3: white camellias

233 57 77
                                    

dedykuję angelice bo jest kochana i mi bardzo pomaga z tym ficzkiem :c

komentujcie dużo, bo to najdłuższy rozdział, jaki jak dotąd napisałam!!!

» » » » » » »

- Hyung, mówiłem ci tysiące razy, żebyś zdjął wreszcie ten irytujący dzwoneczek z drzwi - westchnął w progu kwiaciarni Chanyeol, wchodząc do środka.

W kwiaciarni znajdowało się już zdecydowanie mniej klientów niż przed wyjściem Chanyeola; teraz jedynie jakaś starsza pani czekała, aż Myeon zawinie jej kwiaty w papier, a za nią wyraźnie znudzony nastolatek grał w grę na telefonie, prawdopodobnie czekając na swoją kolej.

- Nigdy go nie zdejmę, głównie przez to, że z tobą pracuję i możesz tu wejść w każdej chwili, a ja potrzebuję duchowej preparacji na każde nieszczęsne spotkanie z tobą - Junmyeon przewrócił oczami i podał kobiecie jej bukiet. - Jestem zmęczony, proszę, nie działaj mi dziś na nerwy.

Chanyeol dostrzegł sińce pod jego oczami, rozczochrane (i naprawdę brudne) czarne włosy oraz plamy z wczorajszego obiadu na jego koszulce. Czy naprawdę nie miał czasu się wczoraj (dzisiaj?) przebrać?

- Spałeś tu dzisiaj? Wszystko okej? - zapytał Yeol wyraźnie zmartwiony stanem brata. Przez chwilę zapomniał o drobnym mężczyźnie, który nadal stał za nim i nieświadomie chował się przez nieprzyjaznym nieznajomym.

Junmyeon przetarł oko pięścią i pokiwał głową szybko.

- Miałem trochę problemów z księgowością, ale chyba zarwałem noc bez celu, bo i tak nie udało mi się ich rozwiązać - przyznał i usiadł na krzesełku przy kasie. - Dzień dobry, czego pan sobie życzy? - odezwał się z wymuszonym uśmiechem, kiedy nastolatek z kolejki podszedł do kasy, a staruszka wyszła z kwiaciarni, kuśtykając lekko.

Chanyeol zrozumiał, że rozmowa została odsunięta do czasu, kiedy klient zostanie obsłużony, więc odwrócił się na chwilę do Baekhyuna, nagle przypominając sobie, że to dość dziwne, że szef wielkiej korporacji wstydzi się niemiłego właściciela kwiaciarni. Chanyeol nie mógł się powstrzymać i uniósł prawą brew z rozbawieniem.

- Rozmawiasz codziennie z setkami inwestorów i dyrektorów światowych firm, ale wstydzisz się mojego brata? - zapytał z niedowierzaniem. - Jesteś chodzącą zagadką, Baekhyun.

Baekhyun spuścił głowę i zaczął śmiać się cicho z niedowierzaniem.

- Nie jestem zbyt dobry w poznawaniu nowych ludzi. Inwestorzy to co innego, bo większość z nich współpracuje ze mną od bardzo dawna - wyjaśnił, po czym westchnął i podszedł do lady, za którą Junmyeon zawijał kamelie. - Czy mogę zerknąć na pana księgowość? Długo radziłem sobie w mojej korporacji bez księgowych, dopiero później przestałem mieć wystarczająco dużo czasu na prowadzenie całej korporacji i jednoczesne rozliczanie rachunków, więc musiałem kogoś zatrudnić - powiedział uprzejmie do Junmyeona. - Byun Baekhyun, prezydent Byun Inc, bardzo mi miło.

Junmyeon uniósł na niego zmęczony wzrok i zatrzymał swoją rękę w połowie wiązania kokardki. Wyglądał, jakby się wahał, więc zaciekawiony Chanyeol zbliżył się do kasy, żeby mieć lepszy wgląd na zaistniałą sytuację.

- Jeśli nie będzie to dla pana problem, panie Byun - zgodził się w końcu Junmyeon, podając klientowi bukiet i znikając na zapleczu.

Chanyeol położył dłoń na ramieniu Baekhyuna i uśmiechnął się do niego.

- Nie musisz tego robić, wiesz? Chciałem tylko przynieść mu jedzenie, Junmeyon jest dobrym biznesmenem i w końcu by sobie z tym poradził.

Baekhyun potrząsnął lekko głową z uśmiechem.

take me there » chanbaekWhere stories live. Discover now