1.

757 20 2
                                    



          Wydłużam krok i niezgrabnie przerzucam sobie torbę na lewe ramię. Pewnie inni studenci patrzą na mnie jak na idiotkę nie potrafiącą się zorganizować na czas. Cóż taka prawda, po części. Gdybym nie stała w tej cholernej kolejce po pączki może byłabym w porę na zajęciach z nowym wykładowcą. Teraz jednak przemierzam ostatni korytarz i stoję sekundę przed wielkimi dębowymi drzwiami. Wciągam powietrze, naciskam klamkę i wdzieram się do sali. Prostuję plecy i przybieram obojętną minę, próbując wyjść na opanowaną. Lekkim ruchem głowy lustruje wolne miejsca w ostatnich rzędach, gdy słyszę niedaleko mnie chrząknięcie. Zwracam się w stronę źródła dźwięku. Niemal opada mi szczęka do podłogi, kiedy wpatruję się w piękną kobietę siedzącą na biurku wykładowcy. Czy to ona? ­­­­­­

– Mogłabyś już usiąść? – spytała zmierzając mnie wzrokiem.

– Przepraszam, nie chciałam przeszkodzić. – Ale to zrobiłaś, pomyślałam.

Przeszłam do pierwszego wolnego miejsca przy ścianie. Pani profesor kontynuowała przerwany wykład, a ja zamiast notować pochłaniałam ją wzrokiem. Była trochę wyższa odemnie. Na jej szerokie ramiona spadała kaskada ciemnych, falowanych włosów, nadając lekko kwadratowej twarzy łagodności. Miała dobrze zbudowane ciało, na pewno po uczelni chodzi na siłownie. Oceniłabym ją na niecałe trzydzieści lat pod względem wyglądu, jednak skoro wykłada na uniwersytecie zapewne posiada doktorat. Mam mnóstwo pytań do jej osoby. Frustruję mnie fakt, że przez moje spóźnienie nie znam imienia ani nazwiska szatynki. Inni studenci pilnie notowali w swoich zeszytach i laptopach omawiany temat. Gdyby ktoś miał mnie teraz spytać co robię, byłabym w stanie jedynie powiedzieć, że mam zajęcia z filozofii. Patrzyłam na jej czerwono pomalowane usta, jednak słowa przez nią wypowiadane nie miały dla mnie sensu.

 Zegar wskazał na dwunastą, wszyscy zebrani powoli wstawali i pakowali swoje rzeczy. Profesor siedziała przy biurku i przeglądała coś w kalendarzu. Jako jedna z ostatnich wstałam i wolno szłam do wyjścia. Coś zmusiło mnie do podejścia.

– Mogę ci w czymś pomóc? – zapytała rzeczowo pani profesor swoim niskim głosem. Na sam dźwięk jej głosu oniemiałam. Nie wiem jak przy niej nie odrywać się od rzeczywistości. Ona nie jest rzeczywista, jest zbyt wspaniała by taką być. Oczy wykładowczyni były skupione na mojej twarzy. No tak, stoję nad nią jak kołek.

– Chciałam się spytać czy przejęła pani stanowisko również w kole dyskusyjnym po profesorze Nosowskim?

– Tak się składa, że tak. Termin zostaje ten sam, mam nadzieję, że nie wystraszę wszystkich i nie będę musiała dyskutować sama ze sobą. – Uroczy uśmiech kobiety sprawił, że sama uniosłam kąciki ust.

– Cieszę się. Znaczy, to dobrze, że koło zostało. Inaczej piątkowe wieczory spędzałabym sama pod kocem.

– Zapewne ciekawiej będzie posiedzieć nad francuską literaturą niż nad netflixem. – oznajmiła sarkastycznie.

– Przepraszam za przeszkodzenie na początku, będę się już zbierać. Do widzenia.

Kobieta skinęła głową, a ja wyszłam zamykając za sobą drzwi. Nie tylko jest odurzająco piękna, ale i czarująca. To będzie ciekawy semestr.




—————————— ——————

Mam nadzieję, że spodoba Wam się nowe opowiadanie. Mam już na nie dosyć konkretny i głębszy pomysł. 

N O W E L A [girlxgirl]Where stories live. Discover now