1. Mrok.

424 34 2
                                    


Mając opaskę związaną ciasno tak, że przysłaniała moje oczy, dalej siedziałem w swojej celi. Wprawdzie nie wiedziałem jak wyglądała, jedynie zdawałem sobie sprawę z gołych ścian o które opierałem się dalej plecami, siedząc na ławce. Przez cały czas jedynie przebywałem w tym miejscu i czasami dało się słyszeć słowa strażników, którzy zapewne patrzyli na mnie  z obrzydzeniem. 

Wyobraźnią wybiegałem do przeszłości, dziecinnych lat gdy tak bardzo kochałem siedzieć na dachu jednego z wyższych budynków wioski i oglądać nocne niebo pełne srebrzystych gwiazd. Księżyc oświetlał wtenczas mą bladą twarz a wiatr delikatnie łaskotał swoim chłodem. Jakże mi tego brakowało drogi bracie. Brakowało mi Ciebie i dalej brakuje. 

- Sasuke.. zapomnij o wszystkim co sprawia, że czujesz ból. - Znów usłyszałem twój głos, który wbijał mi się w serce,wprawiał je w drżenie. skierowałem swoją twarz ku górze i poczułem znów ciepły dotyk dłoni na swoich policzkach.

- Jak mam zapomnieć, skoro pojawiasz się. Jak mam zapomnieć o tobie? - Mimo, że zdawałem sobie sprawę iż jesteś jedynie mą senną marą, ja odpowiedziałem pół szeptem. Zachrypniętym głosem, który zdzierał me gardło. Suchość w nim prosiła wręcz, bym upił chociaż odrobine wody na którą mogłem liczyć raz na dość długi okres czasu.. Czasu, który przestał się dla mnie liczyć. 

Wiedziałem bowiem, że jestem skazańcem, który czeka na swą egzekucję. 

- Itachi.. już niedługo spotkamy się, będziemy wszyscy razem. - Te słowa sprawiły, że łzy wypłynęły spod ciemnego materiału przepaski. Pozwoliłem sobie na nie, na tą chwile słabości. I mimo tego, że przestałeś się odzywać, to poczułem jak obejmujesz moje wątłe ramiona i przeczesujesz włosy. Mimo, że zabrakło mi twojego głosu, to poczułem na skórze szyi twój ciepły oddech, poczułem na karku jak i plecach ciepłą dłoń. Kto by powiedział, że tak delikatny gest ukoi me nerwy i sprawi, że spokojnie zasnę. 



Blondyn obserwował dokładnie swojego przyjaciela, jak śpi w jego ramionach. Jego oddech uspokoił się a usta przestały nerwowo drgać. Były tak bardzo popękane a on schudł. Wyglądał jak siedem nieszczęść a opaska cały czas ocierała się na policzkach Uchihy tworząc przy tym kolejne podrażnienia. Z westchnieniem Uzumaki wziął miskę z chłodną wodą, którą podsunął bardziej do siebie i wyciągnął z niej namoczony ręcznik, którym zaczął obmywać twarz Sasuke jak i jego szyję czy też kark. Usłyszał westchnienie ulgi od kruczowłosego i znów spojrzał swymi błękitnymi oczyma na przyjaciela z współczuciem. 

Chciałby jego wyciągnąć z tego miejsca. Trafił z jednego potrzasku w drugi i to z jego winy. 

Klęcząc tak przed siedzącym na prowizorycznej ławce chłopakiem pokrecił głowa  i powoli się podniusł. 

- Nie pozwolę Ci odejść do Itachiego, walczyłem o Ciebie.. Nie poddam się Dattebayo. - Powiedział słabym głosem. Sam widok nieszczęśliwej twarzy przyjaciela, który nie rozpoznawał nikogo a jedynie swojego zmarłego brata sprawiał mu ból. 


- .. Nie pozwolę Ci odejść.. walczyłem o Ciebie.. - Usłyszałem to jak przez mgłę i poczułem przeszywające moje ciało dreszcze. Całe ciało momentalnie spięło się a głowa ma zwróciła się w stronę dobiegającego mnie głosu. Słyszałem go nie wyraźnie, jednak te słowa zrozumiałem,. Skrzypienie starych krat, i zamknięcie ich na klucz. Znów zostałem sam z własnymi myślami, które w tym momencie były niedorzeczne. Szarpnąłem się chcąc wstać, jednak łańcuch, wrzynający się w nadgarstek natychmiast uniemożliwił mi ruch a ja syknąłem wracając zbolały na swoje miejsce. Jakże nienawidziłem tej bezsilności.. 

SasuNaru - w zasięgu snu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz