Idąc na trening Akashi wydawał się inny. Nikt nie wiedział dlaczego. Osoby nieznające go, bały się podejść. W sumie nie byłoby to mądrym pomysłem.
Wszedł na salę, a cały jego zespół spojrzał w jego kierunku. Wszyscy już wiedzieli, co stało się wczoraj. Tak, absolut spotkał bratnią duszę. Tak, nie podszedł do niej. Tak, nie wiedział kim jest i jak wygląda. Tak, nie interesowało go to w tym dniu. Tak, nie interesowało go to nawet w czasie treningu.
-I jak?- spytał Reo, choć dobrze znał odpowiedź na to pytanie.
Absolut nie odpowiedział na jego pytanie i zaczął prowadzić trening. Najpierw przebieżka dookoła ich wielkiej sali. Nikt nie skracał rogów, więc kapitan postanowił nie dokładać dodatkowych okrążeń. Seria ćwiczeń, by później móc rozegrać jakiś mecz, albo nawet kilka. Gdy czerwonowłosy zszedł z boiska na chwilę, zobaczył, że cały zespół na niego patrzy, a potem kieruję wzrok gdzie indziej. Jego reakcja była wręcz oczywista. Kazał im wrócić do gry, samemu siadając na ławce, by lepiej przyjrzeć się grze jego zawodników. Jednak co chwilę czuł na sobie wzrok kilku par oczu. Postanowił zobaczyć o co chodzi, jednak na tyle dyskretnie, by inni tego nie spostrzegli. Zobaczył trenera rozmawiajacego z kimś. Osoba ta jednak była zasłonięta przez drzwi. Było zbyt daleko by można było usłyszeć rozmowę, jednak nie to ciekawiło chłopaka. W pewnym momencie osoba pokazała na coś ręką. Nie, nie pokazała wcale na Seijūrō. Nie ważne na co pokazała. Ważne, że do jej palca przywiązana była czerwona nitka. Nastolatek kierował wzrok od początku nici, by znaleźć gdzie idzie później. Zdziwił się, gdy skończyła swoją trasę prosto na jego palcu. Ta dziewczyna. Ta sama, której zegar zatrzymał się w kawiarni. Dziedzic nie widział jednak jej twarzy, ale czy chciał? Skoro i tak postanowił być panem swego losu i nie iść przeznaczeniu na rękę? Zaczął uzupełniać papiery i notatki, nieświadomie spoglądając ukradkiem na trenera i jego rozmówcę. Mibuchi powiedział coś Kotarō, a ten pobiegł przekazać to ich koledze z drużyny. I tak dowiedział się Nebuya, a zaraz po nim Mayuzumi.Nagle trener podszedł do drużyny, by omówić nadchodzący mecz. Wszyscy spojrzeli na wyjście z sali i znikającą za drzwiami. Ubrana w szkolny mundurek, na ramieniu spoczywała torba. Włosy do łopatek, o nieodgadnionym kolorze. Dziewczyna szybko zniknęła z ich pola widzenia, a razem z nią koniec nitki. Zaraz koszykarze dostali reprymende od kapitana i wtedy trener zaczął wszystko omawiać. Zwykły mecz towarzyski. Wiedzieli, że wygrają, bo tamta szkoła miała na prawdę słabych graczy. Nie mogli jednak lekceważyć przeciwnika, nawet jeśli wygraną mieli już w kieszeni.
-A Ty co taka radosna?- spytała jedna z idących dziewczyn.
-Nic- odparła dziewczyna, przeciągając jedyną w tym wyrazie samogłoskę.
-No gadaj! Już!- wrzasnęła inna. Widać, że nie była zbyt cierpliwa.
-On jest z naszego liceum. Gra w naszej drużynie koszykówki- powiedziała beztrosku. Była szczęśliwa, bo miała szansę go poznać. Nie wiedziała, czy chce być z nią. Wiele ludzi było ze sobą ze względu na przeznaczenie. Te związki były najlepsze i najtrwalsze.
-Kto to?- pisnęły jej towarzyszki. Ciemnowłosa zaśmiała się i poklepała przyjaciółki po plecach.
-Nie wiem. Zauważyłam, że jesteśmy połączeni dopiero, gdy koło niego przeszłam. Nie zwróciłam uwagi na wygląd ale jedno jest pewne. Jeszcze go spotkam- odpowiedziała spokojnie. Owszem cieszyła się, jednak jej znajome wydawały się przeżywać to bardziej niż ona, przez co w duchu zaśmiała się.
CZYTASZ
Przeznaczenie? /Akashi Seijūrō
Fanfic❝-Przeznaczenie? Po co mi to, ojcze? Czy twoją bratnią duszą nie była moja matka? Była i nic dobrego z tego nie wynikło. -Przeznaczenia nie oszukasz, Seijūrō.❞ ❝Czerwonowłosy pochylił się lekko nad dziewczyną. -Naprawdę nie powinnaś być taka naiwna...