6. Pierwsze zajęcia

281 18 1
                                    

POV Lucy

Nie mogłam spać przez całą noc myślałam tylko o tym pomieszczeniu. Postanowiłam nie zamartwiać się tylko zejść na śniadanie, ale najpierw obudzić Hermionę.

- Hermiona zaraz śniadanie wstawaj!-tak krzyknełam że zamiast obudzić tylko Mionki obudziłam także Lavender Brown oraz Parvati Patil.

- Nie krzycz tak!- krzykneła Lavender.

- I kto tu krzyczy.- powiedziała spokojnie Hermiona. Widać że nie przepada za Lavender.

Zaszłyśmy na śniadanie.

- Hej Miona widziałaś chłopaków?

- Nie. Chodź zobaczymy.- poszłyśmy w stronę pokoju wspólnego a następnie do dormitorim chłopaków. A tam oni sobie śpią w najlepsze!

- Harry, Ron wstawać!!

- Czekaj, ale przecież jest noc!- szeptał mój brat.

- Jaka noc, brałeś coś?

W końcu zeszliśmy na śniadanie. (Dlaczego ja piszę o śniadaniu i jem śniadanie? Dop. Aut.)

Nie było dużo ludzi. Nie ma się co dziwić, bo jest jeszcze wcześnie.

Usiedliśmy na tych samych miejscach co wczoraj i zaczęliśmy w ciszy jeść.

Zaczęło schodzić się więcej ludzi. Po zjedzeniu wszyscy dostali plan lekcji.

Pierwszą mieliśmy mieć naukę latania na miotle. Ciekawie.

Tylko szkoda, że ze Ślizgonami. Z tego co wiem to te dwa domy toczą ze sobą "wojnę".

- Dzień dobry! Nazywam się Rolanda Hooch. Będę Was uczyć latania na miotle. Zaczynajmy. No? Na co czekacie? Wystawcie rękę nad miotłę i krzyknijcie "Do mnie!"

Tak jak pani Hooch powiedziała tak zrobiliśmy.

- Do mnie!- krzyknełam i miotła od razu pojawiła się w moich rękach.

Tak samo było z Harry'm i Malfoy'em.

Gdy już wszyscy mieli miotły to pani Hooch powiedziała, że mamy na nie wsiąść i odbić się od ziemii, a później wylądować.

Neville jednak jak tylko odbił się od ziemii do pofrunął w siną dal.

Odbył krótką wędrówkę po boisku, a później zawisnął na wieży. Jednak jego szata tego nie wytrzymała i spadł przy okazji łamiąc sobie rękę.

Pani Hooch poszła z nim do pielęgniarki, a nam dała zakaz wchodzenia na miotły.

Oczywiście Malfoy musiał się wtrącić i wziąć przypominajkę Nevilla.

- Oddaj to Malfoy.- warknął w jego stronę mój brat.

Malfoy wszedł na miotłę i poleciał.

- Co?! Za wysoko Potter?!- krzyknął.

Harry wsiadł na miotłę.

- Nie! Harry! Nie wolno. Pani Hooch nam zabroniła.- próbowała go przekonać Miona.

Harry nic nie powiedział tylko odepchał się od ziemii.

- Kretyn...- szepneła Hermiona.

Postanowiłam pomóc bratu i poleciałam tak, aby nikt tego nie zauważył. Udało się.

Wyskoczyłam Malfoyowi tak, że nie miał jak uciec.

Harry od razu poleciał po przypominajkę i w ostatniej chwilii ją złapał.

Zeszliśmy z mioteł i wszyscy Gryfonii podbiegli do nas gratulując.

- Harry i Lucy Potter! Do mnie!- pojawiła się McGonagall.

Posłusznie poszliśmy.

Dotarliśmy pod jakąś klasę.

- Przepraszam. Można poprosić na chwilę Wood'a?- spytała McGonagall.

Po chwili z klasy wyszedł jakiś chłopak.

- Znalazłam ci nowych zawodników.- powiedziała rozentuzjowana McGonagall.

Okazało się, że McGonagall nas zauważyła na miotłach i w taki oto sposób Harry jest szukającym, a ja ścigającą.

Dzień minął szybko, przy okazji wiemy już co będziemy robić na boisku, bo rozmawialiśmy z Wood'em.

Jest noc. Znowu nie mogę zasnąć.

Wstałam i ubrałam się podobnie ja wczoraj tylko tym razem biała bluza z napisem.

Wyszłam i znowu zaczęłam myśleć nad tym co usłyszałam poprzedniej nocy.

Nagle poczułam uścisk na nadgarstku i po chwili byłam w jakimś wąskim korytarzu.

Wystraszyłam się i to jeszcze jak.

- Cii...- powiedział wyjątkowo znany mi głos.

To był głos jednego z bliźniaków.

Po chwili jak obróciłam głowę zobaczyłam, że Snape przechodzi koło nas. Na szczęście nas nie zauważył.

- Udało się.- powiedział zapewne drugi bliźniak.

Po chwili zobaczyłam ich twarze, gdyż z ich rożdżek świeciło światło.

- Co to za nocne spacerki?- spytał jeden z bliźniaków.

- Nie ładnie tak...- powiedział drugi.

- Powiedzieli ci, którzy stoją przede mną w środku nocy.- odpowiedziałam.

- Oj tam, oj tam...

- Co wy tu robicie?- spytałam.

- Szykujemy prysznic dla Snape'a.- odpowiedzieli dumnie.

- A tak właściwie to już skończyliśmy i wracaliśmy sobie do pokoju.

- A ok.

- A ty?

- A ja sobie spaceruję.

Razem wróciliśmy do pokoi. Po drodze rozmawialiśmy.

Trzeba przyznać, że fajnie mi się z nimi rozmawia.

Od autorek:
Dla ciekawych rozdział zawiera (oprócz tej notki) 645 słów. Mamy nadzieję, że się spodobało.

PS Zostaw gwiazdkę 😉

- Lasja112
- KOTEQ0109

Bliźniaki PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz