Dwa dni wcześniej...
Amelia przechadzała się po błoniach, czekając na kogoś. Jej towarzysz powinien być tu już jakieś pięć minut temu, ale dziewczyna wciąż nigdzie go nie wiedziała. Naciągnęła czapkę bardziej i wsadziła ręce do kieszeni. Spojrzała w stronę szkoły i zauważyła wysokiego bruneta, który kroczył w jej stronę. Pomachał do dziewczyny, gdy zdał sobie sprawę, że ta go zauważyła. Amelia odmachała. Chłopak podszedł do czarnowłosej i pocałował ją w policzek. Jego twarz miała ostre rysy. Wydatne kości policzkowe, mocno zarysowana szczęka...był na prawdę przystojny. Jego oczy nie były ani niebieskie, ani zielone. Amelia sama nie wiedziała jak nazwać ten kolor. Chłopak często upierał się, że są turkusowe.
Scott Cooper, był jedną z perełek Slytherinu. Przystojny, znakomity uczeń, który grał na pozycji obrońcy w drużynie quidditcha swojego domu. Nawet Severus go chwalił, co było chyba najbardziej imponującym osiągnięciem Scotta. Choć Amelia podejrzewa, że pewnie zmieniłby zdanie o chłopaku, gdyby się dowiedział, że się spotykają. Niebieskooka na początku była bardzo zdziwiona, że brunet zainteresował się akurat nią, ale z czasem przekonała się, że jego intencje są szczere.
-Chciałaś o czymś porozmawiać?- zagadnął Cooper. Amelia uśmiechnęła się nieśmiało. Wiedziała, że to nie będzie łatwa rozmowa.
-Wiesz, ostatnio dużo myślałam...- zaczęła czarnowłosa.
-Takie rozpoczęcie spotkania zawsze źle zwiastuje.- przerwał jej Scott, który chwycił dłonie dziewczyny i obrócił ją w swoją stronę.
-Myślałam o nas.- westchnęła Amelia.- Powinniśmy skończyć ten związek. Jesteśmy zupełnie różni, dzielą nas najdrobniejsze kwestie. Uważam, że tak po prostu będzie najlepiej.
-Rozumiem.- przytaknął chłopak i spuścił wzrok. Cóż, zerwania bywają bolesne. Amelia wzięła jego twarz w swoje dłonie i zmusiła, by na nią spojrzał.
-Nie chce rozstawać się jakbyśmy nagle zostali wrogami.- przyznała.
-Ja również.- chłopak lekko się uśmiechnął. Na prawdę zależało mu na dziewczynie. Przytulił ją.
-Zostajemy przyjaciółmi?- spytała niebieskooka, wąchając z bliska perfumy chłopaka.
-Jasne, że tak.- brunet oderwał się od Gryfonki i obdarzył ją pięknym uśmiechem.- Wybacz, muszę iść na zajęcia.
Amelia patrzyła jak odchodzi w stronę zamku. Jego czarny i zapewne drogi płaszcz, idealnie na nim leżał. Wydawał się taki doskonały. W każdym calu. Ale ona wiedziała, że tak jak każdy, tak samo Scott Cooper ma swoje wady, choć pewnie jego następnej dziewczynie, zajmie trochę odkrycie ich.
-No to z głowy.- powiedziała czarnowłosa sama do siebie, po czym westchnęła. Wzięła się w garść i również podreptała na zajęcia.
Teraz...
-I na serio mówisz nam o tym dopiero teraz?- Annabeth nie wyglądała najlepiej. Co prawda, przyjaciele Amelii wiedzieli o związku Gryfonki, ale o zerwaniu nie zdążyła im jeszcze powiedzieć.
-Tak jakoś wyszło.- niebieskooka wzruszyła ramionami.
-Tak jakoś wyszło?!- oburzył się Jonathan.- Od razu powinnaś z tym do nas przylecieć. Przecież to nowina tego tygodnia!
-Właśnie, a przez ciebie, jest już dwa dni po terminie ważności.- zgodził się Ron.
-Następnym razem, jak wydarzy się coś równie ważnego, nie ukrywaj tego przed nami.- dodał Harry. Wzrok wszystkich przyjaciół zwrócony był na Amelię.
-Dobrze, obiecuję. Następnym razem, przyjdę prosto do was.- poddała się niebieskooka. Miała wrażenie, że przyjaciele bardziej przejęli się tym, że zwlekała z powiedzeniem im o tym, niż tym ze zerwała z chłopakiem.
-Ale jak się czujesz? Zerwanie musiało być dla ciebie niezłym ciosem.- odezwała się Hermiona.
-Właściwie to jakoś nie czuje różnicy. Na początku było mi trochę smutno, ale szybko to uczucie minęło. Najważniejsze, że rozstaliśmy się w przyjaźni.- odpowiedziała Gryfonka.
-Czekaj chwilkę.- odezwał się nagle Jonathan.- Jesteś pewna, że to było "w przyjaźni"?
-Tak. Czemu pytasz?- spytała zdziwiona Amelia. Zresztą, nie tylko ona wydawała się zaskoczona, nagłą niepewnością bliźniaka.
-Zastanówcie się tylko. Ktoś próbuje nas wrobić w rozbój, dwa dni po tym, jak Amelia zrywa ze Scottem. Dla mnie to trochę podejrzane, nie sądzicie?- wyjaśnił Jonathan. Wszyscy kalkulowali to, co powiedział. To rzeczywiście mogło być prawdopodobne, ale czy Ślizgoni posunęliby się tak daleko...?
-Motyw zranionego ego.- odparł nagle Harry.
-Może się zgadzać.- dodał Ron.
-Chyba nie sądzicie, że Scott mógłby to zrobić? Na prawdę nie wyglądał na złego, gdy rozmawialiśmy...- zaczęła go bronić Amelia, chociaż ta dziwna teoria zaczęła do niej przemawiać. Już od pewnego czasu mieli na pieńku ze Ślizgonami i to może przepełniło czarę goryczy?
-Może nie zrobił tego sam...- zamyślił się Jonathan.- Annabeth, co słychać u Draco?
Na lekcji transmutacji, Annabeth siedzi z Draconem. Kiedyś pokłócili się podczas zajęć i McGonagall usadowiła ich razem. Nie przyniosło to oczekiwanych efektów.
-Chyba nic specjalnego. Tak samo uszczypliwy jak zwykle.- odpowiedziała bliźniaczka.
-Nie wiem, coś w tej teorii jest na rzeczy.- przyznał Ron.
-To na razie jedyna jaką mamy.- odezwała się Hermiona.
-Ja tam innej nie widzę.- dodał Harry.
-No bo kto inny chciałby nam zaszkodzić?- zamyśliła się Amelia. Reszta zrobiła to samo.
Nikt nie mógł znaleźć innej odpowiedzi. To, że Ślizgoni im szkodzili, było jedynym prawdopodobnym wyjaśnieniem. Nie narobili sobie aż tak dużo wrogów, żeby było więcej możliwości. Jednak nie mieli pewności. Nie mogli od razu wyciągać tak pochopnych wniosków. Tym bardziej nie mogli się odegrać na uczniach, bez niezbitych dowodów. I to ich teraz właśnie potrzebowali. Zanim znowu im się oberwie, za coś, czego nie zrobili.
-Musimy ich uważnie obserwować.- zdecydowała Annabeth.
-Tak, prędzej czy później, któreś z nich zrobi jakiś błąd.- dodał Jonathan.
-A wtedy będziemy mieć ich w garści.- dopowiedziała Annabeth.
-Może to zająć trochę czasu.- westchnął Ron i ciężej opadł na fotel.
-Dlatego musimy zacząć od razu. Im szybciej ich zdemaskujemy, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że zaatakują znowu.- powiedziała Amelia. Wszyscy się z nią zgodzili.
-A co jeśli się okaże, że to oni?- spytała Hermiona.- Co wtedy zrobimy?
-To dosyć proste.- zaczął Jonathan.
-Wtedy, to będzie oznaczać, że prowadzimy wojnę.- dokończyła dramatycznie Annabeth.
-Zapowiada się na prawdę ciężkie drugie półrocze.-Harry opadł ciężko na fotel obok Rona.
Nie miał pojęcia, ile prawdy było w jego słowach.
Co narazie myślicie?
Może być?Do zaczytania ;)
CZYTASZ
Nowe pokolenie
FanfictionKontynuacja "Historii pewnej Gryfonki". Nowe pokolenie Huncwotów podbija serca uczniów Hogwartu. Ich kawały są stałym elementem, który urozmaica wszystkim życie. Nawet jeśli tego nie chcą. Ich życie szkolne wydaje się więc całkiem zwyczajne. No wie...