2. Wybór skazańca...

325 28 12
                                    


Przez długi czas miałem skierowaną głowę w stronę, z której jeszcze niedawno słyszałem słowa, które można powiedzieć że były kolejną rzuconą obietnicą. 
Co prawda, nie mogłem dostrzec osoby, która wypowiedziała te słowa, jednakże na takie niedorzeczności była gotowa tylko jedna osoba. Naruto Uzumaki, blondyn który gonił za mną przez te wszystkie lata, z wyciągniętymi ramionami, w których chciał mnie ukryć przed moim szaleństwem.. Kto by powiedział, że ktoś będzie miał jeszcze siły na to, aby chcieć mnie chronić. 

Dlaczego nie odpuści? 

Nie powiedziałem nic, słuchałem jedynie jak się oddala. Szybkie kroki ucichły, zniknął.Pozostałem sam i mogłem spokojnie odchylić głowę w tył, aby oprzeć ją o ścianę. Było mi już wszystko obojętne, cel jaki obrałem sobie za dziecka już dawno został spełniony więc teraz.. Mogłem spokojnie opaść na dno, stać się zapomnianym. 

A kto wie, może moja historia będzie opowiadana dzieciom jako przestroga. 

"A morał  z tego dzieci jest taki, nienawiść prowadzi ludzi do zguby."

Westchnąłem na samą myśl i drgnąłem czując czyjś delikatny dotyk na swoim policzku. Nawet nie wiedziałem kiedy, a ktoś znalazł się blisko mnie. Słodkawy zapach perfum był wręcz mdlący, drażniący nozdrza. 

 
Po tym jak Sakura weszła do celi swego ukochanego, ujrzała jak ma odchyloną głowę, odsłaniając przy tym szyję, która wyglądała tak bardzo kusząco. Jego twarz, zapadnięte policzki. Westchnęła podchodząc bliżej i myśląc, że brunet śpi pogładziła jego policzek drobną dłonią.
- Gdybyś tylko powiedział jedno, stanęłabym po twojej stronie Sasuke. - Szepnął głaszcząc jego policzki i przybliżając twarz do czoło rówieśnika, które musnęła.
Od najmłodszych lat darzyła go wyjątkowym uczuciem. Fascynował ją, był piękny a jego onyksowe oczy wręcz hipnotyzowały ją. Nie potrafiła oderwać od niego wzroku, najlepszy uczeń w jej klasie, szybki, zwinny i w dodatku.. Uchiha. Samo to nazwisko budziło przez wiele lat respekt w wiosce a teraz, był jedynym, ostatnim z wszystkich. - Tak bardzo chciałeś odbudować klan.. 

Nie  zdawała sobie sprawy z tego, że miłość jej życia nie śpi, że słucha uważnie jej słów. Dostrzegła, że chłopak poruszył głową jakby miał przeszyć ją swoim spojrzeniem. Mając tak zwróconą twarz Uchiha westchnął cicho i pokręcił głową.
- Co chcesz usłyszeć Sakuro, że Cię kocham i nigdy nie opuszczę? - Odwrócił twarz w drugą stronę i zmarszczył brwi. - Hipokrytka, słyszałem twoją rozmowę w strażnikami i starszyzną, słyszałem jak pierwsza rzuciłaś, że dla dobra wioski powinienem już być martwy. Czy z miłości zabija się kogoś? 

Dziewczyna poczuła się jakby tymi słowami ją spoliczkował. Natychmiast zmarszczyła brwi, ujęła podbródek Uchihy i skierowała jego twarz w swoją stronę. To ciepło, które gdyby tylko chłopak miał odsłonięte oczy mógł ujrzeć kilka sekund temu, jak za sprawa magicznej różdzki zniknęło, zastępując chłodem. Zielone tęczówki Haruno pociemniały a twarz drobnej kobiety stężała ukazując powagę jak i wściekłość.
- Przekreśliłeś swoją szansę, na to bym wstawiła się po twojej stronie. - Powiedziała i sięgnęła do swojej torby, która leżała na betonowej ziemi. Przez chwilkę przeszukiwała ją drżącymi od emocji rękoma, aby w końcu wyciągnąc strzykawkę oraz ampułke.

Płyn, który miał za zadanie uśpić Uchihę czekał tylko na to, aby medyczka nabrała go do strzykawki i wprowadziła do krwiobiegu chłopaka. Rzuciła na niego spojrzenie i zdziwiła się widząc, że usta mężczyzny, którego mimo wszystko darzyła miłością wyginają się w delikatnym uśmiechu. 


- Sasuke, zaśniesz zaraz. Nie wiem czy obudzisz się. - Powiedziała drżącym z złości i rozczarowania głosem. 
- Dziękuję.. - Szepnął zwieszając głowę  i zagryzł delikatnie dolną wargę. - Dziękuję  i przepraszam Cię, przepraszam że musiałas tak wiele lat czekać, jednak nie zasługuję na niczyją miłość. 
Dłonie dziewczyny zadrżały mocniej a z oczu wypłynęły gorzkie łzy. Zacisnęła wargi słysząc wypowiadane słowa Sasuke, który dalej uśmiechnął się To był szczery uśmiech bruneta, który ostatnim razem widziała po wojnie, gdy obydwaj jej przyjaciele z drużyny pogodzili się.

-Ty draniu.. - Warknęła wbijając igłę strzykawki w zatyczkę ampułki. Powoli nabierała przeźroczysty płyn, patrząc aby nie nabrać za dużo płynu.
- Sakura, podziękuj za wszystko Naruto.. - Powiedział pewniejszym głosem i uniósł swoją głowę. - Nie bój się, jestem gotów żeby odejść, już od dawna. Powiedz mu, poproś żeby wybaczył mi.. i Ciebie także prosze o wybaczenie. Nic więcej..




Słyszałem jak dziewczyna szlocha, poczułem znów jej dłoń na policzki i usta, którymi musnęła moje wargi. Nie odwzajemniłem pocałunku, a jedynie trwałem niczym słup soli na swoim miejscu. Tutaj przyjdzie mi odejść, zasnąć na zawsze. To i tak było dużo bardziej humanitarne niż wersje jakie słyszałem, gdy w złośliwości rzucali strażnicy.

Zapewne były to młodziki, ktore niedawno dostały tą pracę. Poczułem jak igła powoli wbija się w moja skórę na nadgarstu i zaraz rozchodzący się  w żyle płyn. Różowowłosa rozwiązała opaskę z moich oczu, która opadła na moje kolana.

Niepewnie otworzyłem powieki i natychmiast zmrużyłem je. Mimo, że miejsce nie było jakoś wybitnie oświetlone, to nawet blade światło świec raziło mnie drażniąc oczy niemiłosiernie. 

Powoli zaczęło mi szumieć w głowie, patrzyłem na Sakurę  która wyciągnęła igłę i odrzuciła na bok strzykawkę. Kucnęła przede mną  i pogładziła po policzkach. - Sasuke.. jeszcze nie jest za późno.. 

- Przepraszam.. - Szepnąłem i uśmiechnąłem się kierując spojrzenie prosto w jej oczy. Robiło się coraz chłodniej, coraz ciężej łapałem oddech a wszystko znikało za mgłą. - Idź już, nie chcę byś widziała mnie takiego..Spotkamy się we śnie.  - Szeptałem z każdą chwilą słabnąc. Dziewczyna podniosła się biorąc torbę i wychodząc , trzaskając z impetem kratami które niebezpiecznie zadrżały. 
Zwiesiłem głowę czując, że robi się coraz cięższa wraz z moimi powiekami.
Całe moje ciało zrobiło się dziwnie lekkie, serce zwolniło swój rytm. Powoli zasnąłem nie zdając sobie sprawy, że para błękitnych niczym poranne niebo oczu obserwuje mnie, ciemnieje pokrywając się zbierającymi łzami, które nie mogąc przestać zaczynają spływać po policzkach. 



Schowany w cieniu obserwował od samego początku Sakurę i Sasuke. Słuchał ich rozmowy uważnie, a słysząc prośbę skierowana do przyjaciółki zamarł. Chciał tam pójść, chciał powstrzymać Sakurę jednak wiedział że to nic nie da, że strażnicy odciągnął jego.
Widział jak już chcieli interweniować, gdy Haruno rozwiązała skórzaną przepaskę z jego oczu, jednak ta natychmiast gestem ręki ich powstrzymała. Jego oczy, spojrzenie Sasuke w których dostrzegał spokój i pewność siebie. Gdy Sakura uciekła z płaczem to westchnął i rozejrzał dookoła. 

Klawisze wyszli zapewne powiadomić innych medyków, aby przyszli sprawdzić stan więźnia. 

Uzumaki powoli, cichutko podszedł do krat i spojrzał na Sasuke. Pchnął je aby móc wejść do środka i nachylił nad nim. Przybliżył twarz do jego twarzy i wtedy usłyszał, że drań oddycha. Oddech jego był płytki, ledwo wyczuwalny.

- Jeśli odejdziesz, nie wybaczę Ci tego draniu.. rozumiesz. - Powiedział i jedną dłoń położył na jego głowie, natomiast drugą na boku i powoli, ułożył go. Patrzył na spokojną, śpiącą twarz przyjaciela. - Zaczekaj na mnie, wyciągnę Cię z tego snu. Chodźbym miał przemierzyć cały świat, nie pozwolę Ci znów odejść. - Szepnął i musnął jego skroń delikatnie, przelotnie. 




/ Bardzo przepraszam, zapewne namieszałam okropnie. 


SasuNaru - w zasięgu snu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz