3.

517 12 0
                                        

Gdyby nie zimowa pora najprawdopodobniej wkurzałabym się na wparowywujące promienie słońca, które padałyby na  moją twarz z samego rana. Jednak, gdy donośny budzik zabrzmiał było jeszcze ciemno. Wbrew większości ludzi dobrze się czuję pracując przy sztucznym oświetleniu wśród otaczającego mroku. Pozwala mi to na łatwiejsze wyciszenie i skupienie myśli. Teraz moją głowę zawracał dzisiejszy rozkład dnia. Punktem, którego nie mogłam przeoczyć była filozofia w południe. Zaczęłam wkładać skoroszyty i książki do torby z twardej żywo brązowej skóry, skrupulatnie sprawdzając czy mam wszystko. Diana smacznie spała nie mając żadnego problemu z lekkim hałasem, który wytwarzam. Pół godziny przed pierwszymi zajęciami wychodzę z domu by bez trudu już kwadrans później wejść na teren uniwersytetu. Podeszłam pod salę i spojrzałam na tabliczkę z nazwiskiem profesora, który ma przyjemność prowadzić dziś wykłady z moją grupą. Oficjalnie mogę już wykupić miejsce na cmentarzu, skoro mam przeżyć trzy godziny gramatyki.

Jak się spodziewałam cały ten czas spędziłam na próbach nie zaśnięcia. Naprawdę chciałabym się skupić, ale jedyne co w obecnej chwili jest w stanie mnie ożywić to fakt, że zaraz będę mogła iść do mojej ulubionej kawiarni w przerwie między zajęciami.

—  To by było na tyle. Dziękuję uprzejmie za zajęcia i prosiłbym was o przypomnienie sobie na czwartek dokładnie omawianej na ostatnich zajęciach przed przerwą analizy tekstu. —  wypowiedział magiczne słowa profesor.
Sekundę później poruszona chmara studentów rzuciła się do wyjścia, desperacko pragnąć wyjść z aury martwoty otaczającej salę.

Lekkim krokiem wodzona przez zapach kawy ruszam w dobrze znanym kierunku. Odkryłam te miejsce pod koniec października, gdy wracając z uczelni szukałam schronu przed ogromną ulewą. Kafejka była ulokowana w jednej ze starych kamienic w środku zdobiły ją cegły i wszechobecne książki. Gdzie tylko się dało upchnięte zostały regały. Przekraczając próg zaciągnąłam się moimi ulubionymi zapachami: świeżo parzoną kawą oraz starymi książkami. Zamówiłam latte u mężczyzny o znanej mi twarzy. Uśmiechnął się serdecznie, a ja podążyłam w głąb pomieszczenia, chcąc zająć najwygo-dniejsze miejsce.

Rzuciłam okiem w przeciwny kąt i od razu postrzegam postać z głową w książce. Prawie całą twarz przysłania ciemna kaskada włosów. Czuję się jakby serce zaczeło mi szybciej bić. Kobieta mimo swojej swobodniej pozycji wyglądała nonszalancko. Nie znam jej prawie, ale z pewnością mogę stwierdzić, że jest pewna swojej wartości, to wręcz emanowało.
Cicho usiadłam po drugiej stronie, mocno wbijając plecy w róg kanapy.

N O W E L A [girlxgirl]Where stories live. Discover now