5.

318 13 2
                                    

Sara po tej nużącej jeździe Clint'a, zdążyła zasnąć, oparta głowa o szybę.

Dziewczyna obróciła się na plecy w tym samym momencie, przeciągnęła się, otworzyła powoli oczy i przejechała ręka po swoich rozczochranych włosach, zaczęła się zastanawiać, jakim cudem znalazła się w swoim łóżku, bo zupełnie nie pamiętała tego, gdy dojechali do domu. Powoli usiadła na łóżku, ściągając z siebie kołdrę, pasemka włosów opadły jej na twarz, odwróciła powoli głowę w stronę okna i ujrzała wychylające się zza horyzontu wstające słońce. Nie musiała patrzyć na zegarek, żeby stwierdzić, że jest wcześnie, nie za bardzo się zdziwiła, bo po wczorajszych wydarzeniach musiała być bardzo zmęczona.  Zrobiła na szybko rozwalonego koka i wstała z łóżka, pościelowa swoją gwiazdkową pościel od razu poprawiając poduszkę, ubrała swoje pluszowe kapciuchy i ruszyła w stronę garderoby biorąc to, co zawsze legginsy i bluzkę Tony'ego. Sara, idąc do łazienki, słyszała na dole krzątanie się kogoś w na dole, nie sądziła, że tata dzisiaj wstanie tak szybko. Weszła cicho do łazienki, było w niej trochę parno, a na podłodze były ubrania Starka, dziewczyna tylko pokiwała głową, kopiąc ubrania w kąt łazienki, szybko ściągnęła z siebie wczorajsze ubrania i weszła pod prysznic. Umyła się swoim pomarańczowym płynem pod prysznic, a potem włosy ulubionym szamponem kokosowym, dziewczyna strasznie lubiła oba zapachy i nie wyobrażała sobie zaczynać dzień bez nich. Młoda Stark stanęła już przed zaparowanym lustrem i tylko przejechała po nim ręką. Zawiązała ręcznik na głowie i powoli zaczęła się ubierać. Posmarowała sobie buzie kremem jeszcze zanim wyszła z łazienki. Powoli zaczęła schodzić po schodach, a odgłosy na dole ucichły, prawdopodobnie Tony tylko na rano poszedł napić się wody. Schodząc coraz niżej, ku zdziwieniu dziewczyna zauważyła ojca odwróconego do niej plecami z pochylona głowa jedynie było słychać, jak coś kroi na desce.

- Tato co ty tak szybko wstałeś? - zapytała, idąc powoli do kuchni. Niestety nie otrzymała odpowiedzi od Ojca, co ją bardzo zdziwiło.

- Tato? - powtórzyła się. Jego ręce spoczęły na blacie co nie zbyt było to w jego naturze.

- Co chcesz? - zapytał bardzo chłodno, prostując szyje nadal nie patrząc na swoją córkę.

- Co ty tak szybko wstałeś? - zapytała podchodząc powoli bliżej - przecież jest ledwie 5 na rano. - dodała.

Niestety młoda Stark znów nie otrzymała odpowiedzi co jeszcze bardziej ją zmartwiło, bo jej ojciec zachowywał się jakby nie był sobą i ponownie wrócił do swojej poprzedniej czynności krojenia czegoś na desce.

- Co jest z tobą nie tak.. - dziewczyna podeszła bliżej i położyła rękę na plecach Ojca.

On zaś się odwrócił, łapiąc ją mocno za rękę, a ciepła maź poleciała na jej twarz do pewnego momentu nie wiedziała co to jest aż  uniosła wzrok ma twarz Ojca, a raczej jej brak. Płaty skory zwisały z jego szczęki, każdy ruszający się mięsień wywoływał w dziewczynie dreszcze, próbowała się uwolnić, ale Stark tak mocno zacisnął swoją dłoń, że każdy ruch mięśniem strasznie ją bolał. Po szafkach, jak i po ścianach zaczęła lecieć czerwona maź, a stopy Stark zaczęły w niej brodzić.

- Wszystko jest w porządku. - uśmiechnął się przykładając córce nóż do polika.

Dziewczyna krzyknęła budząc się w aucie była cała spocona na twarzy i zaczęła się rozglądać, bo była zdezorientowana. Położyła szybko ręce na twarz i się rozpłakała. Clint się wystraszył w momencie, gdy Sara krzyknęła, przez co prawie by wjechał w rów.

- Saro nic ci nie jest? - zapytał, a serce biło mu jak szalone.

Dziewczyna nic mu nie odpowiedziała tylko bardziej zaczęła szlochać po tym, co widziała w swoim koszmarze, przyrzekła sobie, że już nigdy nie będzie szła spać. Clint, widząc Sarę,  w jakim stanie była postanowił bardziej przycisnąć pedał gazu, trzymając mocno kierownice, żeby nie stracił panowania nad autem.

Półgodziny później.

Barton ledwie zaparkował przed domem, a Sara już wyskoczyła z auta potknęła się o pierwszy stopień, ale to jej nie przeszkodziło wbiegnięciu do domu. Clint wszedł chwile później, na wejściu od razu zauważył, jak Sara wskoczyła Tony'emu na szyje bardzo płacząc. Sam nie wiedział co się dzieje, bo był w szoku tak samo, jak Barton. Stark szybko poszedł odprowadzić córkę do pokoju, Clint nie miał co stać na korytarzu, wiec poszedł do kuchni zobaczył na stole hełm od jednego z jego blaszaków na stole, a obok niej była szklanka z whisky.

- Dobry wieczór panie Barton. - powiedział Jarvis.

- Cześć Jarvis. - odpowiedział od razu siadając przy stole, biorąc szklankę z whisky. - Wiesz może co Stark tutaj wprawia? Bo pierwsze widzę, żeby pił z własną maszyną. - wziął mały łyk trunku.

- Pan Stark nie kazał mi się przysłuchiwać rozmowie z modelem 45. - odpowiedział.

Barton wywrócił oczami i zaczął bawić się szklanką do momentu, aż Tony zszedł z góry i swoim nietrzeźwym krokiem podążył do kuchni.

- Na co czekasz? - spytał i zasiadł obok Clint'a opierając bok twarzy o dłoń.

- Chce.. - przerwał - a przejdę od razu do rzeczy.. Jesteś na prawdę nam potrzebny, żeby zaatakować bazę Hydry.

- Nie powiedziałeś tego jakoś bardzo przekonująco. - odrzucił sięgając butelkę whisky.

- Nie będę przed tobą klękać na kolanach, żeby cię przekonać. - syknął, wyrywając z ręki Starka butelkę.

- No jak byś przyjechał z pizzą to może byś mnie przekonał. - przysunął bliżej sobie hełm i złapał w obie ręce - poza tym nie mogę zostawić Sary samej, ostatnio coś się z nią dzieje. - wstał wkładając hełm pod pachę i skierował się do schodów kierujących do warsztatu.

- To możesz  zadzwonić po Pepper na pewno zgodzi się ją wziąć do siebie i nią się zaopiekować. - Barton wstał z krzesła i szedł powoli za nim.

- Dobranoc. - odrzucił, znikając za zakrętem.

- Tony! - krzyknął, a echo w pustym salonie się rozniosło. - nigdy się z tym człowiekiem łatwo nie rozmawia..

___________
Wybaczcie, że tak długo czekaliście na rozdział, ale opuściła mnie ostatnio wena. Mam nadzieje, ze ten krótki rozdział zrekompensuje tak długą przerwę. Buźka!

Dad I need you. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz