7

684 35 14
                                    

Rano Alicja obudziła się pierwsza. Z wielkim uśmiechem delikatnie wydostała się z uścisku... no właśnie, jak teraz miała go nazywać? Kochanek, chłopak, narzeczony a może poprostu ukochany? Tak, ukochany zdecydowanie brzmi najlepiej. Więc, wydostała się z uścisku ukochanego i właśnie miała wstać, kiedy silne ramiona przyciągnęły ją do siebie z powrotem.
-nie chce jeszcze wstawać...- wymamrotał.
-a kto ci każe?- zaśmiała się Alicja, co było wręcz melodią dla uszu rudzielca.
-w takim razie... nie chce żebyś jeszcze wstawała...- znów się zaśmiała. ~Obyś od teraz już zawsze się tylko śmiała...- pomyślał. Dziewczyna z powrotem ułożyła się na łóżku- wracamy dzisiaj do domu?- zapytał cicho.
-yhym...- wyraźnie posmutniała.
-coś się stało?
-tęsknię za moim światem... za mamą, moją siostrą, morzem, statkiem, przygodą...
-chcesz wracać?
-tak... nie... nie mam pojęcia...
-a może... zostań...?
-wiesz, że nie mogę. Nie ma mnie już kilka dni i wszyscy bardzo się martwią...
-więc powiedz im, że zostajesz.
-wstawać śpiochy!- zaświergotała Biała Królowa wchodząc do komnaty- śniadanie na stole!
-zaraz przyjdziemy- uśmiech szybko wrócił na usta Alicji jak i Kapelusznika.
-w takim razie czekamy- Władczyni jeszcze raz się im przyjrzała i wyszła nucąc wesoło.
-teraz to już musisz mnie puścić- zaśmiała się bladynka.
-do dobrze...- mruknął Terrant- ale- podniósł się na łokciu i spojrzał w piękne oczy, które pokochał przy ich pierwszym spotkaniu. Z szerokim uśmiechem wskazał na swoje usta. Ramieniąc się gwałtownie, Alicja pochyliła się i pocałowała rudzielca. Tak zdecydowanie polubi takie poranki.

|| Time Skip ||

-Jak dobrze tu wrócić- Alicja rozsiadła się na kanapie- to zdecydowanie jedno z moich ulubione miejsc tutaj.
-a jest jakieś lepsze niż mój dom?- oburzył się Terrant siadając obok niej.
-wiesz...
-ej!- zaśmiali się. Objął ją ramieniem, a ona położyła głowę na jego ramieniu. Tak siedzieli w ciszy dłuższy czas, ciesząc się po porostu swoją obecnością- a może... napijemy się herbatki. Co ty na to, moja Alicjo?
-ja zawsze chętnie- uśmiechnęła się szeroko. Terrant poszedł zaparzyć napój, a dziewczyna pogrążyła się w myślach, głównie o mamie i siostrze. Były bardzo zmartwione nieobecnością Alicji, szukały jej do ciemnej nocy powoli tracąc nadzieje.
-gotowe!- Kapelusznik siadł obok niej, jednak dopiero kiedy złapał jej dłoń, wyrwał ją z zamyślenia.
-hm?- spojrzała na niego zdecydowana.
-herbata gotowa- powtórzył- co się stało?- przygryzła wagę, a jej ukochany (musze się przyzwyczaić do nazywana go tak...) w momencie zrozumiał. Nie chciała o tym przy nim mówić. Wiedziała jak wiele znaczy dla niego, by została w Krainie Czarów. Jednak miała swój dom, obowiązki marynarza, rodzinę, która przez jej lekko myślność martwi się i cierpi. Nie wiedzą przecież, nawet nie podejrzewają, że siedzi w kolorowej Krainie pełnej wariatów, ale mimo wszystko jest bezpieczna i szczęśliwa- chcesz wracać- oznajmił smutno i wstał powoli idąc w stronę schodów.
-Terrant...- wstała i szybkim krokiem podeszła do niego- przecież wiesz, że...- znów zrobiło jej się ciemno przed oczami. Czuła jakby leciała w przepaść wewnątrz siebie.
-Alicjo?! Alicjo?!- spanikowany wziął ją na ręce i położył na kanapie- moja Alicjo... kochanie... otwórz oczy, proszę cię...- pukanie do drzwi. Jeszcze gości mi tu trzeba pomyślał niezadowolony. Poszedł jednak otworzyć. Po drugiej stronie stała Czerwona Królowa wyglądająca na bardzo podenerwowaną. Gdy dojrzała dziewczynę nieprzytomną leżącą na kanapie, bez zaproszenia weszła do środka i podeszła do niej siadając na ziemi.
-co cie tu sprowadza, Wasza Wysokość?- zapytał zamykając drzwi.
-właśnie to- pogłaskała blady policzek blondynki- wiem co się dzieje.
-co takiego?- szybko usiadł obok Królowej.
-jej zdolność. Gdy odczytuje aurę, na przykład swojej rodziny, zużywa dużo energii. To przydatne, ale tylko na niewielkie odległości. Potem powoduje wycięczenie, omdlenia, odspałość. Na dłuższą metę może stać się niebezpieczne. Jeśli będzie zużywać tyle energii bardzo często, może nawet...- urwała odwracając zaszklony wzrok- powinna wrócić, Kapeluszniku. Chociaż na trochę. Wystarczy, że uspokoji bliskich i własne sumienie.
-a co jeśli... nie wróci do mnie...
-kochasz ją?
-oczywiście.
-więc daj jej odejść. Jeśli wróci, to też Cię kocha- położyła mu rękę na ramieniu i uśmiechnęła się lekko- przemyśl to jeszcze- powiedziała wstając z ziemi- na razie daj jej spać, a gdy się obudzi daj jej to- podała mu buteleczke ze srebrnym płynem- to pomoże jej odzyskać siły- Jeszcze raz spojrzała na przyjaciółkę i rzucając "do widzenia" wyszła. Zostawiając Terranta bijącego się z myślami.

||Time skip||

Alicję obudziły promienie zachodzącego słońca. Zaspanym wzrokiem szukała gospodarza. Dopiero po chwili zauważyła, że spał siedząc na podłodze z głową na kanapie. Wstała cicho i przykryła go kocem i położyła poduszkę pod głowę. Wręcz nie mogła się nie uśmiechnąć. Postanowiła coś zjeść. Wolnym krokiem udała się do kuchni. Spokojnie robiła kanapki, kiedy ktoś nagle złapał ją od tyłu w pasie. Pisnęła głośno, jednak kiedy poczuła delikatny pocałunek na karku, przeszedł ją przyjemny dreszcz.
-wypij- rudy podsunął jej butelkę.
-co to?- zapytała oglądając zawartość.
-coś co ci pomoże odzyskać siły. Wypij- zrobiła jak poprosił. W ciszy, lecz dalej w jego ramionach, dokończyła robienie posiłku- musze ci o czymś powiedzieć- zaczął gdy usiedli z powrotem w salonie- więc, kiedy straciłaś przytomność, przyszła tutaj Czerwona Królowa...- z każdym słowem Alicja słuchała z większym szokiem i zaciekawieniem.  Raz po raz kiwała głową. Gdy Kapelusznik skończył opowiadać, przez chwilę układała sobie w głowie informacje o swojej umiejętności. W końcu znów kiwnęła głową.
-rozumiem- powiedziała powoli- czyli musze przestać używać mojej zdolności tak często i będzie dobrze.
-tak- znowu cisza- jak się czujesz?
-normalnie.
-wszystko dobrze?- przyjrzał jej się. Intensywność zielonych oczu sprawiła, że przed chwilą wznoszona tama pękła, a dziewczyna rozpłakała się. Terrant przytulił ją mocno, dając jej wrzucić z siebie namiar emocji. Kołysał ją lekko w ramionach, szepcząc jej do ucha cały czas.
-dziękuję- powiedziała, gdy końcu spokojnie z mokrymi policzkami siedziała w jego ramionach.
-nie masz za co. Pamiętaj, że jeśli będę ci potrzebny, zawsze będę przy tobie.
-wiem- pocałowała go. Po chwili zasneli przytuleni.

Sorry za tak długą przerwę. Postaram się pisać jednak trochę częściej 😅.

Do następnego

Alicja482001

Szalone Uczucia Do SzaleńcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz