STRASZNA NOC

15 0 0
                                    

POV's Cassidy

Patrzę w brązowe tęczówki Davida i najchętniej rzuciłabym się na niego, zaczęła go przytulać, całować i Bóg wie co jeszcze. Jednakże to co zrobił... nie spodziewałam się, że może postąpić w ten sposób. Teraz wiem, że najodpowiedniej byłoby rzucić się na niego i zacząć okładać go pięściami, za to ile przez niego wycierpiałam, ile łez przez niego uroniłam.


-Cass...płakałaś? Słuchaj wiem co sobie teraz o mnie myślisz, ale...-szepce w moją stronę chłopak, a ja nie wytrzymuje.


-Wiesz?! Nic kurwa nie wiesz! Jesteś beznadziejnym debilem, pieprzonym egoistą, żeby nie powiedzieć chujem, szmaciarzem i skończonym kretynem!


-Posłuchaj Cass ja rozumiem, że zachowałem się cholernie beznadziejnie, ale moje uczucia do ciebie się zmieniły, a tutaj słyszę, jak widziano cię z Taylorem i jak się całowaliście. Załamałem się doszczętnie i jeszcze...-nie daję mu dokończyć, bo po prostu nie mogę tego dłużej słuchać.


-A myślisz, że moje uczucia się niby nie zmieniły?!! Zrozumiałam...zrozumiałam, że chyba cie kocham idioto! A ty jak zwykle musiałeś to spierdolić! Ja i Taylor?! Masz chyba niewiarygodnych świadków, którzy musieli mnie z kimś pomylić! Bo ja mam dość ciebie i Taylora, rozumiesz?!!!-krzyczę nie zważając na oczy skierowane w tej chwili na naszą dwójkę. Przyzwyczaiłam się do takich sytuacji.


-Ale Cass..-znowu nie pozwalam mu dokończyć, bo nie chcę żeby mnie w żaden sposób udobruchał ten jego spokojny ton głosu.


-Dla ciebie Cassidy. Cass dla przyjaciół, a ty dla mnie już nie istniejesz-mówię ze łzami w oczach, bo nigdy nie sądziłam, że takie słowa skieruję do mojego Davida. Kochanego Davida. W tym samym momencie widzę dziewczynę, która kieruje się w naszą stronę.


-Wszystko w porządku David?-zwraca się do niego szatynka.


-Tak. To jest Cassidy. Powiedz mi tylko czy to ją wtedy widziałaś z Taylorem-pyta David, a dziewczyna wyraźnie speszona kręci przecząco głową.


-Ja , jaaaa przepraszam, naprawdę musiałam cię z kimś pomylić. Nie będę już lepiej przeszkadzać, zostawię was samych-mówi Leah, tak już sobie przypominam, to dziewczyna z którą David spędzał noc, zaraz po której nie wrócił już nigdy do domu Michaela. Zostawił mnie dla niej... Czuję się teraz jeszcze bardziej upokorzona, nie znam litości dla żadnego z tej dwójki.


-Nie trzeba. Już kończę rozmawiać z tym...potworem. A więc to jest ten twój zaufany świadek? Dziewczyna dla której zostawiłeś mnie bez słowa, poniżając i upokarzając mnie w najgorszy z możliwych sposobów?! Do tej pory Taylor był jak dla mnie gorszym draniem, bo ruchał i rucha wszystko co ma dwie nogi i umie chodzić. Teraz jesteście na tej samej prostej. Niczym się od siebie nie różnicie! On ma swoje suki, ty swoją sukę masz też, Cóż...jakbym miała obstawiać, jesteś kandydatem do tego, żeby kiedyś pokonać Taylora w jego zdobyczach łóżkowych i wysunąć się na prowadzenie w tej stawce. Kolejna męska suka w mojej biografii... Zajebiście-zaczynam się ironicznie śmiać, a co najdziwniejsze w tej samej chwili z moich oczu cieknie chyba milion łez. Nie zważając na wołania Davida odwracam się na pięcie i zaczynam biec w stronę schodów. Czuję szarpnięcie za ramię, odwracam się myśląc, że to Michael, jednak, gdy widzę pijany ryj Taylora odpycham go najmocniej jak potrafię, już po chwili będąc w łazience i krzycząc na wszystkie znajdujące się w niej laski, aby nie gapiły się na mnie i wyszły z tego pomieszczenia. Czuję się złamana, czuję się poniżona, czuję się jak dawna Cassie, a nie mogę pozwolić sobie na takie chwile słabości. Już po chwili zaczynam poprawiać swój makijaż, zamierzając wyjść z tego kibla silniejsza, niezależna i bardziej dumna niż kiedykolwiek wcześniej.

Always kiss me goodnightWhere stories live. Discover now