c u a t r o

287 21 17
                                    

Pierwsze promienie słońca zaczęły powoli oświetlać twarz Jimina. Chłopak przekręcił się na drugą stronę, chowając twarz pod kołdrą, tym samym chroniąc ją od porannych promieni, które przeszkadzały mu w spokojnym śnie. Niestety jego szczęście nie trwało długo bo po kilku minutach Jimin usłyszał głos swojej mamy, który upomniał go aby już wstawał bo nie zdąży do szkoły. Park z wielką niechęcią zwlókł się z łóżka, przy czym lekko się skrzywił i załapał w okolicach brzucha. Uniósł delikatnie swoją koszulkę do spania, a jego oczom ukazał się pokaźnych rozmiarów siniak.

Westchnął tylko i powędrował w kierunku szafy. Wyciągnął z niej idealnie wyprasowany mundurek oraz bieliznę z komody. Podreptał do łazienki wzdychając przy tym wielokrotnie. W łazience wziął szybki prysznic i wykonał poranną toaletę, pamiętając aby posmarować siniaka maścią, która miała złagodzić ból i przyspieszyć gojenie.

Kiedy się ubrał, ułożył swoje blond włosy. Wyszedł z łazienki po niecałych 15 minutach gotowy do wyjścia. W pokoju chwycił jeszcze plecak i swoją bluzę. Zszedł do kuchni gdzie jego mama przygotowywała mu kanapki do szkoły, a na stole czekały już pięknie pachnące naleśniki.

- Dzień dobry, mamuś - powiedział Jimin podchodząc do mamy i dając jej buziaka w policzek.

- Część kochanie. - odpowiedziała synowi kobieta promienie się uśmiechając. - Na stole masz naleśniki, a w szafce jest dżem i Nutella. - Chłopak skinął głową i udał się w stronę szafki. Chwilę zastanawiał się z czym powinien zjeść śniadanie jednak stwierdził, że zje i z tym, i z tym. Zadowolony udał się do stołu. Posmarował naleśniki wybranymi produktami i zaczął jeść.

Najedzony i szczęśliwy Jimin czekał w samochodzie na tatę, który postanowił podwieźć go do szkoły. Droga, która zazwyczaj zajmowała Jiminowi 20 minut teraz zajęła mu niecałe 10, w związku z czym był w szkole dużo przed czasem. Udał się pod klasę, w której miały odbyć się pierwsze tego dnia zajęcia. Jimin usiadł pod klasą, wyciągając telefon z tylnej kieszeni spodni. Włączył pierwszą lepszą grę zainstalowaną na swoim telefonie przez którą na chwilę zapomniał o świecie wokół. Wciągnięty w nowe zajęcie blondyn nie zauważył, że przy najbliższym oknie siedzi Yoongi uważnie przeglądający się młodszemu koledze. Z poważną miną śledził dokładnie każdy jego ruch, unosząc lekko kąciki ust do góry, kiedy Jimin denerwował się z powodu przegranej. Pogrążony w obserwacji nie chciał aby cookolwiek lub ktokolwiek mu w tym przeszkodził. Niestety jego przyjaciel miał inne plany:

- A Ty co kochasiu? - zapytał Jungkook lekko uderzając w ramie czarnowłosego kapitana.

- Jajco. - warknął Yoongi nawet nie patrząc na przyjaciela. - Idź do Hoseokaa i daj mi kurwa spokój, okej?

- Hoseok właśnie poszedł wyrywać tego od kwadratowego uśmiechu - starszy spojrzał na chłopaka z dziwnym wyrazem twarzy. - No wiesz... Ten przyjaciel Jimina, jak on miał Tayong? Teyong.

- Taehyung idioto. - kapitan uderzył młodego w tył głowy

- Ouch! Wybacz już. Taehyung, okej już wiem. Nie bij. - powiedział chłopak pocierać się za obolałe miejsce. - Nie chce wiedzieć jak bardzo mocno bym oberwał ,gdybym pomylił imię Jimina.

- Spróbowałbyś ....

- Hyung nie da się zapomnieć. Gadasz o nim przez 3/4 czasu, który razem spędzamy. To już serio wkurwia!

- Morda! - warknął Yoongi uciszając młodszego. - A! Powiedz trenerowi, że dziś mnie nie będzie. -Dodał.

- Co czemu?

- Po prostu powiedz, że nie mogę. Nagadaj mu jakiś bajek, że mam jakiś rodzinny obiad czy inne gówno.

- Idziesz do Jimina? - zapytał młodszy, głupkowato się przy tym uśmiechając i sugestywnie poruszając brwiami. Starszy spojrzał na niego z mordem w oczach. Mruknął tylko coś pod nosem i udał się w kierunku klasy. Młodszy natomiast pokrącił głową śmiejąc się przy tym.

let me love u  ¡m.yg¡  !p.jm!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz