2.

2.2K 110 104
                                    

Scarlett

Spojrzałam nerwowo na zegarek. Za piętnaście czwarta. Podbiegłam zestresowana do piekarnika. Cholerny kurczak, mógłby robić się szybciej.
Nie wszyscy mają ten pieprzony czas.

Podeszłam do stołu i zaczęłam wszystko układać. Chociaż tyle mogę zrobić.
Postawiłam talerze, sztućce i szklanki. Polałam nam czerwonego wina.
Lucas to uwielbiał. Codziennie popijaliśmy lampkę do obiadu.

W końcu piekarnik zapikał, informując mnie, że skończył swoją pracę.
Wreszcie!
Znów spojrzałam na zegarek.
Za trzy czwarta.

Cholera!

Na drżących nogach pobiegłam do urządzenia i wyciągnęłam mięso.

Trzask drzwiami i ciężki tupot stóp spowodował, że moje serce stanęło.

-Wróciłem!- dobiegł mnie krzyk z przedpokoju.

-Świetnie, chodź do stołu.- odpowiedziałam.

Wzięłam potrzebne rzeczy i także doszłam do stołu.

-Jeszcze nie gotowe?- Lucas zapytał lekko zirytowany.

-Przepraszam, mięso potrzebowało dojść do siebie.- wytłumaczyłam i pospiesznie nałożyłam swojemu chłopakowi obiad.

Wszystko było już gotowe i mogliśmy zacząć jeść.

-Smacznego.- powiedziałam grzecznie. Lucas pokiwał głową, biorąc już pierwsze gryzy potrawy, którą przygotowałam. Również zaczęłam konsumować posiłek.

Myślałam, że wszystko jest w porządku. Codziennie miałam nadzieję, że skończy się ten koszmar i wróci mój kochany, opiekuńczy Lucas. Tym razem było tak samo. Oczywiście nic, co piękne nie może trwać wiecznie. Zawsze znajduje się coś, co prowokuje mojego chłopaka do awantury.

-Cholera!- trzasnął pięścią w stół. Podskoczyłam przestraszona na ten nagły wybuch. Wiedziałam, że teraz się zacznie.

- C-coś się st-stało?- wyjąkałam.

-Przesoliłaś ziemniaki.- westchnął, próbując się uspokoić - Czy to było takie trudne?

-Nie, ja n-nie wiem, jak to się stało.-zaczęłam tłumaczyć, ale chyba bardziej go tym zdenerwowałam.

-Do kurwy!- krzyknął - Miałaś tylko ugotować obiad. Nawet tego nie potrafisz!?

-Potrafię, to tylko... - jak zawsze w takich momentach przerwał moją wypowiedź.

-Tylko kurwa co?

-Błagam Cię, nie krzycz.- wyszeptałam.

-Nie potrafisz zrobić nawet jednej jebanej rzeczy dobrze!

-Lucas, ja chciałam dobrze.

-Gówno mnie obchodzi, co chciałaś. Nie będę tego jadł.- zrzucił talerze na podłogę.

Podniosłam się szybko, żeby posprzątać cały bałagan, który zrobił. Moje ręce strasznie się trzęsły z nerwów, przez co wbiłam sobie kawałek szkła w palca.

-Pieprzony nieudacznik.- złapał moją twarz w swoje dłonie i mocno ścisnął. Podniósł mnie w ten sposób z podłogi - Nadajesz się tylko do łóżka.

-Proszę, przestań.- z moich oczu zaczęły wypływać gorzkie łzy. Ranił mnie psychicznie i fizycznie. Mimo to, dalej go kochałam. Wierzyłam, że on mnie też.

-Będziesz teraz płakać?- zaśmiał się bez humoru - Jeszcze ci nic nie zrobiłem.

-Lucas, ja się poprawię.- powiedziałam.

-Oh, z pewnością. - uśmiechnął się szyderczo.

-Puść mnie, to boli.

-Nie będziesz mi mówić, co mam robić. Jesteś zwykłą szmatą.- warknął i wymierzył mi mocny strzał w policzek. Upadłam znowu na podłogę. Moje kolana poraniły się od szkieł, które w dalszym ciągu były porozrzucane.

-Przepraszam.- wyszeptałam.

-Masz za co. Wychodzę coś zjeść na miasto. Posprzątaj to. - powiedział i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.

Już lekko spokojniejsza zaczełam ogarniać cały ten syf, który Lucas zrobił. Było mi przykro, że nie jestem dla niego wystarczająco dobra. Starałam się jak mogłam, ale on wszędzie znajdował jakiś błąd.

Godziny mijały, a on nie wracał. Zaczęłam się o niego martwić. Nie chciałam kłaść się spać bez niego. Było coś około jedenastej w nocy, gdy siedząc już umyta na kanapie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.

To on.

Pospiesznie wstałam i wyjrzałam z salonu.

-Myszko, wróciłem! - krzyknął pijackim głosem Lucas.
Jak zawsze w takich sytuacjach, musiałam mu pomóc.

-Chodź, położysz się. Na pewno jesteś zmęczony.- westchnęłam i złapałam go pod ramię.

-Skarbie, kupiłem ci kwiaty.- podał mi przepiękny bukiet. Zawsze je dostawałam, gdy mnie uderzył. To była rutyna.

-Dziękuję, są śliczne.- uśmiechnęłam się delikatnie.

-Wybaczysz mi to?- zapytał szeptem, głaszcząc delikatnie palcami mój policzek.

Co miałam mu odpowiedzieć? Nie chciałam go zostawiać. Przecież każdy z nas popełnia błędy. Lucas podnosi na mnie rękę, ale zawsze przeprasza. Są momenty, gdy jest czuły i kochany.

-Pewnie, że tak.- przytuliłam się do niego mocno.

-Świetnie.- zamruczał i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. Pieścił mnie rękami na całym ciele. To jest moment, w którym idziemy do łóżka. Ale ja zupełnie nie miałam na to ochoty.

-Lucas...

-Shh, już dobrze, myszko.- wyszeptał i zaczął mnie całować - Oddaj pocałunek.

Zrobiłam jak kazał. Nie chciałam go znowu zdenerwować. Jest mężczyzną i ma różne potrzeby, więc mu się poddałam.

-Chodźmy, jesteś pijany.- próbowałam go delikatnie odciągnąć od pomysłu o uprawianiu seksu.

-I jeszcze bardziej napalony.- po tych słowach wiedziałam, że nie mam szans na dyskutowanie. Po prostu musieliśmy to zrobić i tyle.

__________

Ładnie gwiazdkujecie to wstawiam wam drugi rozdział.

Ogólnie kiedyś uzupełnie tu obsadę, ale nie chcę mi sie na komputer wchodzić, więc na chwilę obecną tylko wam powiem, że w roli Lucasa występuje Xavier Dolan...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Operacja powrót | Justin Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz