Rozdział 1

33 4 5
                                    

Stoję za kotarą i przyglądam się tępo materiałowi. Każdy szelest powoduje, że się wzdrygam. Nie mogę powstrzymać łez, które szklą się w moich oczach. Zaciskam palce na cienkiej szacie, którą na mnie włożyli. Jest zwiewna i mimo jej okrycia czuję zimno, które opatula mnie, jakby próbowało dodać mi otuchy. Słabe światło kiwającej się na suficie żarówki mruga, jakby miało za chwilę zgasnąć. W niewielkim blasku, dostrzegam brązowy kolor szmaty. Patrzę w spróchniałe deski podłogi. Dookoła mnie stoją inne osoby. Nie smucą się, nie czują strachu, rozmawiają z podekscytowaniem o tym, co je czeka. Ja tak nie potrafię. Nie umiem pogodzić się z myślą, że moi rodzice sprzedali mnie, by zdobyć pieniądze na chleb. Nie zapomnę dnia, w którym prowadzący aukcję ocenił mnie jako wartą sprzedania. Od tamtego czasu znajduję się tutaj, pośród osób, które pragnęły znaleźć się Tam w przeciwieństwie do mnie. Zostanę zabrana do krainy, w której panuje wieczna noc.

Prowadzący aukcję podchodzi do mnie szybkim krokiem. Unosi moją twarz, trzymając dwa palce pod moją brodą. Wpatruje się w moje oczy, a ja pragnę uderzyć go z całej siły, lecz nie mogę. Moje ręce zostały skrępowane sznurem, którego koniec został przywiązany do metalowego kółka wystającego ze ściany. Mężczyzna mruczy coś pod nosem i zabiera palce, przez co moja głowa opada automatycznie. Postać przede mną wyjmuje z kieszeni kartkę z agrafką, przyczepia mi numer do koszuli. Od teraz jestem jedynie trzema cyframi.

- Nie nadajesz się dla Nich. - Unoszę wzrok, przez co dostaję w twarz z całej siły, chwieję się i cofam, wpatrując się w podłogę. - Nie podnoś wzroku! Jesteś niczym! Rozumiesz?! -Nie odzywam się, mężczyzna szarpie za sznur, a ja mimowolnie zbliżam się do niego i staję z nim twarzą w twarz. - Pytałem, czy rozumiesz?

- Rozumiem.

- Dobrze, sprzedam cię tanio, nie posiadasz nic, nie zaintersujesz Ich. Ktoś naprawdę zdesperowany cię kupi. - Zanosi się śmiechem, a tłum podekscytowanych osób milknie. - Współczuję ci, dziecko.

Puszcza sznur i idzie w kierunku dziewczyny stojącej naprzeciwko mnie. Patrzę bez słowa, jak mężczyzna przyczepia jej kartkę i klepie ją po ramieniu, a ona patrzy na niego z uwielbieniem. Czuję, jak policzek mnie piecze. Gdy prowadzący aukcję odchodzi, dziewczyna łapie ze mną kontakt wzrokowy, uśmiecha się złośliwie i wypina swoją pierś, na której znajduje się papier z jedną cyfrą. Jest droga, gula w moim gardle rośnie.

Stoję w rzędzie i wodzę wzrokiem po sylwetkach siedzących mieszkańców krainy wiecznej nocy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Stoję w rzędzie i wodzę wzrokiem po sylwetkach siedzących mieszkańców krainy wiecznej nocy. Większość ich twarzy jest przykryta materiałem szerokich szat. Koło mnie znajdują się dwie dziewczyny, których oczy patrzą z ciekawością na tłum. Ja nie czuję tego co one. Wolałabym nigdy się tu nie znaleźć, nie stać na tym podeście zrobionym ze sterty drewnianych desek, które sprawiają wrażenie, jakby miały zaraz runąć. Nagie żarówki na ścianach rzucają słabe, niemrawe światło, w którym trudno jest cokolwiek dostrzec. Prowadzący aukcję przechodzi tuż przede mną, zatrzymuje się i chwyta za mój sznur. Patrzy na mnie znacząco, odwazjemniam spojrzenie. Wtedy znów czuję uderzenie w twarz, ale tym razem liną. Potworny ból rozchodzi się po mojej skórze, a dwie zagubione łzy spływają po moim policzku. Wykazałam nieposłuszeństwo na aukcji, teraz już nie wiem, na kogo trafię. Nie potrafię powstrzymać szlochu, który ciśnie mi się na usta. Mężczyzna chwyta mnie za zwiewną szatę i unosi kilka centymetrów nad ziemię. Nie patrzę na niego, staram się skupić na wzorze, które wyznaczają pojedyncze linie na podłodze.

Kraina wiecznej nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz