Ścieżki #1

10 3 0
                                    

Stary Oleg siedział na spróchniałym, drewnianym krześle w ogrodzie, ubijając moździerzem oksydię błękitną. Jego maść na ból pleców dużo nie dawała, więc doszedł do wniosku, że lepiej będzie, poza tym robić jakieś leki przeciwbólowe. Lubił znajdować się na świeżym powietrzu, ugniatać zioła, jakkolwiek by to nie brzmiało, i wsłuchiwać się w dźwięki przyrody. Bardzo go to uspokajało.

Surgo od dobrych kilku godzin znajdował się gdzieś w głuszy, jak co dzień, zostawiając starca w chacie na resztę dnia.
Oleg przyglądał się soczyście zielonym drzewom, znajdujących się kilka metrów przed nim. Tuż pod ich liśćmi, za pniami, rozpowszechniał się mrok. Las był bardzo gęsty, przez co miał bardzo ciemne wnętrze. Dzięki temu, każdy promień słoneczny, jaki dostawał się do środka nabywał pięknej, jakby magicznej otoczki.
Starzec, mimo tego, że jego chata znajdowała się praktycznie w samym środku puszczy, bardzo rzadko zapuszczał się gdziekolwiek. Raz na kilka miesięcy, wyruszał do najbliższej wioski, kupić coś przydatnego, ale nic poza tym.
Wziął głęboki, satysfakcjonujący wdech i starał się wyprostować, ale nagły przeszywający ból w plecach szybko zmusił go do pierwotnej pozy.
Niech to! — warknął w myślach. Ledwo drwa do chałupy przynosił. Bez pomocy Surgo, pewnie schodziłoby mu to kilkanaście minut dłużej. Co będzie, jeśli chłopak znowu wyruszy? Zastanawiał się nawet, czy by nie skorzystać z jakiś usług maga, co by zregenerował jakoś jego plecy. Chyba będę musiał. Tylko jak ja znajdę na to pieniądze? Chłopak bardzo często wspomagał Olga finansowo, ale to nie wystarczało na profesjonalną pomoc szanujących się uzdrowicieli. Może posprzedawać kilka z moich wywarów? Tylko ile by to wartało?
Z myśli wyciągnął go Surgo, który właśnie wybiegł z lasu obok. Widać było pot na jego lekko czerwonej, zadyszanej twarzy, ale to nic w porównaniu do satysfakcji jaką czuł.
— Nie zastanawiało cię dlaczego tak bardzo lubisz biegać? — zapytał młodzieńca z entuzjazmem od razu gdy go zobaczył.
— Hę? Nad czym tu się zastanawiać? Lubię i nic — ledwo odpowiadał zmęczony Surgo, poprawiając przemoknięte, kręcone włosy. Oleg spojrzał na niego z typowym dla siebie uśmiechem.
— Bo widzisz. Ja wierzę w Ścieżki. Jeśli jesteś w czymś dobry, to nie bez powodu.
Chłopiec spojrzał na niego bez wyrazu próbując złapać oddech, podszedł i oparł się o ścianę obok starca.
— Jaki miałby być tego powód?
Oleg patrzył w dal, jakby coś sobie przypominał.
— Nie wiem. Ty powinieneś wiedzieć.
— Ja też nie wiem. Po prostu lubię biegać i już. Chyba każdy powiernik chaosu lubi. Taka nasza natura.
— Macie dokładnie taką samą naturę jak każdy człowiek. W każdym drzemie chęć do chaosu. Mniejsza, lub większa, ale drzemie.
— Tak, tak...
— Gdyby miała takie możliwości jak ty, założę się, że większość wybrała by drogę zniszczenia.
Surgo zaśmiał się.
— Bardzo pesymistyczne spojrzenie papo. Im jesteś starszy, tym masz większą skłonność do mówienia takich rzeczy.
Oleg wybuchł śmiechem.
— Rzeczywiście. Sam nie wiem, czy aby na pewno tak myślę.
— Lepiej zastanawiaj się nad tym co mówisz — powiedział Surgo odbijając się plecami od ściany, wracając na równe nogi. — Bo jeszcze wyrosnę na takiego smutnego piernika jak ty.
— Hejże! Chcesz jeść dzisiaj kolacje? — zapytał wesoło Oleg. Odpowiedział mu donośny, młody śmiech z chaty.

Pogoń (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz