– Nie no, ja nie mogę w to uwierzyć! Ktoś tam na górze chyba mnie naprawdę nie cierpi! – krzyknął, trzaskając jednocześnie drzwiami. Opadł bezradny na kozetkę i zwiesił głowę. Nadal nie docierało do niego, jak jedna osoba może mieć aż takiego pecha. Dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych. Wręcz przeciwnie – To chyba najgorszy dzień w moim życiu – rzekł już nieco mniej ostrym tonem.
– Ale o co chodzi? – profesor Vigas zdjął okulary i ułożył je delikatnie na drewnianym biurku – Co się stało? – chłopak nie odpowiadał, więc ponowił pytanie – Thiago? Powiesz mi, co się takiego stało?
– Co? – był jakiś rozkojarzony – A, tak. – przytaknął – Napomknąłem panu ostatnio, że Canal+ chce zrobić ze mną poważny wywiad? No i dzisiaj przyjechała ekipa – powiedział, jakby to cokolwiek wytłumaczyło.
– Nie rozumiem, Thiago. Możesz mówić jaśniej? Przyjechali i co w związku z tym? Chcą cię śledzić, że jesteś taki zdenerwowany? Czy powiedzieli coś niestosownego albo coś jest nie tak z umową?
– Nie, to byłby pikuś. – zaśmiał się sam do siebie – Pan profesor nie rozumie, prawda? – podniósł wzrok na terapeutę – Dziennikarką, która będzie przeprowadzała wywiad jest Anahí.
– Co?! – zdziwił się.
– No właśnie. Nie miałem pojęcia, kto będzie ze mną rozmawiał i szczerze powiedziawszy, miałem to gdzieś. Ale nigdy w życiu bym nie podejrzewał, że to będzie ona! – jęknął – I co ja mam teraz zrobić?
– No cóż, skoro już wszystko podpisałeś, to chyba powinieneś zachować się jak mężczyzna i doprowadzić sprawę do końca. Takie jest bynajmniej moje zdanie.
– Ale przecież to...
– Thiago, na Boga, przecież ona cię nie zje! To tylko dziennikarka. Zada kilkanaście pytań, pouśmiecha się do kamery i tyle.
– Ale...
– Chłopie, czego ty się boisz? – rzucił lekko podirytowany – Masz coś względem niej na sumieniu, że nie chcesz się z nią spotkać? – odpowiedziała mu głucha cisza – Thiago, coś ty narobił?! – zgromił go spojrzeniem.
– Nic... Po prostu... - przejechał dłonią po twarzy – Wstydzę się.
– Wstydzisz? – Vigas niczego już nie rozumiał.
– Tak, wstydzę. Panie profesorze, przecież pan wie, jak wygląda nasza historia. Ja i Anahí... Ja ją... – nie potrafił sklecić zdania – Końcówka naszego związku była doprawdy nienajlepsza. Niby się nie kłóciliśmy, ale to tylko dlatego, że nie mieliśmy kiedy, bo się przecież rzadko kiedy widywaliśmy.
– A myślisz, że ona się w takim razie nie wstydzi?
– Nie wiem. Nie mam pojęcia. – odwrócił twarz do okna i zapatrzył się w dal na liczne budynki stolicy Bawarii – Ja naprawdę nie chciałem, żeby to wszystko się tak potoczyło. Nawet nigdy nie pomyślałem, że możemy się rozstać. Przez myśl by mi to nie przeszło. A to, że urwiemy kontakt? – prychnął – Prędzej uwierzyłbym w to, że piekło zamarznie.
– A może tak właśnie miało być? Może taki był wasz los?
– Nie wydaje mi się. Dostaliśmy szansę. Ja dostałem szansę na szczęście i życie u boku cudownej kobiety, która mnie rozumiała. Ale wszystko spieprzyłem. Teraz już pan wie, dlaczego ostatnio nie jestem już taki szczęśliwy?
– Tak. Teraz już wiem. – westchnął – Nie możesz się poddawać. Nie możesz uciekać. Oboje nie możecie uciekać. To nie jest wyjście z sytuacji. Wierz mi, to nie jest ta droga, którą powinniście iść – zawzięcie tłumaczył piłkarzowi.
– Wie pan, panie profesorze, po prostu po zbyt wielu dniach pozostał jedynie wstyd. I dlatego to spotkanie z Anahí tak bardzo mnie przeraża. Ja jej nie potrafię po tym wszystkim spojrzeć w oczy. Boję się, że poczuję jakieś dziwne wyrzuty sumienia względem niej. A co jeśli...? – urwał.
– Jeśli nagle dopadną cię wszystkie uczucia? – dokończył za niego Vigas.
– No właśnie. – wyszeptał – Panie profesorze, ja tego nie zniosę. Mam na nowo rozdrapywać stare rany? To nie ma sensu. Boże, dlaczego ja zawsze musze mieć pod górkę? – jęknął bezradnie.
– Posłuchaj... – Joaquin podrapał się po brodzie – Wstyd to tylko bariera, ograniczenie, które w tym przypadku, w waszym przypadku, trzeba złamać. Trzeba się przemóc i to pokonać. Anahí też pewnie nie będzie łatwo.
– Tak, zapewne ma pan rację. Tylko ja się tak zastanawiam... Przecież ona musiała wiedzieć, z kim ma przeprowadzić wywiad. Musiała się jakoś przygotowywać do stworzenia tego materiału. Nie rozumiem jej decyzji...
– A może... Może ona chciała tu przyjechać? Może zrobiła to naprawdę świadomie? – podsunął.
– Ale po co ona niby miałaby tu niby chcieć przyjeżdżać? Nigdy nic nie mówiła o Bawarii.
– Bo tu wcale nie musi chodzić o Bawarię.
– A o co? – zmarszczył brwi.
– O ciebie, Thiago, o ciebie – uśmiechnął się lekko.
– Jak to... o mnie? – wydusił z siebie po kilkuminutowej ciszy.
– Skoro ty za nią tęsknisz, to może ona też tęskni za tobą? Kto wie? Może chce się z tobą spotkać i porozmawiać? Nie możemy tego przecież wykluczyć.
Przerwał im odgłos przychodzącego połączenia. Alcântara posłał terapeucie przepraszające spojrzenie oraz odebrał. Rozmowa była dość krótka i treściwa. Na twarzy chłopaka malowało się ogromne zdziwienie.
– Właśnie dzwonili do mnie z klubu. Powiedzieli, że za kilka tygodni będą kręcić ze mną ten wywiad, a do tej pory mają się dogadywać co do pytań, formy i takie tam, ale przed tym wszystkim ta dziennikarka chce się ze mną spotkać. Podała termin w poniedziałek o jedenastej w "Weiße Schokolade".
– O, no to się dowiemy, o co jej chodzi. To chyba dobrze, prawda?
– Tak, tak, prawda – rzucił lekko już nieobecny. Zastanawiał się, czego mogła od niego chcieć Lorenzo. Dlaczego chciała się z nim spotkać sam na sam w kawiarni? Nic nie przychodziło mu na myśl. Może inaczej – coś mu świtało, ale nie chciał dopuścić do siebie tej myśli.
CZYTASZ
Utracony
FanficJedna chwila nieuwagi może zniszczyć życie sportowca. By podnieść się po kontuzji trzeba mieć silny charakter. To nigdy nie jest łatwe. Trudności z tym ma też Thiago. Czy opór w stosunku do terapii nie skreśli jego szans na powrót na boisko? Czy męż...