OCZAMI ROBERTA DE NILO
-Kapitanie! Amerykański statek na horyzoncie!
-Przyszykować działa do ataku. Kiedy będą w ich zasięgu, strzelamy. Przyda się kolejny statek do kolekcji.
-Ajaj kapitanie!
Skierowałem się w stronę steru. Pokierowałem okręt w pobliże amerykaninów. Załoga zaczęła strzelać działami. Piękny widok. Żołnierze (jeśli można ich tak nazwać) skakali do wody w popłochu. Widok tonącego statku wywoływał złowieszczy uśmiech na mej twarzy.
-Statek zatopiony! - zawiadomił jeden z kamratów.
-Dobra robota chłopcy!!
OCZAMI JACK'A
-Kapitanie jesteśmy na miejscu - poinformował mnie Gibbs.
-Przygotować szalupę.
Po kilku minutach, łódź była gotowa. Razem z Gibbs'em, Will'em i Elisabeth załadowaliśmy się do niej, a Will i Gibbs zaczęli wiosłować. Reszta załogi wypłynęła na ewentualne poszukiwania "skarbów".
-To gdzie w końcu płyniemy?- dopytywał Will.
-Do świata umarłych - wyszczerzyłem się.
-Że co?- oburzyła się Eli.
-Spokonie, spokojnie. To nie dotyczy was. W sumie to dotyczy jednej z was, a ciebie zabrałem żebyś jej towarzyszył. Nie zniósłbym jej gdyby ciągle do mnie gadała jakieś glupoty.
-Dzięki wiesz - znowu Eli.
Dopłynęliśmy do krateru, który według mapy miał być "wejściem".
-To jak znajdziemy wejście?- spytał Gibbs.
-Wejście jest przed nami. Trzeba je tylko uruchomić.
-Że niby jak?- dołączył sie Will.
-Skąd mam wiedzieć?
Podeszłem do szalupy. Wziąłem butelkę rumu i wróciłem do krateru.
-Może rum zadziała - nachyliłem butelkę, z której następnie wyleciała kropelka napoju. Ziemia się zatrzęsła, a my zaczęliśmy się chwiać.
-Co się dzieje?- zapytała przerażona Elisabeth, a kto inny.
Nagle zapadła się pod nami ziemia.
-Elisabeth gdzie jesteś? - próbował odnaleźć swoją gołąbeczkę Will.
-Aaaa!! Małpaaa!!!!!! - zacząłem się wydzierać przez te głupią małpę, która dosłownie goniła mnie w powietrzu.
Pod nami pojawił się portal. Wlecieliśmy w niego i pojawiliśmy się w całkiem innym świecie leżąc na chmurach.
-Gdzie my jesteśmy?- spytał Gibbs.
-W świecie umarłych.
Rozejrzeliśmy się. Po prawej stronie znajdowała się brama do zaświatów. Podeszliśmy do niej. Will popchnął ją lekko, a ta otworzyła się na oścież robiąc przy tym straszny hałas. Weszliśmy.
Ku naszemy zdziwieniu - nikogo tu nie ma.
-Na pewno trafiliśmy w dobre miejsce? - zaczęła Elisabeth.
-Też się zastanawiam.
-Witaj Jack! - ni stąd ni z owąd pojawił się Barbossa i przerwał naszą rozmowę.
-O! Hectorze! Jak miło znów cię widzieć!
-Panno Turner - ukłonił się przed NIĄ jakby była jakąś królową - Will - podał mu rękę. Osobiście bym się bał bo nie wiadomo co robił- Do rzeczy, co wy tu robicie? - skrzywił twarz.
-Musimy dotrzeć do Wyspy Czterech Kości - powiedziałem.
-Do czego jestem wam w takim razie potrzebny?
-Ty już tam kiedyś byleś, prawda? Więc musisz znać drogę!
-Nawet jeśli, nie mogę stąd wyjść.
-Ależ możesz - uśmiechnąłem się obmyślając w głowie plan.
-Jak? - spytala Elisabeth.
-Emmm... Jeszcze nie wiem! Ale niedługo coś...
-Jack Sparrow - przerwał mi ktoś. Wszyscy spojrzeli w stronę dobiegającego głosu. Stał tam człowiek rzecz jasna ale nie mogliśmy sojrzeć jego twarzy. Było tu wyjątkowo ciemno.
Myślę, że wam się podoba ❤ Gwiazdkujcie i komentujcie ⭐ To bardzo notywuje!
CZYTASZ
Klątwa Powraca | Piraci z Karaibów ☠ [ZAWIESZONE NA ZAWSZE]
Fiksi PenggemarCo tym razem spotka Kapitana Jack'a Sparrow'a? Świat umarłych jest przecież nieprzewidywalny. Na wyspie, jest coś ważnego. Barbossa jest do tego potrzebny. Jeśli jesteś ciekawy dalszego obrotu spraw, przeczytaj moją książkę! ☠ ♥ #23 johnny depp ~ 1...