Rozdział 22

343 18 7
                                    

Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale miałam najazd rodziny na  święta i nie miałam czasu pisać. Ostrzegam, że ten rozdział to, takie trochę rzyganie tęczą, ale takie też są czasami potrzebne. XD 

Poczułem, że wreszcie nadeszła pora na zmianę. To była właśnie ta okazja, na którą tak długo czekałem. Moje policzki płonęły, a serce waliło jak młotem. Chciałem, aby przy mnie został...

– Tommy, nie zrobiłeś nic złego.

Wypieki, na jego bladych policzkach przyprawiały mnie od dygot serca. Patrzyłem w jego karmelowe, szkliste oczy jak zahipnotyzowany. Jego usta wciąż drżały, a oddech miał przyspieszony i nierówny. Wprawiłem go w osłupienie, ale taki chyba był mój zamiar.

Teraz, kiedy już wiedziałem, jak chłopak na mnie patrzy, nie musiałem ukrywać swoich odczuć wobec niego. Już nie musiałem udawać, że postrzegam go, jak kumpla. Czułem się tak, jakbym właśnie wygrał los na loterii, w której nagrodą był najbardziej uroczy chłopak, jakiego kiedykolwiek widziałem.

Musiałem działać, aby nigdzie mi nie uciekł. Nadszedł czas, aby zacząć myśleć o innych, a nie tylko o sobie...

– Mam rozumieć, że to było wyznanie? – Zapytałem wprost, chcąc się tylko upewnić, chociaż widziałem jego reakcje. Musiałem się trochę podrażnić i to usłyszeć.

Patrzył na mnie skamieniały, jakby duchem był gdzieś w innej galaktyce. Chwyciłem jego dłoń, a po ciele przeszedł go dreszcz. Widziałem drżenie kącików jego ust, które próbowały wygiąć się w niepewny uśmiech. Nie chciałem go pospieszać, wyglądał tak bezradnie i jednocześnie tak niesamowicie...

– Jeśli tak, to jestem szczęśliwy Tommy... – Uśmiechnąłem się szeroko, chcąc dodać mu trochę otuchy.

Nareszcie oddał mój uśmiech i delikatnie odwzajemnił uścisk dłoni. Pokiwał twierdząco głową, cały czas patrząc prosto w moje oczy.

– Dla-dlaczego nie jesteś zły? – Zapytał niepewnie, lekko się jąkając.

– Bo nie zrobiłeś niczego złego. – Odparłem stanowczo, mając wrażenie, że się powtarzam.

– Stalkowałem cię! – Podniósł trochę głos, drążąc temat.

– Oj przestań. – Powiedziałem i delikatnie poklepałem go po głowie, jak pieska. – Takiego uroczego prześladowcę, to każdy chciałby mieć.

Wyglądał tak, jakby był odrobinę naburmuszony. Jakby był ofuczany przez to, że go nie zjebałem za to, że mnie śledził i sprowokował do tego, abyśmy się poznali. A przecież powinien skakać z radości! Przecież go pocałowałem! Tyle ludzi chciałoby mi skraść całusa, a on jeszcze narzeka?!

Musiałem go jakoś udobruchać... Wtedy przypomniało mi się, że Thomas jest przecież ckliwym, gogusiowatym romantykiem, a oni przecież zawsze chcieliby, aby wszystko było poetyckie i takie jakieś śliskie... Wpadł mi do głowy pewien pomysł, musiałem po prostu ubrać wszystko w inne słowa, niebanalne. On chciał, abym mówił do niego między wierszami.

– Jesteś dla mnie zagadką Tommy, ale obiecuje, że postaram się ją rozwiązać. – Chwyciłem jego podbródek, przybliżyłem go do siebie i uniosłem lekko w górę, kontynuując swoją wypowiedź szeptem, tuż przy jego ustach. – Mam nadzieję, że wciąż masz siły żeby się trochę za mną pouganiać i być moją łamigłówką.

– Co masz na myśli? – Otworzył szeroko oczy, ze zdziwienia, odsunął się jak poparzony i zapytał o to, w momencie, w którym znów chciałem wpić się w jego słodkie usta.

Myślałem, że chłopak zrozumie przesłanie mojej wypowiedzi, ale jak widać się pomyliłem... No, chyba, że po prostu chciał się upewnić, że nie mam na myśli czegoś innego. Z drugiej jednak strony, w jaki inny sposób można by to było zrozumieć?

Krzyk rozkoszy || Boys Love ✔️||POPRAWKI||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz