Uścisk Tenebrisa nie znika. Mag cały czas trzyma mnie bardzo blisko swojego ciała. Po chwili mnie puszcza, a jego kroki zaczynają się oddalać.
- Tenebrisie...
Słyszę szelest szat, a po chwili jego palce zaciskają się na moim ramieniu, jego twarz ginie w mroku.
- Jestem wściekły. - Jego głos jest niski, głośno przełykam ślinę. - Nie powinnaś opuszczać pomieszczenia, w którym przebywałaś! Teraz muszę go uciszyć. - Puszcza mnie, a jego oddech się uspokaja. - Skutecznie. Mam nadzieję, że jeszcze nie opuścił mojego terenu.
Strach chwyta mnie za gardło swoimi długimi palcami. Pragnę schować się w mroku, choć wiem, że i tak mnie dostrzeże. Cofam się, jest szybszy ode mnie. Łapie materiał mojej szaty, jego skóra muska moją szyję.
- Zabijesz go?
Mój głos jest cichy, łamie się. Nie powinnam wypowiadać tych słów, a jednak nie potrafię się powstrzymać, zupełnie jakbym zapomniała, jak to jest chować myśli w swoim wnętrzu.
- Nie powinno cię to interesować. Narobiłaś mi wystarczająco dużo kłopotów. Potencjał magiczny masz z pewnością, ale twoja głupota zepchnie cię w odmęty mroku.
Przyciąga mnie do siebie, szarpiąc palcami materiał, który ściska w swoich dłoniach. Tkanina zaciska się wokół mojej szyi. Tenebris przyciąga mnie do siebie. Unosi mnie nad ziemię, a jego paznokcie zaczynają wbijać się w moją skórę. Z mojego gardła wydobywa się cichy pisk. Znów się boję - strach, pot i ból z dni niewoli wracają do mnie. Nie chcę, by to wróciło, by znów zagościło w mojej codzienności.
- Nie rób mi krzywdy!
Mimo że widzę słabo, to i tak zaciskam powieki, czekając na uderzenie. Nigdy nie zrobił mi krzywdy, ale w takich chwilach jak ta wracają wspomnienia, a on staje się przerażająco podobny do przewodniczącego aukcji. Ku mojemu zdumieniu mag puszcza mnie, a po chwili przyciąga do siebie, obejmując delikatnie. Człowiek, któremu zostałam oddana przez rodziców, nigdy tak nie zrobił. Ciepło, które daje mi Tenebris, pozwala mi zapomnieć. Jego włosy łaskoczą moje policzki. Niepewnie zaciskam palce na jego szacie, czuję, jak jego oddech owiewa moją skórę. Wiem, że jest zły i silny, musi coś ukrywać. Czułam strach tamtej istoty i słyszałam drżenie głosu Varana. Jednak to on dał mi schronienie, zdjął obrożę z mojej szyi i pozwolił mi żyć. Wtulam twarz w materiał jego szaty. Głaszcze mnie uspokajająco.
- Nie zrobię ci krzywdy, nie bój się.
- Przepraszam.
Przez chwilę trwamy w bezruchu. Czuję bicie jego serca, choć zdaje się dochodzić z oddali. Czerń wokół nas gęstnieje, jakby chciała ukryć nas przed światem zewnętrznym, zawłaszczyć dla samej siebie. Tenebris puszcza mnie. Jego ciepło mnie opuszcza, a on znów wydaje mi się być odległym marzeniem, którego nigdy nie pochwycę, choć cały czas mam je na wyciągnięcie ręki.
- Masz tu kartkę. - Wciska mi ją do ręki. - Wołaj.
Słyszałam ich rozmowę, mag doskonale o tym wie. Dlatego nie zamierza mi wyjaśniać, o co chodzi z kartką zapisaną runami. Patrzę na nią, ale w mroku dostrzegam jedynie czarniejsze linie.
- Jak mam to zrobić?
Przejeżdżam palcem po papierze, wyczuwam jego chropowatość i zgrubienia tam, gdzie znajdują się znaki. Nie mam pojęcia, jak się przywołuje. Tenebris na pewno o tym wie. Mag otwiera drzwi, podmuch wiatru uderza we mnie.
- Wołaj.
Drzwi trzaskają, a ja wsłuchuję się w kroki maga, które oddalają się ode mnie. Nie wiem czemu, ale zawsze kiedy wychodzi, boję się, że już nie wróci. Jego głośny oddech sprawia, że drżę, wyczuwam w nim groźbę.
CZYTASZ
Kraina wiecznej nocy
FantasyTam, gdzie mrok otacza nas ze wszystkich stron; w miejscu, w którym słońce boi ukazać się księżycowi, jest wieczna noc. Wiatr przypomina wściekły ryk, a deszcz parzy skórę. Tam, gdzie księżyc niepewnie wyłania się z ciemności, znalazłam się ja. Czas...