4.

475 23 9
                                    

Tak na wstępie chciałabym prosić o jakąkolwiek Waszą aktywność, bo nie mam pojęcia czy ktoś to czyta. Merci.

——————————————————————

          Wykładowczyni siedziała jakby nic się nie działo. 'A co się niby ma dziać idiotko, po prostu jesteście w tym samym pomieszczeniu i nie jest to uczelnia' powiedziałam do siebie w myślach. Mężczyzna u którego zamawiałam napój podszedł do mnie z zamówieniem oraz kolejny raz obdarzył mnie uśmiechem. Nie wydawało mi się, żebym mu się podobała, a może jest po prostu nieśmiały? Cholera, szatynka podniosła swój wzrok i nasze spojrzenia się skrzyżowały.

— Mogłabym jeszcze raz to samo? — kurtuazyjnie zapytała chłopaka.

— Oczywiście. — odpowiedział maszerując ku machinom do kawy.

Przyglądałam się chwilę jak bierze butelkę rumu i wlewa do filiżanki, w której miała być podana kawa. Ciekawe, czy to oznacza, że mieszka obok uczelni i nie musi się trudzić dojazdem, a może ktoś ją odbiera... Druga wizja zdecydowanie mniej mi się podobała, już sobie wyobrażałam wymyślonego narzeczonego, a może już męża pani profesor.

Wyjęłam mojego małego laptopa, który służył mi głównie do robienia notatek i próbowałam wymyślić co mogłabym robić. Wszystko byleby oderwać oczy od kuszącej postaci po mojej lewej. Weszłam na stronę mojej uczelni i weszłam w zakładkę „kadry", moim oczom od razu ukazała się lista wykładowców z ich godnością i zdjęciem. Przewijam w dół, aż w końcu dostrzegam mój wydział. Szukałam zdjęcia siedzącej tu pani profesor...

— Zapomniałaś swojego planu zajęć?

Gwałtownie się odwracam w kierunku źródła głosu. Z zdziwienia lekko uchylam usta i się rumienię.

— Tak. Znaczy nie do końca... — próbuję wybrnąć z niezręcznej sytuacji.

— Tak w ogóle jestem Mariola. — przerywa, tajemniczo się uśmiechając.

Całkowicie zbija mnie z tropu jej bezpośredniość. To nie jest to czego się spodziewałam.
— Laura, miło poznać imię pani profesor.
Kobieta konspiracyjnie z udaną naturalnością obraca się dookoła.

— Nie postarzaj mnie tym zwrotem, kiedy nie jesteśmy na uczelni, wystarczy Mariola.

Mariola sprawiała wreszcie wrażenie osoby młodej i swobodniej. W budynku UAMu nie pozwalała sobie na taką postawę. Podoba mi się.

Spojrzałam na przed chwilą położoną przez chłopaka nową kawę szatynki na moim stoliku. Kobieta usiadła obok mnie zachowując dystans paru centymetrów.
— Nie wiedziałam, że mają tu tak mocne kawy. — powiedziałam z lekkim uśmiechem.

— Wystarczy ponarzekać bariście na temat swojego życia, to jest jak kupon na kawy z dodatkowym kopem.

Nie myślałam nawet, że uśmiechający człowiek potrafi tak odurzać swoim wyglądem. Sama pochwyciłam jej nastrój i śmiejąc się odparłam.
— Będę musiała wypróbować.

— Obyś nie musiała mówić prawdy.

Powiedziaszy to rzuca okiem na zegarek na lewym przegubie dłoni.

— Chyba nie będzie mi dane rozkoszowanie się kawą zdobytą lamenten. Może jednak kiedyś w razie jak byś musiała z niej skorzystać to daj znać.

—Jasne... Do zobaczenia.

Mariola machnąła mi ręką i wolnym krokiem poszła w kierunku drzwi. Z taką figurą, na pewno nie może być singielką, to nie możliwe po prostu.


N O W E L A [girlxgirl]Where stories live. Discover now