the show must go on

1.8K 230 51
                                    

Zastałem Taehyunga?

Och, Jungkook! Jasne, wchodź.

Widok zbawiennej anielicy od razu wprowadził bruneta w tęczowy nastrój, gdy przekroczył próg domu Kima. W najśmielszych snach nie wyobrażał sobie, iż zastanie w nim szatynkę, do tego ubraną niezwykle przewiewnie, przez co mógł dopatrzeć się tych uroczych, kruchych kostek wraz z połyskującymi świeżością łydkami. Typowo dla tego miejsca, zapach brzoskwiń skąpanych w karmelu unosił się chmurkami w powietrzu, a mężczyzna nie był w stanie wybrać, czym powinien się napawać. Niby odpuścił sobie Jieun, chociaż był totalnym samcem alfa, co to musiał zawsze panować nad swoimi pragnieniami, łapać je w łowiecką sieć, acz ta akrobatka istniała przed nim w pięknym przeźroczystym, zapinanym swetrze, a na biodrach nosiła odbijającą światło, króciutką spódniczkę, może nawet krótszą od mini. Ach, jego cudowna dama kier stąpająca w karmazynowych szpileczkach. Dziewka poprowadziła go, aż do kuchni, gdzie zajmowała się dekorowaniem dzbanka, nad którym pochyliła się, by zatańczyć włosiem pędzla po bogatej, wypalonej glinie. Dopiero teraz dopatrzył się na jej tycich opuszkach gamy kolorów, zawartych w brokacie. Nawet trochę przedostało się na jej niski, acz urokliwy nosek. Postanowił ją o tym poinformować, jak na dżentelmena przystało. 

Masz tu trochę... ─ Mężczyzna wskazał na czepek nosa, a kobieta która jeszcze przez chwilę spoglądała na niego, jakby nie wiedziała o czym mówi, zaraz tknęła koniec, by przefrunąć wzrokiem na palce.

Ojejku, muszę wyglądać śmiesznie ─ zaśmiała się, zaraz łapiąc za najbliżej leżąca ścierkę, by strzepnąć drobinki. No naprawdę, już bardziej słodkim nie dało się być, nawet jeśli urodziło się jako pies rasy pomeranian czy szpic miniaturowy. Projektant uśmiechnął się szarmancko, a kokietka odwzajemniła ten gest, zaraz powracając do nakładania kleju. ─ Ach, no tak, ty do Tae. Wybacz, ciągle mam głowę w chmurach, a w domu remont, to sama postanowiłam trochę pozawracać mu cztery literki. Taec wyjechał załatwić sprawy, a ja zdecydowałam oddać się mojemu hobby. Jak myślisz, chyba nie wygląda najgorzej?

Jeon przeniósł swój wilczy wzrok na podłużne naczynie, aby skinąć głową. Podobało mu się, aczkolwiek bardziej analizował jej mimikę, gdy mówiła o wybranku życiowym. Nie wykrył w jej głosie czy spojrzeniu zastraszenia, a nutkę miłości, co było zarazem pozytywne, acz też negatywne, bowiem to oznaczało, iż nie dzieje jej się krzywda, a Taehyung jak zwykle wymyśla. Nawet jeśliby chciał, to nie ma u niej szans. Panna młoda, psia kość.

To się cieszę. Mój brat jest w swoim pokoju, gra chyba znowu w te swoje gry. Tylko zapukaj, gdy będziesz wchodził, bo jest jakiś taki nie w sosie. Kurcze, może znowu złapie za najlepsze płyty Mansona, a dobrze wiesz, jak on je kocha. Ostatnio z nimi spał.

Tak zrobię. A co do dzbana, to ja bym dodał odrobinę purpury, inaczej wyjdzie jakiś taki przesłoneczniony, no chyba, że o taki efekt ci chodzi. Lecę do Taehyunga, nie będę zabierał ci więcej czasu. ─ Mężczyzna nie zapomniał o swej etykiecie, łapiąc niezadbaną dłoń, by ucałować delikatnie jej strukturę w miejscu odseparowanym od mikro-plastiku.

Oj, wiesz, że nie zabierasz. Leć, tylko bez darcia kotów mi tam! ─ Dziewczę pogroziło palcem, by zaraz pomachać mu całą dłonią na odchodne. ─ Do zobaczenia! 

Brunet jedynie skinął głową, po czym udał się po schodach na piętro. Oczywiście, trochę obawiał się tego wyłowionego z toksycznej kanalizacji małpo-szczura, aczkolwiek istniała ta iskierka nadziei, by dowiedzieć się, dlaczego ten go unikał. Usłyszeć na własne uszy, zobaczyć na oczy. Zapomniał jednak zapukać, wtargnął po prostu do sypialni jak do siebie, omijając klatkę z Morią, ptasznikiem chilijskim różowym. Nienawidził tego panoszącego się paskudztwa, aż dreszcze przemykały przez jego plecy, gdy on wpatrywał się w niego tymi grobowymi, skromnymi paciorkami. Oczywiście nigdy go nie ugryzł ani nie przyprawił o zawał, aczkolwiek był bliski palpitacji serca, gdy uniósł na niego owłosioną kończynę, przez co poczuł się niczym rozgniecione ciastko, które obsikało własną nogawkę, licząc na litościwość zagotowanego mleka. Taehyung jakby go nie zauważył, pykał coś w komputerze, a z dalsza Jungkook potrafił stwierdzić, iż przelewał pieniądze na fundację zajmującą się ratowaniem kałanów morskich. Już miał oblepić jego ciało od tyłu, acz nagle chłopaczek odkręcił się w jego stronę, łapiąc za Heaven Upside Down, którym cisnął prosto w jego nos. Brunet warknął, łapiąc się za mostek, a biedna płyta opadła na laminowane panele, zarysowując okładkę.

˹Taehyung Wears Prada˼ ✧ ᵛᵏᵒᵒᵏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz