29.

1.9K 94 40
                                    

Scarlett

Przez drugą połowę nocy spało mi się o wiele lepiej. Co prawda kanapa nie była zbytnio wygodna. Dosłownie wszystko mnie boli.
Przynajmniej nie byłam sama, nienawidzę tego. Boje się swoich koszmarów. Dręczą mnie już długi czas. Dzisiaj śnił mi się Lucas, który strasznie na mnie krzyczał. Był przerażający i chyba chciał mnie zabić. Nie wiem, dobrze, że się obudziłam. Nie chcę tego pamiętać.

Odwróciłam głowę w stronę, gdzie leżał Justin. Chłopak spał z lekko uchylonymi ustami i od czasu do czasu pomrukiwał coś niezrozumiale. Wyglądał przeuroczo. Cieszę się, że chciał mi pomóc i to bez zastanowienia się. Chciałam mu się jakoś odwdzięczyć. Przecież nie mogę sobie tu nocować za nic. Nie chcę nadużywać jego grzeczności i gościnności.

Wstałam powoli z kanapy, starałam się go nie obudzić. To zepsułoby moje plany. Gdy udało wydostać mi się z jego objęć od razu poszłam do kuchni. Zrobię najlepsze śniadanie, jakie w życiu jadł. Chociaż tyle mogę.

Chwile zajęło mi, żeby odnaleźć się w kuchni. Zajrzałam chyba do każdej szafki, ale przynajmniej znalazłam to, czego szukałam.

Miałam zamiar zrobić jajecznicę z bekonem.
Wyciągnęłam z lodówki potrzebne mi składniki i wyłożyłam je na ladę.

Nie jestem wyśmienitą kucharką, ale daję radę. Dużo nauczyłam się przy Lucasie. On musiał mieć wszystko idealnie doprawione. Jak sobie teraz o tym pomyślę, to przy nim żyłam w ciągłym stresie.
Cholera, to z zewnątrz musiało wyglądać naprawdę strasznie.

Skończyłam już robić nam śniadanie i mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. Nałożyłam jajecznicę i bekon na talerze. Wzięłam je do ręki i odwróciłam się, żeby odstawić je na stół, ale mało brakło, a upuściłabym wszystko na podłogę.

-Dzień dobry. - powiedział Justin jak gdyby nigdy nic. Czy on jest nienormalny?

-Wystraszyłeś mnie. - sapnęłam, odstawiając naczynia i przyłożyłam dłoń do piersi.

-Przepraszam. Zrobiłaś śniadanie? Nie musiałaś. - powiedział, ale widać było, że jest zadowolony. Usiadł na krześle i patrzył na mnie z uśmiechem.

-Chociaż w taki sposób mogłam ci się odwdzięczyć. - wzruszyłam ramionami. Postawiłam przed nim talerz z jedzeniem i szklankę soku pomarańczowego.

-Przestań, Scarlett. Nie musisz nic dla mnie robić. -zapewnił. Nie chciałam się z nim kłócić, ale to chyba oczywiste, że i tak zrobiłabym to drugi raz.

Justin

-Smacznego, Justin. - powiedziała dziewczyna i również usiadła do stołu. Jasne, że ucieszył mnie fakt, iż zrobiła dla nas śniadanie. Jednak nie chciałem, żeby czuła się do tego zobowiązana tylko dlatego, że teraz u mnie nocuje.

A dlaczego to robi? Bo pokłóciła się z Lucasem. Tylko o co? Jestem pewien, że to nie była zwykła kłótnia skoro postanowiła go zostawić. Coś musiało się stać.

-Scarlett, nie chcę być wścibski, ale co właściwie spowodowało, że zostawiłaś Lucasa? - zapytałem ostrożnie. Nie chciałem się wtrącać, ale zależało mi na jej bezpieczeństwie, więc jeśli coś poważnego się wydarzyło, chce wiedzieć.

-Już mówiłam, po prostu się pokłóciliśmy. - powiedziała z opuszczoną głową. - Możemy o tym nie rozmawiać? -zapytała.

-Jasne, powiedz mi tylko jedno. Czy on cię znowu skrzywdził? - musiałem to wiedzieć. Niech tylko odpowie mi na to pytanie i możemy skończyć temat. Po prostu muszę wiedzieć.

-Nie. - odpowiedziała krótko. Trochę nieufnie pokiwałem głową. Mam obawy, ale myślę, że raczej powiedziałaby mi, gdyby coś było nie tak. Już dużo przy nim wycierpiała, ale w końcu to zrozumiała.

Resztę śniadania spędziliśmy żartując sobie i śmiejąc się głośno. Muszę przyznać, że jak na zwykłą jajecznicę to było coś świetnego.

-To było pyszne. - powiedziałem odsuwając krzesło od stołu i gładząc się po brzuchu.

-Cieszę się, że ci smakowało. - powiedziała dziewczyna i zabrała się za zbieranie brudnych naczyń.

-Zostaw, ja pozbieram. - zabrałem się do pomocy jej.

-Justin, gdzie jest torba z moimi rzeczami? - zapytała, gdy skończyliśmy sprzątać po śniadaniu.

-Bardzo jest ci potrzebna? - zapytałem, opadając na kanapę. Dalej nie chciało mi się po nią iść do auta.

-Chciałam się przebrać. Nie mogę cały czas chodzić w twoich ubraniach.

-Dlaczego? Jak dla mnie wyglądasz świetnie. - powiedziałem zupełnie szczerze.

-Justin! Mam na sobie za dużą koszulkę i spodenki koszykarskie. - oburzyła się. Wyglądała jak małe dziecko, które obraża się, gdy nie chce mu się dać ulubionej zabawki.

-Później pójdę po twoją torbę. Teraz chodź, obejrzymy jakiś film. - złapałem ją za rękę i przyciągnąłem na swoje kolana.

-Jesteś strasznie uparty. - westchnęła zrezygnowana i spokojnie usiadła, przestając stawiać opór.

-Wiem.

__________

AAAA LUDZIE

MAM PODJARKE

PATRZCIE

PATRZCIE

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Operacja powrót | Justin Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz