Emily

98 3 0
                                    

'Nie jestem ptakiem, nie latam,

Nie namaluję obrazu.

Nie jestem poetą, twórcą.

Jestem po prostu sobą.

Z gwiazd nie potrafię nie czytać,

I księżyca wciąż nie zniżę ,

Nie Jestem niebem,nie słońcem

Jestem sobą.'

Wchodzac do gabinetu jestem lekko niepewna czy chce to zrobic. Nie widzielismy sie przeciez juz tyle lat. Spogladam na dlon ktora lezy na klamce i uswiadamiam sobie ze nalezy do mnie. Nie moge jednak nia jakkolwiek poruszyc. Czuje jak dreszcz zdenerwowania przchodzi przez moje cialo.

Przez chwile wyobrazam sobie jakby moglo wygladac nasze spotkanie. Weszlabym pewnie i bez slowa usiadlabym naprzeciw niego. Przez chwile przygladalibysmy sie sobie w cichym milczeniu. Zapewne dostrzeglabym w nim lekkie zmiany ktore ze smiechem bym wyolbrzymila. A potem spojrzlabym mu w oczy i dostrzegla smutek. Ukuloby mnie to w serce dlatego zaczelabym zaprzeczac swoim ledwo wypowiedzianym slowom. On zaczalby sie glosno smiac, a jego twarz zaczelaby lsnic. I przypomnialabym sobie to wszystko za co go pokochalam, i dlaczego go nigdy nie zapomnialam.

Mimowolnie usmiecham sie na mysl o nim. Wiem ze uczucie do niego nigdy nie wygaslo. Cicho wzdycham decydujac sie by nacisnac klamke i stanac twarza w twarz ze swoja studencka miloscia.

Drzwi ustepuja pod lekkim naciskiem a ja niezauwazenie wchodze do przestronnego gabinetu z ogromnym, siegajacym do ziemi oknem. Przy biurku pochylony nad papieram siedzi Felix.

Bez słowa patrzę jak ze spuszczoną głową przyglada sie pustemu blatu co chwile kręcąc głową jakby nie chciał w coś uwierzyć. Lekko zdezorientowana stoję i nie wiem jak mam zwrocic jego uwage na siebie i czy wogole powinnam to robic. Przez chwile rozwazam ucieczke, lecz jednak ta mysl ulatuje szybko gdyz jestem zbyt zdeterminowana by dostac te prace zeby nagle wybiec. Cicho chrzakam dajac tym samym znak Felixowi ze nie jest sam w wielkim pomieszczeniu.

Kiedy unosi glowe widze jak jego twarz ze smutnej zmienia sie w zadziwiona a potem zagubiona. Przez moment mam ochote podbiec do niego i go przytulic byleby tylko nie musiec patrzec w jego wielkie bezradne oczy. Zastanawiam sie dlaczego nic nie mowi, tylko siedzi i patrzy na mnie. Jest chyba dosc zszokowany. Eh, nie taki byl moj zamiar.

Bez pytania podchodze do biurka i siadam na przeciw niemu. Daje sobie czas na to by sie mu przyjrzec.

Pierwsze co zauwarzam to to ze jest nieogolony. Ale musze przyznac ze ten fakt dodaje mu meskosci gdyz zarost na jego podluznej lekko kwadratowej twarzy jest zaledwie dwu albo trzy dniowy i okala jego pelne rozowawe usta.

Sliczne usta. Usta ktore swietnie smakuja poloczone razem z moimi.

Przed oczami znowu mam nasz pierwszy pocalunek. Jego usta na moich. Jego rece na moich biodrach a moje wplatane w jego wlosy. Jego cialo ktore delikatnie ociera sie o moje. A wokol nas ciemnosc i cisza.

Przez krotka chwile pozwalam sobie zyc tym wspomnieniem jakby zapominajac o tym ze Felix siedzi obok i w ciszy nadal mi sie przyglada.

Z glebokim westchnieniem wracam do rzeczywistosci zdumiona bardzo tym ze mezczyzna do tej pory nie odezwal sie chocby jednym slowem.

-Felix - zaczynam niepewnie.- To ja, Emily. Przyszlam tu solicytowac. Nie chce od ciebie nic oprucz pracy. Ale nie musisz mnie zatrudniac. Wiem ze ucieklam. Przepraszam. Powinnam byla napisac albo zadzwonic. Wytlumaczyc ale Felix prosze cie odezwij sie do mnie...

Urywam gdy chlopak pojednawczo unosi reke do gory dajac tym samym znak ze ma mi cos do powiedzenia.

Przygladam sie mu kiedy wstaje i wolnym krokiem podchodzi do okna. Przez chwile patrzy na cos w oddali a potem odwraca sie i po raz pierwszy od paru lat slysze znowu jego niezwykle meski i gleboki glos.

OblivionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz