Uwaga! Duży przeskok w czasie!
***Lauren POV
Stałam właśnie przed lustrem i poprawiałam swoją białą suknię z koronką. W ostatniej chwili zdecydowałyśmy z Camilą, że nasz ślub odbędzie się na Kubie, czyli w jej rodzinnym miejscu. Chciałam, żeby ten dzień był wyjątkowy dla nas wszystkich, a szczególnie dla niej.
Przeczesałam chyba dwudziesty raz swoje włosy, kiedy do mojego pokoju weszła Dinah z szerokim uśmiechem w jasnoróżowej sukni do samej ziemi. Stanęła obok mnie i poprawiła mój wisiorek na karku.
-Zestresowana?- zapytała i położyła dłonie na moich ramionach, lekko je ściskając.
-Strasznie- westchnęłam.
-Spokojnie. To tylko Camila, która zaraz zostanie twoją żoną- zachichotała, widząc moją przerażoną minę.
-To nie jest śmieszne, DJ. Boję się, że coś spierdolę.
-Ej- odwróciła mnie do siebie przodem- Weź głęboki wdech.
Zrobiłam to.
-Teraz wydech.
Wypuściłam wstrzymywane powietrze.
-No. A teraz wciągnij brzuch, cycki do przodu i lecimy. Za dwie minuty zacznie się ceremonia, a ty musisz czekać na nią przy ołtarzu. No wiesz, jako ten męski pierwiastek- sprzedała mi kuksańca.
-Pieprz się, Hansen.
-Bardzo chętnie, ale Normani chwilowo jest z Camilą, a nie mam ochoty odprawiać jej tam żywego pornosa- zachichotała- Idziesz, czy Camila ma się pobrać z pastorem?
-Idę, idę- mruknęłam po kolejnym przeczesaniu włosów.
Dinah wzięła mnie pod rękę i stanęłyśmy przy kaplicy. Ona w miejscu, gdzie powinna być druhna. Musiałam przyznać, że byłam bardzo zdenerwowana. Bałam się czy Camila przypadkiem się nie rozmyśli w ostatniej chwili, albo czy nie pomylę słów przysięgi. Tego typu rzeczy zaprzątały moją głowę, aż nie zdałam sobie sprawy, że muzyka zaczęła grać, a do sali weszła moja narzeczona, którą prowadził jej ojciec w garniturze. Wszyscy wstali, a ja zatraciłam się w jej oczach, które mimo, że były zakryte welonem, to czułam, jak patrzyły na mnie z miłością. Stanęła przede mną w swojej śnieżnej sukni z bukietem kwiatów w dłoniach i uśmiechnęła się nieśmiało.
-Pięknie wyglądasz- szepnęłam.
-Dziękuję, Lo. Ty również.
Poszerzyłam uśmiech, po czym spojrzałam na pastora, który zmierzył nas radosnym spojrzeniem, po czym zaczął swoją przemowę.
-Zebraliśmy się tu wszyscy, aby przypieczętować związek tych dwóch kobiet węzłem małżeńskim. Aby były razem już zawsze. Aby się malowały i dbały wzajemnie o swoje szczęście.
Otworzył księgę.
-Czy ty, Lauren Michelle Jauregui Morgado, bierzesz tę oto kobietę za swoją żonę i ślubujesz jej wierność, miłość i uczciwość małżeńską?
-Biorę- ścisnęłam jej dłonie.
-A czy ty, Karlo Camilo Cabello Estrabao, bierzesz sobię tę kobietę za żonę i ślubujesz jej wierność, miłość i uczciwość małżeńską?
-Biorę- uśmiechnęła się do mnie.
-Więc co miłość złączyła, niech nikt nie rozłącza. Na mocy danego mi prawa, ogłaszam was żoną i żoną- posłał nam uśmiech- Możesz pocałować pannę młodą- szepnął do mnie.
Podeszłam do niej bliżej, odsunęłam jej welon, po czym schyliłam się, aby musnąć jej różowe usta swoimi. Objęłam jej twarz dłońmi i zatraciłam się w tym momencie. Dopiero głośne wiwaty Dinah przywróciły mnie na ziemię.
-CAMREN IS REAL!
Poczułam, jak blondynka klepie mnie po plecach na tyle mocno, że z moich ust wydobywa się ciężkie sapnięcie. Camila tylko chichocze, a Ally i Normani wybiegają szybko przed kościół.
Ruszamy do wyjścia razem z moją żoną, która złapała mnie pod rękę. Kiedy wielkie drzwi budynku otworzyły się przed nami, Normani i Ally oraz nasza córeczka zaczęły rzucać w nas ryżem i drobniakami oraz płatkami kwiatów. Zachichotałam razem z moją ukochaną i wsiadłyśmy do limuzyny, która miała nas zawieźć do hotelu, gdzie odbywało się wesele.
Droga zajęła nam może dwadzieścia minut, podczas których Camila cały czas przytulała się do mojego ramienia. W końcu kierowca zaparkował pod wielkim, beżowym budynkiem z dodatkami złota o nazwie „Red Rose".
Złapałam Camz za dłoń i wysiadłyśmy z pojazdu. W sali balowej stała już kapela i stoły z zastawą i zapasem alkoholu, który na pewno będzie dzisiaj tknięty w większych ilościach. Nie ma opcji, że Dinah się do niego nie dorwie.
Po gratulacjach od gości, wszyscy zajęli swoje miejsca i zaczęła się impreza. Kapela zaczęła grać, a my z Camz cały czas się przytulałyśmy. Oczywiście Michelle musiała wywijać z Hansen na parkiecie, jakby obie dostały ataku padaczki, co szczególnie w wykonaniu starszej, wyglądało komicznie.
Oczywiście wysokoprocentowe napoje znikały w zatrważającym tempie, a towarzystwo bawiło się coraz lepiej.
Po udanym wieczorze oczywiście nasze święto miało finisz w łożku, gdzie delikatnie pokazywałam jej jak bardzo jest dla mnie ważna i jak ją kocham.
Była całym moim światem.
I już zawsze będzie.
______________________
Napisałam.Lel
Jeszcze jakieś 2 rozdziały około i epilog.
Kończymy Save Me o Boże 😂😂
Jakoś dalej to do mnie nie trafia.
Będzie mi go brakować :c
Dobranoc 💕
CZYTASZ
Save Me | Camren [PL]
FanficDruga część losów Lauren i Camili z opowiadania „Destroy Me". Lauren odbyła swój trzyletni wyrok w więzieniu i wraca do życia Camili zupełnie inna i wywraca je do góry nogami. Czy Camz zechce odbudować ich związek? Czy Lauren będzie na to gotowa?