Tej nocy Alicja i Kapelusznik spali spokojnie, bez tesknoty, dziwnej aury, ani koszmarów. Rano dziewczyna obudziła się pierwsza. Z uśmiechem spojrzała za okno.
~dalej tutaj jestem~ pomyślała radośnie. Chciała wstać, ale poczuła silne ramie otaczające jej talie. Delikatnie odwróciła się i zobaczyła śpiącego przyjaciela. Zasnął na koudrze obok niej. Blontynka zaśmiała się cicho.
-Terrant- szepnęła. Zero realizacji- Terrant- powiedziała lekko potsząsając jego ramieniem. Zaśmiała się głośniej, słysząc niezadowolone budzeniem mruczenie- Kapeluszniku!- krzyknęła wybuchając śmiechem. Rudowłosu obudził się i spojrzał na nią. Zeskoczył z łóżka czerwiniąc się.
-przepraszam- powiedział odwracając wzrok, żeby Alicja nie widziała jego rumieńców.
-ależ nic się nie stało- zaśmiała się znowu.
-dobrze dzisiaj spałaś?- pokiwała głową.
-a ty?
-też- zaczerwienił się jeszcze bardziej.
-czyż nie pora na herbatkę?- zmieniła temat.
-moja Alicjo, na herbate zawsze jest pora!- odpowiedział radośnie.
-więc chodźmy!- wstała z łóżka i pobiegła na dół. Kapelusznik zaśmiał sie i poszedł za nią. Siedziała na krześle przy dużym stole w ogrodzie. Słońce głaskało jej policzki a złote loki błyszczały pięknie i spadały jej na twarz. Terrant uśmiechnął się i poszedł do kuchni po wstążkę. Wszedł do ogrodu i zawiązał ją na jej włosach.
-Dziękuję- uśmiechnęła się.
-zaczynamy podwieczorek!- również się uśmiechnął.||Time skip||
-wasza wysokość?- zapytała Alicja szeptem Białej Królowej.
-tak?- odpowiedziała również cicho.
-czemu Zelżbieta nie przyszła na nasz podwieczorek?
-powiedziała, że musi iść na chwilę do swojego pałacu. Byłam temu przeciwna, ale i tak tam poszła.
-kiedy dokładnie to było?
-kilka godzin temu- odpowiedziała z zamyśleniem.
-musimy tam iść!- krzyknęła wstając od stołu.
-gdzie?- zapytał Kapelusznik.
-do pałacu kart- powiedziała blądwłosa.
-oszalałaś?!- krzyknął rudowłosy.
-już dawno, mój drogi- zaśmiała się i ruszyła w stronę dzwi. Po chwili reszta zebranych (Kapelusznik, Biała Królowa, Królik, Marcowy Zając i Miałyga) poszli za nią.||Time skip||
Stali przed drzwiami do zapuszczonego pałacu.
-wchodzimy- powiedziała Alicja i popchneła drzwi. Odrazu wyskoczyły na nich karty z gotową bronią.
-brać ich!- zażądziła piątka wino. Reszta armii otoczyła ich.
-czy wy wiecie kim ja jestem?!- Biała Królowa wyrywała im się.
-tak, wiemy. Intruzem.- warkneła dwójka serce, która próbowała złapać jasnowłosą.
-jestem Biała Królowa, do diabła i żądam żebyście nas wypuścili!
-bardzo nam przykro, ale nie- tym razem ósemka żołądź.
-do lochów z nimi- powiedziała znudzonym głosem piątka wino. Zaczęli prowadzić ich w stronę podziemi. Na miejscu zamknęli ich w celi.
-miłej odsiadki- powiedziała dziesiątka serce i chciała odejść.
-chwila!- krzyknęła Mirana. Karta odwróciła się- gdzie moja siostra?- zapytała spokojniej- gdzie Zelżbieta?
-nie mam pojęcia. Nie było jej tu bardzo długo- powiedziała bezbarwnym głosem i poszła.
-a-ale jak to?- Biała Królowa zsuneła się przy ścianie na ziemię i zaczęła płakać.
-wasza wysokość, wszystko będzie dobrze. Obiecuje, że jakoś nas z tąd wydostane- powiedział rudowłosy.
-ale jak Kapeluszniku?- Alicja spojrzała na niego niepewnie.
-o tak!- zdioł kapelusz z głowy. Włożył rękę do środka, i pochwili wyjął małą spinke.
-ja to zrobię- postanowiła blądwłosa, wyciągając rękę- mam w tym wprawę- uśmiechnęła biorąc przedmiot. Rozgieła spinke i włożyła do zamka. Po chwili można było usłyszeć harakterystyczny klik- gotowe!
-jak to zrobiłaś?- zapytała Biała Królowa z niedowierzeniem.
-na morzu trzeba umieć sobie radzić- zaśmiała się- chodźmy z tąd.
-a wy dokąd!- zakrzykneła czwórka serce, wyskakując zza rogu.
-na zewnątrz?- zapytał Zając.
-nie słuchaj go- powiedziała załamana jego głupotą Miałyga.
-wracać do celi! No już- katra popchneła ich z powrotem do środka- i oddawać mi to!
-ale co?- zapytała Alicja.
-to czym otworzyłaś zamek i jego kapelusz! No już!- dziewczyna posłusznie oddała spinke.
-mowy nie ma! Wszystko, ale od Alicji i mojego Kapelusza z daleka!- Terrant zdjął cylinder i przytulił go do siebie.
-yghym!- mruknęła Biała Królowa.
-a tak... od królowej i reszty też- dodał rudowłosy machając niedbale w ich kierunku.
-dawaj to albo...!- krzyknęła ósemka, jednak chwile się zastanowiała- albo...- uśmiechnęła się chytrze przyciągneła Alicje do siebie i przyłożyła włócznie do jej gardła- skróce ją o głowę- dziewczyna uparcie chciała się uwolnić, ale nacisk tylko się powiększył, więc zamarła w bezruchu- więc...?
-masz!- rzucił kapelusz u stóp blądynki- a teraz wypuść ją!- jak chciał tak się stało. Niebieskooka upadła na ziemię, a karta podniosła cylinder. Terrant warknął wściekle i pomógł przyjaciółce wstać.
-nic ci nie jest?
-czemu go oddałeś?
-miałem pozwolić coś ci zrobić?- przytulił ją mocno.
-i siedzieć tu! Bez numerów, bo zetne wam te łby!- ósemka wyszła, zamykając cele z głośnym trzaskiem.
-i co teraz?- zapytała załamana Królowa.
-ja pomogę!- krzyknęła Miałyga- przecież przejdę przez kratę!
-tak! Idź szybko i sprowadź pomoc!- uradował się Kapelusznik.
-tak, tak wiem co mam robić- mruknęła myszka. Przecisneła się przez kratę i rozejrzała uważnie- czysto- kiwnęła głową- wrócę za niedługo.
-czekamy- odpowiedziała Królowa- wierzymy w ciebie.||Time skip||
Po wydostaniu się na dwór i poza mury pałacu, Miałyga dostrzegała zdenerwowanego Bernarda.
-Bernardzie! Bernardzie tutaj!- krzyknęła machając łapkami. Pies podbiegł do niej.
-gdzie wy byliście?! Wszyscy was szukają!
-no wiem, wiem, ale mamy problem. Królowa jest zamknięta w celi kilka stóp pod ziemią. Alicja, Kapelusznik, Królik i Zając też. Musimy sprowadzić kogoś, kto im pomoże!
-więc biegnijmy do Czerwonej Królowej.
-nie. Ją szybko zauważą i również wtracą do lochu- Miałyga zaczęła chodzić w kółko starając się coś wymyślić. I w końcu- wiem kto nam pomoże!
-Kto?
-zobaczysz! On nam pomoże, zobaczysz.
-niech Ci będzie, ale tylko dlatego, że nie mamy czasu- myszka wskoczyła na grzbiet przyjaciela
-szybko do lasu! Chyba wiem gdzie może się chować.||W tym samym czasie||
Miałygi nie było już dziesięć minut, co dawało wszystkim nadzieje, że udało jej się uciec. Długą ciszę przerwało nucenie Alicji.
-cóż to za śliczna piosenka?- zapytał Kapelusznik siadając obok dziewczyny w kącie celi.
-a taka, którą kiedyś wymyśliłam- wzruszyła ramionami- nic szczególnego.
-zaśpiewaj nam- zachęcała Królowa podnosząc wzrok.
-ja... no nie wiem...
-a co ci szkodzi? Za śpiewanie chyba nas nie zetną, co?- powiedział Zająć.
-aż się dziwię, że to mówię ale on ma rację- westchnął Terrant- spróbuj- położył jej rękę na ramieniu i uśmiechnął się. Alicja zamknęła oczy, a z jej ust wydobył się anielski wręcz głos.
-" Biały Królik w kamizelce, biegł daleko tak. Za nim mała dziewczynka, świata bardzo ciekawa. Gdy dobiegła, już no nory, wskoczyła zaraz tam. Dzięki temu się znalazła, w tej niesamowitej krainie snów...
Kraina Czarów... piękne miejsce, które pokochałam tak. Kraina Czarów... za którą zawsze tęsknię bardzo gdy mnie tam brak. To jedyne miejsce w którym przyjaciół mogę mieć chociaż zawsze jednak do domu powrócić musze wiem..."- zły napłynęły jej do oczu. Przygryzła warge spuściła wzrok. Silne ramiona Terranta objęły ją. Wszyscy doskonale wiedzieli o co chodzi. W domu nie było jej już bardziej długo i tęskniła za matką.
-"lecz zabawa mimo nigdy nie kończy się tam... Kraina Czarów piękne miejsce które ponad wszysko zawsze będę kochać..."- wszyscy w szoku spojrzeli na tego, kto dokończył piosenkę.
-przyprowadziłam pomoc- Uśmiechnęła się Miałyga.
-o... ja... nie... mogę...- pomyślała Alicja- zapowiada się ciekawa rozmowa...ΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔ
Siemano!
Oto pierwszy rozdział po długiej przerwie! Sorry za opsówe i mam nadzieje, że ktoś chce to czytać. Zostawiajcie głosy, polecajcie dalej!
Więc do poniedziałku,
Alicja482001
CZYTASZ
Szalone Uczucia Do Szaleńca
AléatoireAlicja dostaje nagłe wezwanie do Krainy Czarów. dlaczego Kapelusznik tak pilnie chce ją spotkać? czy ich relacje całkowicie się zmienią po kolejnej wizycie dziewczyny?