Impreza integracyjna

47 6 0
                                    

Coś zaczyna mnie budzić ze snu. Powoli uchylam moje zmęczone powieki. Przed nimi ukazuje się czarna kulka sierści z ośmioma odnóżami, gibająca się w moją stronę. Kurwa, pająk! Zerwałem się z prędkością światła i przeturlałem wzdłuż pnia drzewa, pod którym spoczywałem. Bez opamiętania, zacząłem chaotycznie biegać dookoła, machając rękoma by odgonić włochatą bestię. Normalnie nie mam arachnofobii, ale jak mi jakiś wejdzie na ryj, to mam zawał... Kończąc biegać i machać rękoma, staję i zaczynam głęboko oddychać, by uspokoić tętno. Ech, ten bydlak podniósł mi ciśnienie. Po chwili uspokajania oddechu zauważyłem, że zaczyna się ściemniać, więc warto by było zapoznać się z innymi ludźmi. Idąc w stronę baraków zauważyłem kolorowe światła i czym bliżej byłem, tym lepiej słyszałem muzykę. Był to utwór „Ya Mama" od Fatboy Slim'a - kurde, ci ludzie mają dobry gust. Otworzyłem drzwi, a przede mną ukazał się, według mnie, nietypowy widok. Impreza, światła i alkohol, a ja nie jestem przyzwyczajony do imprez tego typu, szczególnie, że na żadne nie chodzę... Zauważyłem w gromadce ludzi znajomą twarz, chociaż w sumie to ciężko by nie zauważyć Asha. Za nimi stał konsolet obsługiwany przez tego samego chłopaka, który strzelał obok mnie wcześniej. Jak on miał na imię?Daniel? Nie... A! Dimitri! W sumie to mógłbym do niego zagadać w sprawie muzyki, w końcu wydaje się, że mamy podobne gusta. Przecisnąłem się przez grupke imprezowiczów, zbijając piątkę z Ashem i stanąłem obok konsoletu.
- Siema, nazywam się Alex. Spoko muza.
- Dzięki, ja jestem Dimitri. Ej, czekaj, myślałem, że poznałem wszystkich. Gdzieś ty się schował? - powiedział żartobliwie.
- No wiesz, nie bez powodu przechodziło się kursy kamuflażu... Dimitri zaśmiał się.
- Podoba mi się twój styl. No, skoro impreza już trwa, to zapoznam cię z innymi. No to tak - wskazał ma grupkę ludzi. - Ash to ten wielkolud, Boones to ten barczysty i umięśniony, obok nich jest Clyde z m24 na plecach, a przy nim Gretel, to ta w flecktarnie. Na prawo od nich mamy Antona, rozkłada aktualnie kar98, wyciągnął już gazowy zespół cylindra, ale chyba ma problemy z układem spustowym... Tamta parka, co liże się w rogu, to Ahmed i Cati. Adir rzyga w kiblu, a Jackson mu towarzyszy. Belatrice poszła na szluga... i to chyba tyle. A nie, czekaj, jest jeszcze Bruno... Pewnie leży gdzieś pod łóżkiem, średnio lubimy typa ale cicho. No, to tyle, tam na stole masz wódkę, jagger shots i chyba jest jeszcze whiskey - o ile nie wypili. Baw się dobrze, a ja wracam do DJ-ki.
Poszedłem w stronę zasobów alkoholu, by sprawdzić czy ostała się whiskey. Jackpot, stała tam połowa Jack'a Daniels'a. Chwytając ją w dłoń, pomaszerowałem integrować się z ludźmi. Skończyło się na wypiciu 2 szklanek whiskey i zbiciu piątek z przytomnymi i dostępnymi osobami. Po dłuższym siedzeniu wyszedłem przed barak, by ochłonąć. Pierwsza rzecz, która przykuła moją uwagę, to leżąca na ziemi zapatrzona w gwiazdy drobna dziewczyna z papierosem w buzi. Belatrice, zgadzałoby się, ale nie pomyślałbym, że tak słodka i urocza dziewczyna trafi do wojskowej. Stwierdziłem, że zagadam, więc siadłem na trawie obok niej.
-Cześć! Alex. Chyba nie mieliśmy okazji się poznać - wykrztusiłem z siebie.
- Belatrice i... nie, chyba nie.
Z jej spodni wystawał Judge Taurus z pięcio nabojowym cylindrem i wygrawerowanym dymiącym się papierosem wzdłuż lufy. Piękna broń pięknej dziewczyny.
- To... co porabiasz? - wydukałem.
- Patrzę w gwiazdy i rozmyślam, a ty? Co tutaj robisz, czemu nie ma cię na imprezie?
- Poszedłem się przewietrzyć i szukam kogoś z kim można się napić.
- Zależy co masz... - podniosła głowę, zauważając trunek który trzymałem kurczowo w dłoni.
- No dobra, namówiłeś mnie. - odpowiedziała.
Wróciłem z nią do środka, usiedliśmy na jednym z łóżek i zaczęliśmy pić kolejki - jedna za drugą. Okazuje się, że jest twardą zawodniczką. bo kiedy ja kończyłem pierwszą szklankę, ona obalała drugą. Po dwóch wypitych szklankach zaczęło mi się kręcić w głowie, prawie nigdy nie piłem, a zawodnikiem jestem słabym. Ostatnia rzecz, którą pamiętam, to Belatrice śmiejąca się ze mnie. Cóż - dzień zakończyłem tym, że urwał mi się film.

Akademia młodocianych strzelcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz