2

349 38 10
                                    

Ron:

Rudowłosy siedział zamyślony w pokoju Gryfonów, starając się wymyślić, co mógłby napisać w nowym wypracowaniu dla Snape'a. Nauczyciel od jakiś trzech tygodni kazał im pisać pracę dotyczącą dosłownie każdego eliksiru omawianego na lekcji, co w sumie nie byłoby aż tak złe, gdyby Ron chociaż odrobinę słuchał co mężczyzna ma do powiedzenia, a to było zdecydowanie za trudne. Wszyscy zdążyli zauważyć, że nie ma ostatnio humoru. Nie, to złe określenie. On nigdy nie miał humoru, a teraz zachowywał się jakby dementorzy wyssali z niego resztę pozytywnego nastawienia. A mówiąc szczerze, Severus nie miał czym szastać w tej kwestii. W dodatku chyba zaczął przychodzić pijany na zajęcia. Chłopak znów usłyszał powracającą do pokoju dziewczynę, jej szybkie kroki i lament. Jego cierpliwość się skończyła.

-Hermiono, czy możesz do cholery przestać narzekać?! - wysyczał.

-W przeciwieństwie do ciebie, Ronaldzie, martwię się o swoje oceny - chłopak zmarszczył brwi. Nienawidził, gdy zwracała się do niego tym swoim protekcjonalnym tonem. - Myślicie, że mogłam dorzucić jeszcze z 3 kartki do pracy? Wydaje mi się, że napisałam trochę za mało... - dodała po chwili.

Ron przewrócił oczami, wiedział, że w kłótni z Hermioną nie ma szans. Dziewczyna często zaczynała płakać, gdy był blisko wygranej oraz dysponowała naprawdę dużą ilością wyzwisk. No tak, kto by się tego spodziewał po największej kujonce Hogwartu? Zaczął rozmyślać nad oddaleniem się do sypialni lub pojedynkiem słownym, ale rozmyślania przerwał mu Harry, który już szedł w jego stronę. Był jego przyjacielem, ale chłopak spędzał z nim coraz mniej czasu. Weasley czasem miał wrażenie, że sława uderzała mu do głowy i miał serdecznie dość bycia w jego cieniu. Czym może równać się rudowłosy niezdara z ,,chłopcem, który przeżył''? Mimo wszystko, nie potrafił z nim o tym porozmawiać, bardzo go lubił i chciał się z nim jak najdłużej przyjaźnić, nawet jeśli ich relacja ma wyglądać tak jak teraz.

-Hej! Co tam? - zapytał Potter obnażając białe zęby w uśmiechu.

-Cześć, w sumie to... 

-O Harry! Może ty mi doradzisz?! - Granger przerwała mu w połowie zdania. - Czytałeś moją pracę dla profesor McGonagall? 

-E... Ekhem, jasne, była... no spoko, to znaczy... fenomenalna... jak zawsze - wydukał niezgrabnie Potter. Nikt o zdrowych zmysłach nie czytał elaboratów dziewczyny, czasem miał wrażenie, że nawet nauczyciele je kartkują. Bał się, czy przyjaciółka uwierzyła mu na słowo.

-Dziekuję! Chociaż ty mnie doceniasz! - odparła z uśmiechem. Uwielbiała komplementy. - A nie uważasz, że powinnam do niej dodać coś jeszcze? 

Ronald przestał słuchać ich rozmowy. Miał serdecznie dość dziewczyny. Z roku na rok stawała się coraz bardziej denerwująca i przemądrzała. Jak ona mogła kiedykolwiek mu się podobać?  Mimo tego, że miała kilka zalet i była dość ładna, jej zła strona zdominowała zdanie Ronalda o koleżance. Poza tym dostrzegł, że zdecydowanie woli dojrzalsze kobiety. Nie mówił nikomu o swoich preferencjach, nikt by go nie zrozumiał. Zaczął w myślach narzekać. Dziś są jego urodziny. P I Ę T N A S T E   U R O D Z I N Y. Jak można zapomnieć o czyichś urodzinach? Szczególnie piętnastych. Jego matka, ojciec, siostra, bracia... Nie, w sumie to go nie zdziwiło, ale jego najlepszy przyjaciel? To już było dla Rona zdecydowanie za dużo. Zdecydowanym krokiem wyszedł na korytarz i poczuł dziwny zapach.

-Hm, skądś go znam - mruknął pod nosem, a nogi zaczęły mu się plątać.


Teach me, professorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz