Rozdział 1

2.6K 68 25
                                    

Otworzyłem oczy, kiedy usłyszałem ten – jakże wkurwiający – budzik w telefonie, który ma w zwyczaju każdego poranka zawracać mi dupę... Chuj by to strzelił, ale ukryć się nie da, że dzisiaj jest poniedziałek i trzeba zwlec zwłoki z łóżka. Jakież to życie jest piękne...

Niestety wybiła godzina szósta rano i teraz wypadałoby obudzić Nathana, który nigdy nie ustawia sobie budzika. Zawsze do późna siedzi w szkolnym klubie siatkówki, w którym jest kapitanem i wraca bardzo zmęczony. Naprawdę podziwiam go za jego ciężką pracę. Ja nie mógłbym tak często uprawiać jakiegoś sportu, bo zawsze po czymś takim męczą mnie niemiłosierne zakwasy i nie mogę chodzić.

Nathan to mój przyszywany, starszy o rok, brat. Moja mama zmarła, kiedy miałem jakieś sześć lat i niedługo po tym tata spiknął się z Vanessą, moją macochą, która także miała syna. Od samego początku ich polubiłem, Vanessa zastąpiła mi mamę, a dzięki Nathanowi nie czułem się już tak samotnie.

Wyszedłem ze swojego pokoju, zszedłem po schodach na parter i skierowałem się do pokoju Natha. Lekko uchyliłem drzwi, a następnie wszedłem do środka. W pomieszczeniu panował mrok, ponieważ Nate na noc zawsze zaciągał rolety, które prawie w ogóle nie przepuszczały światła. Ja nie lubiłem czegoś takiego. Zamiast tego miałem w pokoju czerwone zasłony, które rano – dzięki słońcu – zamieniały pomieszczenie w takie klimatyczne i przyjemne miejsce, że aż nie chciało się wstawać z wyrka. Najbardziej doceniałem je w niedzielne poranki, bo akurat z piątku na sobotę jestem na imprezach, a w niedziele wracam nad ranem i padam na twarz.

Odsłoniłem rolety i od razu pokój został zalany światłem. Popatrzyłem na twarz brązowowłosego i już widziałem ten słodki wyraz niezadowolenia. Uchylił powieki i lekko podniósł się na jednej ręce, by na mnie popatrzeć. Kołdra zsunęła się z jego torsu tak, że mogłem zobaczyć jego mięśnie. No... nie ukrywam tego, że Nathan to niezły towar i najchętniej bym mu się oddał, i to nawet teraz zaraz. Problem tkwi jednak w tym, że on nie chce mnie w ten sposób... Jestem tylko kochanym i uroczym braciszkiem. Poza tym to by był straszny cringe. Nathan i ja. Ślamazarny, niedoruchany i puszczalski braciszek.

– Nicolas? Już rano? – powiedział jakoś rozczarowany i głęboko westchnął, przecierając przy tym oczy.

– No niestety, wstawaj leniu. – klasnąłem w dłonie i zachichotałem przyjaźnie z głupkowatym zaśpiewem.

– No, nie bądź taki... – powiedział przeciągle, położył się z powrotem i założył na głowę jedną ze swoich puchatych poduszek.

„Ehh" – westchnąłem i podszedłem do jego łóżka. Sprawnym ruchem ściągnąłem z jego głowy poduszkę, ale zaraz zostałem za to ukarany. Chwycił mnie za rękę i pociągnął tak, że spadłem na jego tors. Od razu obrócił mnie w bok i mocno przytulił.

– Teraz, za karę, będziesz moją przytulanką, Nicky – mruknął.

– Co ty robisz Nate? Chcesz, żeby brali cię za małe dzie...

W momencie przerwałem swój wywód, czując, że jego ręka zsunęła się na moje udo, a ponieważ miałem na sobie tylko bieliznę, która robiła za moją piżamę, doskonale czułem ten dotyk na swojej skórze. Przeszedł mnie dreszcz podniecenia i gwałtownie przełknąłem ślinę. Nie miałem odwagi się ruszyć, więc razem z szybkim biciem serca czekałem na dalszy rozwój akcji. On po prostu nie mógł nie czuć mojego przyspieszonego bicia serca... Przecież oplatał mnie swoimi ramionami. Nathan znów ruszył ręką, ale tym razem w stronę mojego brzucha. Poczułem na swojej szyi jego oddech i usłyszałem głębokie słowa.

– Nicky, jesteś taki uroczy... – zachichotał i uwolnił mnie z uścisku. – Jaka szkoda, że jesteś chłopakiem... – dodał rozczarowany.

Poczułem nagły przypływ gorąca, zacząłem dostawać jakiś dziwnych drgawek i już po chwili nie mogłem opanować tego nagłego przypływu gniewu. Jak on do jasnej cholery mógł powiedzieć mi coś takiego!!? Palant! Skończony dureń!

Krzyk rozkoszy || Boys Love ✔️||POPRAWKI||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz