-To nie będzie takie łatwe, ale mozliwe do wykonania.-No to działaj! Nie mamy zbyt dużo czasu.
-Potrzebna będzie jedna rzecz z pokładu, bo wątpie żebyście przyciągnęli tutaj cały okręt.
-Racja - przyznał Will.
-Coś jeszcze? - zapytałem.
-Pierścień Midasa - powiedziała, a ja spojrzałem się na Barbossę.
-Dobrze, więc płyńmy na poszukiwania statku Czarnobrodego!
Całą 'ekipą' ruszyliśmy w głąb Port Royal. Jakoś dziwnie pusto tu dziś było. Zobaczyliśmy kilka okrętów, które tsumowały do portu (od aut.~ tak to się pisze? xd).
-No to co robimy? -spytała Elisabeth.
-Po pierwsze - zwróciłem się w ich stronę - Ktoś wie gdzie zatonął statek Czarnobrodego?
-Z tego co pamiętam, to napadli nas piraci. I to nie tacy zwykli. Jeden z majtków twierdził, że to Kapitan Robert de Nilo. Widziałem go na jego okręcie. Wyglądał przerażająco. To było gdzieś koło Zatoki Grinwood - odpowiedział Hector.
-De Nilo tak?
-Tak
-Nie słyszałem. - zażartowałem.
Nadal w ukryciu próbowaliśmy dotrzeć do jakiegokolwiek statku.
-Więc tak. Will, spróbujesz dostać sie do załogi Latawca jako rzekomy majtek.
-Okej a co z wami? - spytał kowal.
-My dostaniemy się od tyłu. Elisabeth zostanie na moście i w pewnym momencie zaczniesz coś krzyczeć żeby odwrócić ich uwagę. Wywalimy załogę z pokładu i znając życie wezwą posiłki. Więc gdy będą przechodzić ze swojego statku na nasz, my wślizgniemy się na pokład. Jasne?
-Aj - odpowiedział Gibbs i Barbossa.
-Tak - powiedziała Elisabeth.
Weszliśmy na pokład. Willowi udało się dostać, jako majtek, do załogi.
-Przejmujemy ten okręt! - krzyknął Hector stając koło steru.
-Hah. 3 osoby nie zdołają poprowadzic Latawca. -powiedział trzy ponieważ ja i Gibbs schowaliśmy się.
Rozpoczęła się walka. Razem z Gibbsem czekaliśmy na właściwy moment aby ich wszystkich wyrzucić poza pokład. Barbossa i Will oszołomili ich trochę. No ja tez muszę przyznać, że dobrze im szło. W końcu walka się, że tak powiem, skończyła. Usłyszeliśmy krzyk Elizabeth, a osłabieni majtkowie spojrzeli w jej stronę. Ja wraz z Gibbsem mogliśmy ich wywalić z okrętu. Niektórzy spadli na most, inni do morza.
Hector sięgnął do steru i ruszył.
-A co ze mną! - krzyczała Elisabeth.
-Przykro mi moja droga! Nie załapałaś się! - odpowiedział Hector, po czym zwrócił się już trochę ciszej do mnie- Będzie nam potrzebna?
-Eee... Niestety tak. - odpowiedziałem.
Barbossa zwolnił trochę aby Elisabeth mogła wskoczyć jakoś na pokład. Will podbiegł jej pomóc. Eli była już na pokładzie.
*
NARRATOR
Zapadła już noc. Hector nadal stał przy sterach, natomiast Jack krzątał się po pokładzie w poszukiwaniu chociaż jednej butelki rumu.
Nie niebie nie było ani jednej chmurki, za to gwiazdy zapełniły je całe.
-Jak daleko do wyspy? - spytał zniecierpliwiony Jack.
-Jeszcze długa droga. - powiedział Hector z uśmiechem na twarzy. Jack tylko westchnął. Skierował się pod pokład w dalszym poszukiwaniach rumu.
-Will, spójrz- powiedziała Elisabeth do Willa - tam na horyzoncie.
-Jakiś statek.. - odpowiedział Will - Barbossa! Jakiś statek na horyzoncie!
Barbossa sięgnął po lunetę.
-De Nilo. - odpowiedział.
[][][][][][]
Tak! Powracam! Nie wiem czy wena mnie znowu nie opuści ale na razie wyszło mi takie cos! Jak wam się podoba dzisiejszy rozdział? Mam nadzieje, że bardzo :D Nie zapomnijcie o gwiazdce jeśli wam się podobało oraz komentarzu jeśli chcecie więcej ⭐️💬Do zobaczenia ♥️
CZYTASZ
Klątwa Powraca | Piraci z Karaibów ☠ [ZAWIESZONE NA ZAWSZE]
Fiksi PenggemarCo tym razem spotka Kapitana Jack'a Sparrow'a? Świat umarłych jest przecież nieprzewidywalny. Na wyspie, jest coś ważnego. Barbossa jest do tego potrzebny. Jeśli jesteś ciekawy dalszego obrotu spraw, przeczytaj moją książkę! ☠ ♥ #23 johnny depp ~ 1...