Rozdział 4.

272 31 2
                                    

Siedziałam na krześle przy stole kuchennym. Tony farbował Mii włosy na granatowy kolor. Obserwowałam ich popijając kawę, która już wystygła. Dziewczyna co chwilę drapała się po głowie wprawiając chłopaka w złość. Kilka razy oberwała już pędzlem, a raz nawet została uderzona dłonią. Tony oczywiście od razu tego pożałował, bo jego ręka zabarwiła się na niebiesko.

- Zostało wam tyle alkoholu, że trzeba coś zorganizować – mruknął Tony. Zamoczył pędzel w farbie i przejechał nim po odrostach Mii, zahaczając o jej czoło.

- Ponoć geje są zajebistymi fryzjerami. Ty nie pasujesz do tego schematu – warknęła, gdy chłopak czesząc jej fioletowe pasma wyrywał sporo pojedynczych włosów. Jej jęk sprawił, że dostałam gęsiej skórki.

- Nie jestem gejem – bąknął. Znałyśmy prawdę. Mimo to chłopak wolał nic nie mówić o swojej niepewnej orientacji.

- A Annabelle nie jest fanką Marilyna Mansona – podrapała się po czole i zaklęła siarczyście, gdy zobaczyła na swoich palcach farbę. Podeszłam do dziewczyny i pomogłam jej oczyścić twarz. Mimo wszystko nie chcę pokazywać się w towarzystwie wariatki z niebieskim czołem.

Zaczynały się wiadomości, dlatego zajęłam moje wydeptane miejsce na dywanie przed telewizorem. Podejrzewam, że jak wrócę do kuchni fiolet ścian zostanie zastąpiony kolorem farby do włosów. Nymeria położyła się przy pufie, o który się opierałam. Zawinęłam jej ucho i wsłuchałam się w to, co mówił prezenter telewizyjny. Powód podnoszenia na siebie głosów przyjaciół był zdecydowanie mniej ciekawy niż to, że wzrośnie cena za paliwo. Nie mam nawet prawa jazdy, ale mimo wszystko, wolałam słuchać mało istotnych wiadomości, niż kłótni tamtych dwojga. Wyłączyłam telewizor, gdy pędzel odbił się od ściany nad urządzeniem.

Raz. Chociaż raz chciałabym, by było u nas nudno. Odwróciłam się, by zobaczyć jak Mia wykręca Tony'emu rękę na plecach, a on ciągnie ją za pofarbowane włosy. Po prostu wyszłam zapalić. Zamknęłam drzwi od balkonu, chcąc tylko obserwować przez okno walczących przyjaciół. Kiedy odpaliłam papierosa, Mia moczyła głowę chłopaka w zlewie. Zaciągnęłam się, a Tony wsadził jej palce do oczu. Nie minęło kilka chwil, gdy zobaczyłam pająka wielkości mojej pięści wspinającego się po poręczy. Rzuciłam w niego papierosem i wbiegłam do salonu. Mia właśnie siedziała okrakiem na plecach chłopaka i uginała jego nogę w kolanie. Zdecydowanie wolę posłuchać ich kłótni. Gdy zobaczyli moją bladą twarz, natychmiast przerwali bójkę. Spojrzeli na mnie ze zrozumieniem. Moja współlokatorka zachwycała się pajęczakiem, a Tony przybiegł z łazienki z dezodorantem. Podczas drogi na balkon zabrał mi zapalniczkę. Pozwolił dziewczynie jeszcze przez chwilę podziwiać mój dzisiejszy koszmar, a następnie wycelował w niego. Pająk i pajęczyna szybko się zapaliły i zleciały w dół z piątego piętra.

- Mój paznokieć od kciuka był większy od niego – warknął, gdy już siedzieliśmy przy stole. Trochę przesadziłam z rozmiarem, ale nasz balkon często odwiedzają te pomioty szatana i są różnej wielkości. Wzruszyłam ramionami. Wypiłam do końca zimną kawę. – Robimy w sobotę powtórkę twoich urodzin? – zapytał obserwując swoją błękitną dłoń. Przewróciłam oczami.

- Czy my za każdym razem musimy mieć powód do picia? Nie możemy się spotkać, ot tak?

- Twoim głównym powodem jest „muszę się napić" – sarknął. – Pogramy w chińczyka, co ty na to? – i tu mnie przekonał. Pokiwałam radośnie głową.

- Szykuj się na porażkę, Cooper – słysząc swoje nazwisko zmrużył nienawistnie oczy.

Mia weszła do kuchni z ręcznikiem na głowie. Niczym modelka - pomijając jej ubiór, czyli różowe dresy w jednorożce i koszulkę z ruskim napisem - zrzuciła go machając łbem na prawo i lewo. Znając już powód ich kłótni, nie chciałam jej mówić, że wygląda jak muppet z brzydką mordą. Uśmiechnęłam się sztucznie.

Trudna droga z piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz