Naruto patrzył jeszcze przez moment na spokojną, bladą twarz przyjaciela. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak długo był w jego celi. Kucając przed nim uśmiechał się delikatnie, gładząc go po zapadniętym policzku. Widział zmęczenie na jego twarz, ale jednocześnie spokój i delikatny uśmiech. Mógłby tak trwać dłużej, jednakże wiedział doskonale że gdy ktoś go tam zobaczy, to może mieć problemy.
- Sasuke.. postaram się zrobić wszystko byś się obudził.Szepnął i wyszedł z celi, spoglądając co chwila smutnym wzrokiem na przyjaciela. Odszedł pozostawiając samego Uchihę, śpiącego, nie mającego pojęcia o tym co dzieje się w rzeczywistości.
Pamiętam, że zasnąłem w ciemnej celi, patrząc w oczy Sakury, które zalewały się łzami. Patrzyła na mnie nie znosząc sprzeciwu, moich słów, w których się z nią żegnałem. A teraz.. Czułem jak moje policzki smaga delikatny wiatr. Otworzyłem powieki i rozejrzałem się dookoła. Zieleń trawy była zjawiskowa, piękna. Kwiaty polne których zapach roznosił wiatr i błękit nieba.To miejsce było mi w jakiś sposób znajome, jednakże przez chwilkę nie dochodziło do mnie, jakim cudem tutaj jestem.
- Sasuke.. Draniu, nareszcie się obudziłeś. - Usłyszałem głos blondyna, który natychmiast stanął nade mną i nachylił się kładąc swoje dłonie po bokach i przyglądając uważnie, swoimi równie błękitnymi co niebo oczyma. - Spałeś jak zabity, wiem że się spóźniłem ale mogłeś chwilkę zaczekać Dattebayo!
Roześmiał się a jego jasne kosmyki zburzył kolejny podmuch wiatru.
- Gdzie ja jestem? - Zapytałam zachrypniętym głosem i położyłem dłoń na gardle. Moje włosy sięgały ramion, leniwie układając się na nich.- Nie rób sobie głupich żartów, wiem że to miejsce nie jest już tak zniszczone. Nie pamiętasz? To tutaj mieliśmy swoje treningi z Kakashim. Dawniej to była polana treningowa a teraz, to zwykła łączka. Pięknie tu, prawda? - Uśmiechnął się i usiadł naprzeciwko, przyglądając mi się uważnie. Sam zacząłem patrzeć na siebie. Brak jednej ręki, którą straciłem podczas wojny, druga opierająca o ziemię.
- Sasuke.. - Blondyn zaczął niepewnie i przybliżył się odrobinę. - Wróć do wioski, wszyscy Ci wybaczyli. Bardzo nam pomagasz, jednak teraz, musisz odpocząć. Twój dom jest tam. Powiedział patrząc na mnie cały czas, a ja skierowałem swoje ciemne tęczówki na chłopaka. Poczułem, jak jego zabandarzowana dłoń odgarnia moj grzywkę i zamarłem.Czułem się jakby to wszystko kiedyś się wydażyło.
- I co, zamknięcie mnie za kraty jak jakieś zwierze, zasłonicie moje oczy bym nie mógł widzieć? Przybliżyłem się do zaskoczonego blondyna, który położył dłonie na moich ramionach, uniemożliwiając przy tym dalsze zbliżenie. Patrzył pewnie prosto w moje tęczówki, marszcząc przy tym brwi.
- A więc, dalej nam nie ufasz Sasuke. - Szepnął i ułożył swoją ciepłą dłoń na moim policzku i zaczął ją gładzić delikatnie. Sunął powoli kciukiem po moim policzku i skroni. - Chce jedynie twojego szczęścia Sasuke, chcę Ciebie chronić, chcę byś w końcu był blisko, nadrobić te stracone lata. Jesteś moim.. - Urwał na moment i odwrócił wzrok byleby nie napotkać mego spojrzenia. Usta mężczyzny wygięły się w uśmiechu.-.. moim przyjacielem. Jakbym mógł być Hokage, skoro nie udało mi się pomóc najważniejsze dla mego serca osobie.
Patrzył przez moment w dal, szukając punktu zaczepienia. Nie mógł zrozumieć tego, że Uchiha znów się od niego odsuwa, że chce się odizolować od wszystkich. Myślał, że jeśli weźmie tą misję i da sobie ten rok na przemyślenia to po tym wszystkim wróci do nich i zacznie, spróbuje odbudować relacje z społeczeństwem, starymi znajomymi. A zamiast tego znów nałożył na siebie pancerz obojętności, niezrozumienia i nieufności. - Sasuke.. - Jasne tęczówki blondyna obserwowały rówieśnika, który spuścił wzrok i wstał ociężale. Wtedy dopiero zobaczył na jego twarzy zmęczenie, nienaturalną bladość. - We mnie będziesz miał wsparcie, pomyśl. Miałbyś dom. Sakura z pewnością ucieszyłaby się. - Podrapał się z tyłu głowy, mierzwiąc przy tym jasne kosmyki i wtedy, ciemne tęczówki Uchihy spiorunowały go. Obdarzyły chłodem, jakiego dawno nie widział w tych oczach.- Czy ty znów masz zamiar swatać mnie z nią? Czy nie dochodzi do Ciebie, że nie jestem zainteresowany żadnymi romantycznymi relacjami? - Warknął nachylając się nad przerażonym Uzumakim. Patrzył tak na niego, w te jego jasne tęczówki.
- Nie, wybacz, to nie tak! - Zawołał i złapał bruneta za ramiona, zaciskając swoje palce na jego płaszczu, który pociągnął przez co czarnowłosy mało nie stracił równowagi. - Jeśli chcesz, zamieszkaj ze mną. Tylko w końcu wstań, przestań grzęznąć w tej samotności!
/ Najmocniej was przepraszam, za to co wyrabiam. Napisałam ten rozdział w przepływie chwili. Zdaje sobie sprawę z błędów jakie robię. Mam nadzieję, że z czasem pisania, to wszystko, mój styl.. że będzie się poprawiać. Dziękuję, tym osobom które chcą to czytać. Mimo, że nie ma żadnych komentarzy, to jednak jak widzę że ktoś dodaje moje opowiadanie do swojej listy czytanych, ulubionych opowiadań to ciepło mi się robi na serduchu. Dziękuję też tym osobom, które dodały gwiazdkę, to wiele dla mnie znaczy. Cieszę się na świadomość, że ktoś to czyta.
CZYTASZ
SasuNaru - w zasięgu snu.
FanfictionCiemność. Czyżby to było jedyne na co zasłużyłem przez to swoje kilkunastoletnie życie? Z opaską na twarzy siedziałem, czując swąd wilgoci. Dłonie skute łańcuchami, za plecami drętwiały a ja z opuszczoną głowa siedziałem czekając na egzekucję. Wied...