Dwóch policjantów, wcisnęło młodego chłopaka do radiowozu. Niebieskowłosy na początku trochę się szamotał, dlatego jego ręce zostały skute kajdankami.
Pomimo, iż siedział w policyjnym wozie, na jego ustach nadal czaił się arogancki uśmieszek. Już dawno miał dosyć tego zrzędliwego starucha, który najpierw zwolnił jego matkę, a potem ubliżał całej rodzinie Minów.
Wybicie szyby i wrzucenie małej, nieszkodliwej petardy. To tylko niewinny żart.
Yoongi prychnął.
Należało mu się.
Beznamiętnym wzrokiem wpatrywał się w dwójkę policjantów, którzy zajęli przednie miejsca radiowozu.
- To już piaty wybryk w tym miesiącu, Min. -dobrze znany mu oficer Kim spojrzał na niego za pomocą lusterka. - Dobrze wiesz, że teraz nie puszczą cię wolno.
Min westchnął.
-Mi to tam rybka. -uśmiechnął się, patrząc przez okno na całą akcję.
...
- Proszę o spokój!! -sędzia postukał swoim młoteczkiem, gdy Yoongi zaczął pyskować jednemu z adwokatów. - Panie Min. - odchrząknął staruszek. - W ramach kary nakładam na pana sto pięćdziesiąt godzin prac społecznych. -spojrzał znad kartki na chłopaka.
- To chyba jakiś pierdolony żart! -krzyknął w jego strone niebieskowłosy.
"Gdyby nie te kajdanki już dawno by..."
- Proszę panią Suzuki o wyjaśnienie oskarżonemu sposobu wykonania kary. -zakończył sędzia, po czym znów stuknął tym swoim śmiesznym młoteczkiem, czym skończył rozprawę.
-Panie Min. -do Yoongiego podeszła kobieta w średnim wieku. -Proszę za mną. -powiedziała po przeskanowaniu wzrokiem jego osoby.
Jeden z policjantów rozpiął kajdanki Yoongiego, po czym prowadząc go za ramię skierował się za panią Suzuki.
Chłopak oraz policjant znaleźli się w biurze Wielkiej Pani Od Spraw Pierdolonych Godzin Społecznych jak to określił Yoongi.
-Siadaj. -kobieta wskazała mu miejsce przed jej biurkiem, za którym siedziała.
Chłopak usiadł na miękkim fotelu, uprzednio odtrącając rękę policjanta.
- A więc tak... -powiedziała bardziej do siebie pani Suzuki, po czym wyjęła świeżo otwartą kopertę.
Yoongi mógł tylko dojrzeć adres pobliskiego szpitala.
-Park Jimin...bla bla bla...dwadzieścia dwa lata... Na na na...stracił wzrok...
Kurwa ona ogarnia, że jeszcze tutaj jestem czy nie?
- A więc tak Yoongi... -kobieta zdjęła okulary, po czym oparła łokcie na biurku. -Będziesz opiekował się panem Parkiem. -powiedziała patrząc w jego oczy. - Niedawno stracił wzrok, więc trudno będzie przyzwyczaić się mu do nowego ciemnego świata.
- Mam się zajmować jakimś kolesiem? Bez jaj... -chłopak założył rece na piersi i osunął się w fotelu.
- Wyślę cię na specjalne szkolenie, które cię do tego przygotuje. -odparła nie komentując jego aroganckiego zachowania. - Tam poinformują cię o reszcie. -podała mu kartkę z adresem i kilkoma innymi bzdurami.
Min wręcz wyrwał papier z, przyozdobionych wieloma pierścieniami, rąk pani Suzuki i zaczął czytać.
- Mam tam być już jutro o pieprzonej siódmej?! Żart! -prychnął.
- Nie muszę ci chyba przypominać co czeka cię, jeśli nie wypełnisz tych godzin. -kobieta założyła swoje okulary. - Mam nadzieję, że potraktujesz to na poważnie Yoongi. Pan Park potrzebuje dużo wsparcia w tym okresie. -zakończyła szybko i zaczęła pisać coś w swoim laptopie.
Niebieskowłosy zerwał się z siedzenia i z kawałkiem papieru opuścił budynek. Odpalił papierosa i z uśmiechem zaciągnął się dymem.
- Popierzony żart. -westchnał, zginając kartkę,po czym wrzucił ja do otchłani kieszeni kurtki.