Rytułał cz. 1

2.1K 95 182
                                    

Gdy się obudziłam, byłam u siebie w pokoju. Nie słyszałam darcia Toma i Torda, ani Edda który by ich uspokajał. Pamiętam że słyszałam Matta gdy odleciałam. Więc zakładam że jego też nie ma, bo nie słyszałam jego darcia mordy "ALE JESTEM PIĘKNY! [T/I] MAM RACJĘ CZY MAM RACJĘ?!". Zeszłam po schodach do salonu i chciałam zobaczyć czy ktoś jest. Niestety nikogo nie było, tylko kartka na stole:
" [T/I] jeśli to czytasz to oznacza że żyjesz, i bardzo się cieszymy. Pojechaliśmy na zakupy aby kupić nam potrzebne rzeczy (zwłaszcza colę) więc nie martw się.    ~Edd i reszta"

'Edd i reszta', iksde (xD), to było pikne. Nagle pod kartką była drugą, już mniejsza kartka:
"[T/I] wiem że to czytasz. Mam nadzieję że się lepiej czujesz' - awww, jaki on słodki, jako jedyny się o to zapytał, co z tego że na kartce, to nie ma znaczenia - 'Jeśli czyjesz się w miarę na siłach proszę, wyczyść łazienkę i rozstaw obok lustra świeczki, nie zapalaj ich. Później się dowiesz o co chodzi.      ~Twój rogacz'

Cóż, niech mu tam będzie. Nie wiem po co ale wyczyszczę ten kibel dla niego bo jako jedyny napisał na kartce czy się lepiej czuję. Poszłam do kibla i zostałam tam taki pierd*lnik że się w pale nie mieści (bez skojarzeń proszę xD)! Sprzątanie sali tronowej Matta zajmie mi wieczność* (dla nie kumatych, na koniec zapraszam przeczytać info na dole). Ale dobra, paczam na zegarek. 14:17. Dobra, spoko, nastawięb tajmera (timer), zobaczę ile mi to zajmie.

*time skip*

Już jestem na wykończeniach. Kurde, na 100% będę miała zakwasy, ale dobra, jak mus to mus. O dziwo kibel był zatkany (wyczujcie ten sarkazm). HMMM, ciekawe CZEMU! Eh. Mówiłam Eddowi by nie pił tej stu letniej butelki coli do dna. A ten swoje mówiąc "każdy potrzebuje czegoś małego" kurde. Małe to by się przydały kłótnie chłopaków. Meh. Olać to.

Poszłam do kuchni po te świece o których wspominał rogaty Tort na kartce. Rozstawiłam je tak jak prosił.

Dobra, skończyłam wszystko czego chciał Tord. Co teraz?
*myślenie intensifies*
No tak! Jest kolejny odcinek [U/S]! (Ulubiony serial, nawet animowany, każdy ma jakieś dziecko w sobie x) ) Klapnęłam na kanapę i włączyłam kanał na którym leciał mój serial. I oczywiste jest to, że na Polsacie są zawsze reklamy kiedy chcesz coś obejrzeć. Ale dobra, obejrzę reklamy, może będzie coś ciekawego.

*time skip*

Oglądam sobie reklamy. Zainteresowały mnie co po niektóre. Byłam niektórymi nawet zafascynowana. Aż tu nagle Polsat robi mi na złe i daje mój serial. Byłam zła bo chciałam obejrzeć do końca reklamy. (Oj, Polsacie nie dobry ty, ludzie chcą sobie reklamy na spokojnie obejrzeć a tu nagle film! ). Eh, no dobra, olać to olejem po frytkach.

Chwila... SERIO?! Kurwww-de! (Kurde*). Zajebiście, okazało się że spóźniłam się na serial o kilka minut... ale leciał kabaret na żywo. Takie cośki to ja lubię! Rozłożyłam się wygodnie na kanapie żrąc popcorn, oglądałam kabaret. Już po kilku minutach zaczęłam się śmiać jak nie wiem. To było komiczne, uwielbiam (tu nazwa ulubionego kabaretu xd, np: kabaret smile, itd)!

*time skip*

Minęło półtorej godziny, oglądałam telewizor z wielkim uśmiechem na twarzy gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Ughhhhhhh, ale mi się nie chceeeee... - marudziłam przywracając oczami. Ale cóż, trza otworzyć. Ruszyłam swoje cztery litery i ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam drzwi i się zdziwiłam. To był jakiś ziomek z kwiatami w garniturze. Nigdy go nie widziałam na oczy.
- U-um, c-cześć - przywitał się zawstydzony nieznajomy.
- Em, cześć? Dla czego tu przyszedłe, jeśli mogę się zapytać?
- C-cóż. Mój k-kolega powiedział że jest tu t-taka miła i-i ładna dziewczyna, w-więc jestem - odparł chłopak.
- Umm, a kto ci to powiedział?
- E-eduardo
- A to już wszystko wiadomo! Słuchaj zaszło pewne nieporozumienie bo, ja um, ja mam chłopaka.
- E-eduardo powiedział że ta d-dziewczyna może mówić ż-że ma chłopaka
- Poczekaj, pokaże ci jego zdjęcie - powiedział idąc na górę. Kurde, co mam zrobić??? Kk, wzięłam pierwsze lepsze zdjęcie i idę so chłopaka.
- Proszę bardzo, to mój chłopak!
- O mój Boże, nie mam z nim szans... ale, czemu ma czarne oczy?
- Umm, n-nikt tego nie wie - odparłam ogarniając czyje zdjęcie wzięłam.
- D-dobra, t-to ja już sobie pójdę, przepraszam że tak przyszedłem, po prostu czuję się samotny.
- Eh, żaden problem! Eduardo to dupek od zawsze.
- No, z tym się w miarę możliwości zgodzę. To, pa
- Pa. A poczekaj, jesteś zajęty?
- Nie, a czemy pytasz?
- Może chciałbyś obejrzeć ze mną kabaret? Trochę tu cicho a nie mam co robić.
- Jeśli mogę. Tak wogule to Hubert jestem.
- [T/I].
- Miło Cię poznać.
- Wzajemnie. Rozsiąć się wygodnie i czuj się jak u siebie.
- Dzięki [T/I]
Wypuściłam Huberta do środka. Ten zdjął marynarkę z garnituru.
- A tak wogule, skoro już mam te kwiaty, mogłabyś je przyjąć?
- Jasne, dziękuję
Wzięłam od niego kwiaty. Ten sobie usiadł na kanapie i czekał na mnie aż usiądę. Ja postawiłam kwiaty w wazonie i usiadłam na kanapie obok Huberta. Oglądaliśmy kabaret przez jakieś kilka minut bo Polsat jak zwykle musiał pokazywać nam reklamy o tym, jak to dobrze mieć przyjemną w dotyku srajtaśmę pod ręką. Eh.

Wojna O Miłość ❤ [Tom x reader x Tord] |EddsWorld| ❤ [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz