Walcz

7.4K 262 3
                                    

Elena
- Czyli?- przytulił mnie do siebie.
- Zobaczysz rano, teraz chce się nacieszyć moją kobietą.- zrobił łobuzerski uśmiech i mnie pocałował.
Po chwili byliśmy bez ubrań, a on powoli we mnie wchodził. Podniecała mnie jego brutalna strona, ale kocham go za tą łagodną. Skończyliśmy po dwóch godzinach.
- Wolałem się z tobą kochać bez gumki.- przytulił mnie mocniej.
- Zapomnij, wynik zabawy bez prezerwatywy śpi słodko w pokoju obok.
- Może umówimy się do ginekologa żeby ci coś przepisał.
- My?
- Umówimy ciebie, ja grzecznie poczekam przed gabinetem.- to nie był zły pomysł, pamiętam to uczucie gdy nic nas nie dzieliło.
- Tak lepiej.
John
Obudziłem się pierwszy i poszedłem zrobić śniadanie. Odkąd pojawił się Jackob nie mamy za dużo czasu dla siebie. Albo ona zajmuje się dzieckiem albo ja. Mam treningi i prace. Na dodatek moja piękna kobieta nie akceptuje swojego wyglądu. Gdy powiedziała mi o tym filmiku, od razu pomyślałem o wspólnych treningach. Ona osiągnie swój cel bez niszczenia sobie kręgosłupa i będziemy spędzać dwie godziny dziennie więcej.
- A co tam tatuś dobrego robi?
- Naleśniki, proszę.- wymieniłem talerz na malucha. Był już ubrany i ślicznie pachniała mu główka. Zacisnął swoją piąstkę na mojej koszulce.
- Co tam słodziaku?
Cholera mnie trafia jak pomyślę że mogło mnie to wszystko ominąć. Wolałem się wściekać zamiast zastanowić czemu ona tak się zachowuje. Wystarczyło połączyć fakty i sam bym się zorientował że jest w ciąży. Dobrze że przed porodem wyjaśniła się sprawą dziecka tej wariatki. Chociaż gdyby było moje myślę że Elena i tak by ze mną została.
- O czym tak myślisz?
- Że o mały włos a ominęło by mnie to wszystko.
- Byłam głupia.....
- Nie, sam sobie zapracowałem na brak zaufania.- widziałem że chce coś powiedzieć, ale nie chciałem żeby zaprzeczała, miałem racje- Pójdziemy po śniadaniu na spacer?
- Pewnie.
                               ***
Gdy wracaliśmy z lasu Jackob już spał, trzeba go było tylko po cichu zanieść do pokoju. Po chwili leżał już w swoim łóżku, sprawdziłem czy elektryczna niania jest włączona i zszedłem na dół z jednym odbiornikiem. Rodzice jeszcze spali, więc wziąłem głośniczek i Elenę do siłowni. Wyraz jej twarzy był bezcenny gdy powiedziałem że będzie ze mną trenować. Najpierw stwierdziła że mi odbiło ale w końcu się zgodziła.
- Opuszczasz prawą rękę jak bijesz lewy prosty! Tak lepiej.
Na razie uczyłem ją podstaw ale miała dryg do tego. Może niedługo przejdziemy do czegoś trudniejszego.
- No chyba żartujesz, ją też masz zamiar w to wciągnąć?- w drzwiach stał Rey.
- Nie, po prostu pomaga mi w treningach.
- Jak to Darla zobaczy to będziecie mieli pogadankę.- obawiam się że ma rację, mama zawsze po walce mi marudziła że to niebezpieczne i kiedyś się źle skończy. Gdyby zobaczyła matkę swojego wnuka ze mną w ringu dostała by szału. Na razie będziemy musieli odwołać nasze treningi ale na pewno będę chciał do tego wrócić.
- Wspólny prysznic?- spytałem ją na ucho. Pokiwała głową na zgodę. Gdy chciałem wyjść zatrzymał mnie tata.
- Chciałem z tobą porozmawiać w cztery oczy.
Poprosiłem Elenę żeby poczekała na górze, a sam oparłem się o krawędź ringu.
- Razem z twoją mamą uważamy- mocno się zaczyna, to będzie jedna z tych rodzicielskich pogadanek-  że skoro macie dziecko, kochacie się i jest wam razem dobrze- tak już wiem do czego zmierza- to powinniście wsiąść ślub.
- Też o tym myślałem, ale nie chcę żeby to wyglądało tak, jakbym chciał się ożenić z nią tylko ze względu na dziecko. Chce poczekać przynajmniej parę miesięcy, ale pierścionek już mam.
- Cieszę się że tak do tego podchodzisz, a teraz oddaj głośniczek i idź się umyj.
- Ostatnia sprawa, mama kazała ci przeprowadzić tą męską rozmowę?
- Truła mi o tym od narodzin dziecka.
- Tak myślałem.
Pięć miesięcy później
Elana
Od tygodnia John był strasznie tajemniczy. Dziwne rozmowy, zamykanie laptopa gdy wchodziłam do pokoju. Gdyby nie fakt że dobrze nam się układało podejrzewała bym że mnie zdradza. Nie ma co popadać w paranoję, po prostu spytam i zobaczę co powie.
- Hej kochanie wieczorem wpadną rodzice, może to wykorzystamy i pójdziemy na randkę.
- Na randkę?
- Tak, ty, ja, dobre wino, pyszne jedzenie. Podobno otworzyli świetną restauracje w centrum.- uwielbiam ten boski uśmiech.
- Nie mogła bym odmówić, jak się nazywa?
- Widnokrąg.
- Brzmi świetnie.
No i co ja mam myśleć? On jest taki kochany, pomaga mi przy dziecku, pracuje, wspierał mnie w dążeniu do dawnej figury, organizuje romantyczne wypady. Może ma jakiś problem? Taki nie związany ze mną. Praca? Znajomi? Rodzina? Strasznie mnie korci żeby go spytać, ale nie chcę popsuć dzisiejszego wieczoru. Może po kolacji? Tak to będzie dobry moment. Spojrzałam na zegarek, kurde piętnasta, muszę się szykować. Założyłam błękitną sukienkę do połowy uda, nie miała dekoltu ale z tyłu plecy były odsłonięte aż do linii tali. Do tego szpilki, biżuteria, torebka i byłam gotowa.
- Wyglądasz niesamowicie.
- Dziękuję, też wyglądasz niczego sobie.- zażartowałam i dałam mu całusa.
Ruszyliśmy do centrum, po paru minutach byliśmy przed nowym i bardzo wysokim budynkiem. Niesamowity widok, miałam wrażenie że obiekt zakończony był kopułą. W windzie John nacisnął czternaście, to było ostatnie piętro. Po wyjściu zobaczyłam najbardziej magiczny lokal na świecie. Ściany były przeszklone, a sufit był naprawdę szklaną kopułą. W taką noc jak ta człowiek mógł obserwować niebo lub piękną rozświetloną panoramę miasta.
- Rezerwacja na nazwisko Swan.
- Stolik już czeka.
- Jak ci się podoba?- spytał gdy usiedliśmy przy wschodniej ścianie.
- Pięknie tutaj, ktoś miał świetny pomysł.
- Też tak sądzę.- miałam wrażenie że jest zdenerwowany, chociaż nie, bardziej zestresowany. Musiałam się mocno ugryźć w język żeby nie spytać co się dzieje. Kolacja była pyszna, ale martwiło mnie coraz bardziej zachowanie mojego chłopaka. Po kolacji zaproponował wycieczkę nad jezioro, zgodziłam się chyba tylko po to by odsunąć w czasie nieprzyjemną rozmowę. Zaparkowaliśmy niedaleko molo które rozświetlone było świecami. Szybkim krokiem poszłam by przyjrzeć się z bliska. W połowie długości mola odwróciłam się ze słowami.
- Popatrz, ale ktoś musiał....- zatkało mnie, on klęczał z pierścionkiem. To on to zrobił, to dlatego tak dziwnie się zachowywał. Boże....
- Wyjdziesz za mnie?- nie mogę uwierzyć w to co widzę, dosłownie mnie zatkało. Zaraz.... przecież muszę odpowiedzieć.
- Tak, oczywiście że tak.- uśmiech na jego twarzy powiększył się, wsunął mi pierścionek na palec i pocałował mnie.
- Kocham cię najbardziej na świecie.
- Ja ciebie też.

Chce ją!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz