Rozdział 2.

314 36 10
                                    


Z klubu wyszłam wycierając łzy szczęścia wciąż spływające po moich policzkach. Starłam z twarzy prawie cały makijaż i wciąż patrzyłam na zdjęcie, na którym jestem z całym zespołem oraz na kolejne, na którym wokalista daje mi buziaka w policzek. Mię zauważyłam kilka metrów dalej. Paliła papierosa, a na ziemi wokół niej leżało kilkanaście zdeptanych filtrów. Podbiegłam i rzuciłam się jej na szyję. Pisnęłam tak głośno, że dziewczyna aż podskoczyła. Wystawiłam w jej stronę zdjęcia, uśmiechając się jak szaleniec.

- I jak? – zapytała oddając mi je. Nic nie odpowiedziałam, tylko ponownie krzyknęłam.

- Dotknęłam ich, czaisz? – moje serce wciąż tłukło się w klatce piersiowej. Mia roześmiała się.

- Śmierdzisz potem – skwitowała i roztrzepała moje włosy, gdy zaczęłyśmy odchodzić spod klubu.

- A co jest najlepsze?! To, że nie wiem, czy to mój pot, czy kapeli – wychrypiałam. Moje gardło dopiero teraz zaczęło boleć, a ja wiedziałam już, że jutro się nie odezwę. – Nie wypiorę nigdy tej sukienki. Będzie leżeć w szafie i cuchnąć, zasmradzając cały mój pokój.

- To już obsesja, skarbie – oznajmiła. Machnęłam lekceważąco ręką i dalej patrzyłam na zdjęcia, dopóki prawie nie zderzyłam się ze słupem. Mia zaśmiała się pod nosem i złapała mnie za rękę. Miała na sobie moją kurtkę, której teraz nie potrzebowałam. Był koniec sierpnia. Panujący upał w żaden sposób jednak nie przeszkadzał Mii, która była wielkim zmarźluchem. – Drake będzie czekał, pomimo twojego godzinnego spóźnienia?- zapytała z wyrzutem. Wzruszyłam ramionami. Przyznam, że wcale nie było mi przykro, że musiała na mnie czekać.

Skierowałyśmy się w stronę studia tatuażu, w którym pracuję. Po tym, jak dowiedziałam się o której i kiedy będzie koncert, umówiłam się z szefem, by poczekał na mnie w salonie i wytatuował autografy. Zgodził się informując mnie jednocześnie, że potrąci sobie odpowiednią sumę z pensji za swoje poświęcenie. Nie miałam nic przeciwko. Tak się składa, że za pieniądze wydane na całe widowisko mogłybyśmy bez problemu opłacić czynsz za kolejne miesiące. Kilka dodatkowych stówek na minusie nie robiło problemu. Kilka minut później dotarłyśmy pod studio, które mimo swojego obskurnego wyglądu miało wielu klientów. Drake był prawie czterdziestoletnim mężczyzną. Każdy centymetr swojej skóry miał pokryty różnymi kolorowymi obrazkami. Gdy zauważyłam go siedzącego za ladą z okularami na nosie podczas czytania książki, uśmiechnęłam się szerzej. Zapukałam w szklane drzwi. Szybko zdjął okulary, zamknął lekturę i rzucił ją w kąt. Przekręcił klucz w zamku i wpuścił nas do środka. Przepuściłam Mię przodem, by usiadła na skórzanej kanapie pod oknem.

- Musimy się streszczać, bo mam dzisiaj randkę – powiedział i wziął maszynkę do ręki. Położył ją delikatnie na stoliku i podszedł do mnie ze środkiem dezynfekującym. – Więc gdzie tatuujemy? – zapytał. Pokazałam mu rękę oraz odwróciłam się i z uśmiechem podniosłam sukienkę. Usłyszałam za plecami rechot Drake'a oraz Mii. Z niezrozumieniem odwróciłam głowę przez ramię, by zobaczyć jak duszą się ze śmiechu.

- Napisał ci na tyłku „Suka Mansona" i narysował krzywe, acz urocze serce. No i żeby nie było, masz tam autograf – wydusiła moja walnięta przyjaciółka, trzymając się za brzuch.

- Pierdolisz? – podeszłam do lustra i wypięłam się. Kurwa!

- Dalej jesteś pewna, że chcesz taki tatuaż? – zapytał mnie mężczyzna.

- Oczywiście!

***

Dwie godziny później wyszłam z salonu, wciąż tak samo szczęśliwa. Podczas nieustannego wbijania igły w moją skórę opowiedziałam im o wszystkim co się wydarzyło. Żeby nie robić mi przykrości udawali, że cieszą się tak samo jak ja.

Trudna droga z piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz