.

-Elisabeth gdzie jesteś? - próbował odnaleźć swoją gołąbeczkę Will.

-Aaaa!! Małpaaa!!!!!! - zacząłem się wydzierać przez te głupią małpę, która dosłownie goniła mnie w powietrzu.

Pod nami pojawił się portal. Wlecieliśmy w niego i pojawiliśmy się w całkiem innym świecie leżąc na chmurach.

-Gdzie my jesteśmy?- spytał Gibbs.

-W świecie umarłych.

Rozejrzeliśmy się. Po prawej stronie znajdowała się brama do zaświatów. Podeszliśmy do niej. Will popchnął ją lekko, a ta otworzyła się na oścież robiąc przy tym straszny hałas. Weszliśmy.

Ku naszemy zdziwieniu - nikogo tu nie ma.

-Na pewno trafiliśmy w dobre miejsce? - zaczęła Elisabeth.

-Też się zastanawiam.

-Witaj Jack! - ni stąd ni z owąd pojawił się Barbossa i przerwał naszą rozmowę.

-O! Hectorze! Jak miło znów cię widzieć!

-Panno Turner - ukłonił się przed NIĄ jakby była jakąś królową - Will - podał mu rękę. Osobiście bym się bał bo nie wiadomo co robił- Do rzeczy, co wy tu robicie? - skrzywił twarz.

-Musimy dotrzeć do Wyspy Czterech Kości - powiedziałem.

-Do czego jestem wam w takim razie potrzebny?

-Ty już tam kiedyś byleś, prawda? Więc musisz znać drogę!

-Nawet jeśli, nie mogę stąd wyjść.

-Ależ możesz - uśmiechnąłem się obmyślając w głowie plan.

-Jak? - spytala Elisabeth.

-Emmm... Jeszcze nie wiem! Ale niedługo coś...

-Jack Sparrow - przerwał mi ktoś. Wszyscy spojrzeli w stronę dobiegającego głosu. Stał tam człowiek rzecz jasna ale nie mogliśmy sojrzeć jego twarzy. Było tu wyjątkowo ciemno.



Myślę, że wam się podoba ❤ Gwiazdkujcie i komentujcie ⭐ To bardzo notywuje!

Klątwa Powraca | Piraci z Karaibów ☠ [ZAWIESZONE NA ZAWSZE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz