Surgo #3

20 4 0
                                    

Nad ranem, Surgo wyruszył jak zawsze do otaczającego chatkę lasu. Robił to odkąd pamiętał. Miał już wyznaczoną trasę, którą zwykł podążać. Mijał w ten sposób szumiące strumienie, widoki na pola zbóż, ruiny, ogromne, pokryte mchem głazy, a nawet wodospad. Często po prostu, dla odmiany zamiast skakania po drzewach i biegania, po prostu się przechadzał. Uwielbiał ścigać się z sarnami. Był na tyle szybki, że mógł wyprzedzić całe stado. Były to zwierzęta, do których miał ogromny szacunek. Nie wiedział dlaczego. Przez swoją naturę półboga chaosu, lubił kiedy coś nie szło zgodnie z planem. Lubił patrzeć jak coś się niszczy. A ostatnio, polubił jak ktoś cierpi. Natomiast, nie chciał, żeby cokolwiek złego stało się sarnie. Oleg mówił, że to przez to, iż Surgo utożsamiał się w jakiś sposób z nimi. ,,To znaczy, że nie utożsamiam się z ludźmi?" spytał się go wtedy chłopiec. ,,Nie mam pojęcia" odpowiedział mu tamten, po czym wybuchł śmiechem. Może to prawda? Ludzie zawsze wydawali się Surgo słabi. Często wyglądali jak gołębie walczące o mały kawałek chleba. Raz chciałoby się ich wykorzystać, a raz pozbyć. Ale to właśnie wśród nich podobno jest gdzieś jego tata.
Oleg opowiadał mu, że gdy Kson został strącony do tego świata, przyjął śmiertelną postać i musi się teraz tutaj ukrywać, gdyż bogowie wciąż go poszukują, by pozbyć się go na dobre. Podobno, gdyby stał w jednym miejscu, w kilka dni by go namierzyli, ale gdy porusza się z punktu do punktu, trudniej jest im go wyczuć.
Możliwym jest, że jego ojciec już może nie żyć. Że zginął z rąk innych ludzi albo bogów, ale Surgo nie chciał o tym myśleć. Marzył, by spotkać go kiedyś i opowiedzieć mu wszystko co przeżył.
,,Dlaczego jestem inny?" spytał kiedyś Olega chłopiec. ,,Inny? To znaczy jaki?". Starzec często odpowiadał słowami, których Surgo nie rozumiał. Wiele z rzeczy, o które zapytał wciąż nie uzyskały klarownej odpowiedzi.
,, — No, ja mam moce, a ludzie ich nie mają."
,, Nie mają? Wszyscy mają moce!"
,, — No jak wszyscy? Jakie ludzie mają moce?"
,, — O, różne! Ale sami nawet o tym nie wiedzą."
,, — Co ty gadasz? To jakie ty masz moce papo?"
,, Ja? Potrafię przygotowywać wszystkie zioła, jakie znam na rozmaite sposoby!" odpowiadał jak zawsze z uśmiechem.
,, — To nie są moce!"
,, — Jak to nie? To co to są moce?"
,, To takie coś... Co... Co żaden inny człowiek nie potrafi robić!"
,, Myślisz, że ktoś potrafi przyrządzać wywary tak jak ja? Hę?" Wybuchł wtedy śmiechem Oleg. ,,— Każdy ma moce, tylko nie każdy potrafi się zorientować jakie. Ty różnisz się od ludzi jedynie tym, że z góry wiedziałeś jakie, a większość jest po prostu ślepa."
Surgowi nigdy nie udało się do końca zrozumieć o co chodziło papie. Przecież oczywistym było, że to o czym mówił, to nie były moce, a jednak chłopiec czuł, że sporo w tym prawdy.
Wrócił do chatki w południe. Miał ochotę porozmawiać z Olegiem. Pożartować i przyrządzić obiad. Mimo wczorajszej kłótni, zdawał sobie sprawę, że zawdzięcza mu wszystko i nie chciałby, żeby cokolwiek złego mu się stało. Ale co złego może przytrafić się ukrytemu przed światem pustelnikowi?

Pogoń (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz