5

760 40 8
                                    


Tej nocy Alicja i Kapelusznik spali spokojnie, bez tesknoty, dziwnej aury, ani koszmarów. Rano dziewczyna obudziła się pierwsza. Z uśmiechem spojrzała za okno.
~dalej tutaj jestem~ pomyślała radośnie. Chciała wstać, ale poczuła silne ramie otaczające jej talie. Delikatnie odwróciła się i zobaczyła śpiącego przyjaciela. Zasnął na koudrze obok niej. Blontynka zaśmiała się cicho.
-Terrant- szepnęła. Zero realizacji- Terrant- powiedziała lekko potsząsając jego ramieniem. Zaśmiała się głośniej, słysząc niezadowolone budzeniem mruczenie- Kapeluszniku!- krzyknęła wybuchając śmiechem. Rudowłosu obudził się i spojrzał na nią. Zeskoczył z łóżka czerwiniąc się.
-przepraszam- powiedział odwracając wzrok, żeby Alicja nie widziała jego rumieńców.
-ależ nic się nie stało- zaśmiała się znowu.
-dobrze dzisiaj spałaś?- pokiwała głową.
-a ty?
-też- zaczerwienił się jeszcze bardziej.
-czyż nie pora na herbatkę?- zmieniła temat.
-moja Alicjo, na herbate zawsze jest pora!- odpowiedział radośnie.
-więc chodźmy!- wstała z łóżka i pobiegła na dół. Kapelusznik zaśmiał sie i poszedł za nią. Siedziała na krześle przy dużym stole w ogrodzie. Słońce głaskało jej policzki a złote loki błyszczały pięknie i spadały jej na twarz. Terrant uśmiechnął się i poszedł do kuchni po wstążkę. Wszedł do ogrodu i zawiązał ją na jej włosach.
-Dziękuję- uśmiechnęła się.
-zaczynamy podwieczorek!- również się uśmiechnął.

||Time skip||

-wasza wysokość?- zapytała Alicja szeptem Białej Królowej.
-tak?- odpowiedziała również cicho.
-czemu Zelżbieta nie przyszła na nasz podwieczorek?
-powiedziała, że musi iść na chwilę do swojego pałacu. Byłam temu przeciwna, ale i tak tam poszła.
-kiedy dokładnie to było?
-kilka godzin temu- odpowiedziała z zamyśleniem.
-musimy tam iść!- krzyknęła wstając od stołu.
-gdzie?- zapytał Kapelusznik.
-do pałacu kart- powiedziała blądwłosa.
-oszalałaś?!- krzyknął rudowłosy.
-już dawno, mój drogi- zaśmiała się i ruszyła w stronę dzwi. Po chwili reszta zebranych (Kapelusznik, Biała Królowa, Królik, Marcowy Zając i Miałyga) poszli za nią.

||Time skip||

Stali przed drzwiami do zapuszczonego pałacu.
-wchodzimy- powiedziała Alicja i popchneła drzwi. Odrazu wyskoczyły na nich karty z gotową bronią.
-brać ich!- zażądziła piątka wino. Reszta armii otoczyła ich.
-czy wy wiecie kim ja jestem?!- Biała Królowa wyrywała im się.
-tak, wiemy. Intruzem.- warkneła dwójka serce, która próbowała złapać jasnowłosą.
-jestem Biała Królowa, do diabła i żądam żebyście nas wypuścili!
-bardzo nam przykro, ale nie- tym razem ósemka żołądź.
-do lochów z nimi- powiedziała znudzonym głosem piątka wino. Zaczęli prowadzić ich w stronę podziemi. Na miejscu zamknęli ich w celi.
-miłej odsiadki- powiedziała dziesiątka serce i chciała odejść.
-chwila!- krzyknęła Mirana. Karta odwróciła się- gdzie moja siostra?- zapytała spokojniej- gdzie Zelżbieta?
-nie mam pojęcia. Nie było jej tu bardzo długo- powiedziała bezbarwnym głosem i poszła.
-a-ale jak to?- Biała Królowa zsuneła się przy ścianie na ziemię i zaczęła płakać.
-wasza wysokość, wszystko będzie dobrze. Obiecuje, że jakoś nas z tąd wydostane- powiedział rudowłosy.
-ale jak Kapeluszniku?- Alicja spojrzała na niego niepewnie.
-o tak!- zdioł kapelusz z głowy. Włożył rękę do środka, i pochwili wyjął małą spinke.
-ja to zrobię- postanowiła blądwłosa, wyciągając rękę- mam w tym wprawę- uśmiechnęła biorąc przedmiot. Rozgieła spinke i włożyła do zamka. Po chwili można było usłyszeć harakterystyczny klik- gotowe!
-jak to zrobiłaś?- zapytała Biała Królowa z niedowierzeniem.
-na morzu trzeba umieć sobie radzić- zaśmiała się- chodźmy z tąd.
-a wy dokąd!- zakrzykneła czwórka serce, wyskakując zza rogu.
-na zewnątrz?- zapytał Zając.
-nie słuchaj go- powiedziała załamana jego głupotą Miałyga.
-wracać do celi! No już- katra popchneła ich z powrotem do środka- i oddawać mi to!
-ale co?- zapytała Alicja.
-to czym otworzyłaś zamek i jego kapelusz! No już!- dziewczyna posłusznie oddała spinke.
-mowy nie ma! Wszystko, ale od Alicji i mojego Kapelusza z daleka!- Terrant zdjął cylinder i przytulił go do siebie.
-yghym!- mruknęła Biała Królowa.
-a tak... od królowej i reszty też- dodał rudowłosy machając niedbale w ich kierunku.
-dawaj to albo...!- krzyknęła ósemka, jednak chwile się zastanowiała- albo...- uśmiechnęła się chytrze przyciągneła Alicje do siebie i przyłożyła włócznie do jej gardła- skróce ją o głowę- dziewczyna uparcie chciała się uwolnić, ale nacisk tylko się powiększył, więc zamarła w bezruchu- więc...?
-masz!- rzucił kapelusz u stóp blądynki- a teraz wypuść ją!- jak chciał tak się stało. Niebieskooka upadła na ziemię, a karta podniosła cylinder. Terrant warknął wściekle i pomógł przyjaciółce wstać.
-nic ci nie jest?
-czemu go oddałeś?
-miałem pozwolić coś ci zrobić?- przytulił ją mocno.
-i siedzieć tu! Bez numerów, bo zetne wam te łby!- ósemka wyszła, zamykając cele z głośnym trzaskiem.
-i co teraz?- zapytała załamana Królowa.
-ja pomogę!- krzyknęła Miałyga- przecież przejdę przez kratę!
-tak! Idź szybko i sprowadź pomoc!- uradował się Kapelusznik.
-tak, tak wiem co mam robić- mruknęła myszka. Przecisneła się przez kratę i rozejrzała uważnie- czysto- kiwnęła głową- wrócę za niedługo.
-czekamy- odpowiedziała Królowa- wierzymy w ciebie.

||Time skip||

Po wydostaniu się na dwór i poza mury pałacu, Miałyga dostrzegała zdenerwowanego Bernarda.
-Bernardzie! Bernardzie tutaj!- krzyknęła machając łapkami. Pies podbiegł do niej.
-gdzie wy byliście?! Wszyscy was szukają!
-no wiem, wiem, ale mamy problem. Królowa jest zamknięta w celi kilka stóp pod ziemią. Alicja, Kapelusznik, Królik i Zając też. Musimy sprowadzić kogoś, kto im pomoże!
-więc biegnijmy do Czerwonej Królowej.
-nie. Ją szybko zauważą i również wtracą do lochu- Miałyga zaczęła chodzić w kółko starając się coś wymyślić. I w końcu- wiem kto nam pomoże!
-Kto?
-zobaczysz! On nam pomoże, zobaczysz.
-niech Ci będzie, ale tylko dlatego, że nie mamy czasu- myszka wskoczyła na grzbiet przyjaciela
-szybko do lasu! Chyba wiem gdzie może się chować.

||W tym samym czasie||

Miałygi nie było już dziesięć minut, co dawało wszystkim nadzieje, że udało jej się uciec. Długą ciszę przerwało nucenie Alicji.
-cóż to za śliczna piosenka?- zapytał Kapelusznik siadając obok dziewczyny w kącie celi.
-a taka, którą kiedyś wymyśliłam- wzruszyła ramionami- nic szczególnego.
-zaśpiewaj nam- zachęcała Królowa podnosząc wzrok.
-ja... no nie wiem...
-a co ci szkodzi? Za śpiewanie chyba nas nie zetną, co?- powiedział Zająć.
-aż się dziwię, że to mówię ale on ma rację- westchnął Terrant- spróbuj- położył jej rękę na ramieniu i uśmiechnął się. Alicja zamknęła oczy, a z jej ust wydobył się anielski wręcz głos.
-" Biały Królik w kamizelce, biegł daleko tak. Za nim mała dziewczynka, świata bardzo ciekawa. Gdy dobiegła, już no nory, wskoczyła zaraz tam. Dzięki temu się znalazła, w tej niesamowitej krainie snów...
Kraina Czarów... piękne miejsce, które pokochałam tak. Kraina Czarów... za którą zawsze tęsknię bardzo gdy mnie tam brak. To jedyne miejsce w którym przyjaciół mogę mieć chociaż zawsze jednak do domu powrócić musze wiem..."- zły napłynęły jej do oczu. Przygryzła warge spuściła wzrok. Silne ramiona Terranta objęły ją. Wszyscy doskonale wiedzieli o co chodzi. W domu nie było jej już bardziej długo i tęskniła za matką.
-"lecz zabawa mimo nigdy nie kończy się tam... Kraina Czarów piękne miejsce które ponad wszysko zawsze będę kochać..."- wszyscy w szoku spojrzeli na tego, kto dokończył piosenkę.
-przyprowadziłam pomoc- Uśmiechnęła się Miałyga.
-o... ja... nie... mogę...- pomyślała Alicja- zapowiada się  ciekawa rozmowa...

ΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔΔ

Siemano!

Oto pierwszy rozdział po długiej przerwie!  Sorry za opsówe i mam nadzieje, że ktoś chce to czytać. Zostawiajcie głosy, polecajcie dalej!

Więc do poniedziałku,

Alicja482001

Szalone Uczucia Do SzaleńcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz