Bellamy
Nigdy nie znosił pierdolonych kujonów. Nie żeby coś - lubił się uczyć, w szczególności historii starożytnej, ale nie znosił po prostu lizustwa i .. Nudziarstwa. Czyli dosłownie wszystkiego co uosabiała Clarke. Może nawet nie wkurzałaby go tak bardzo, gdyby nie fakt, że przy tej całej swojej "kujonowatości" była bogata i uprzywilejowana. Na Arce dzieciaki takie jak on, z plebsu, z założenia nie znosiły francuskich piesków. Podczas gdy on musiał pracować, by móc w miarę godnie żyć wraz z matką i Octavią, ona miała wszystko czego potrzebowała, a nawet więcej. I gdzie w tym sprawiedliwość?
Te myśli towarzyszyły mu gdy przemierzał szare korytarze Arki w poszukiwaniu odpowiedniej sali lekcyjnej. Zajęcia z "przystosowania do życia na Ziemi". Po raz kolejny zadał sobie pytanie, do czego mu to do cholery potrzebne, skoro i tak nigdy tam nie trafi. No cóż, nie mógł wagarować, zresztą nawet nie było dokąd pójść, wszędzie roiło się od strażników, a on nie chciał im podpaść. Sama myśl o tym, że jego matka musiała sypiać z jednym z nich, by O mogła żyć, była odrażająca, wolał trzymać się od nich najdalej jak to możliwe. Sektor czwarty, sala 214 - tak to tutaj. Otworzył drzwi i pewnym krokiem przekroczył próg sali. Oczywiście lekcja już trwała, a on był spóźniony. Lekcje z Pikiem różniły się od innych tym, że przypominały bardziej wykłady, więc nie było ławek lecz jedynie krzesła ustawione w kilku rzędach. Zajął pospiesznie miejsce obok swojego najlepszego przyjaciela Johna, lecz nie miało pójść tak łatwo.- Nie tak szybko Blake - skierował się do niego czarnoskóry nauczyciel - Wstań.
Niechętnie spełnił jego polecenie, a wzrok reszty uczniów skierował się prosto na niego.
- Powiedz mi - zaczął powoli - czy dotyczą Cię jakieś inne zasady niż reszty tu obecnych?Fuck.
- Nie, Proszę Pana - odpowiedział.
- Jesteś pewien? Istnieje jakiś niesamowity przywilej, który posiadasz, a o którym nie wiem? . Może mnie oświecisz?
- Nie, Proszę Pana - powtórzył.
Murphy miał z niego niezły ubaw.
- Zatem wytłumaczysz mi, dlaczego po raz trzeci w tym tygodniu spóźniasz się na moją lekcję? - kontynuował Pike.
- Eee.. Bo zawsze jest pierwsza w planie? - próbował silić się na żart.
Klasa, a zwłaszcza dziewczęta, wydała cichy odgłos przypominający śmiech.
- Bellamy Blake. Nasz celebryta. Powinniśmy pewnie kłaniać się panu, że zaszczycił nas swoją obecnością - zakpił nauczyciel.
Westchnął. Wiedział już, że tym razem nie wymiga się od kary.
- Zatem, skoro jesteś gwiazdą, nie sprawi Ci problemu opisanie na jutrzejszą lekcję Wiedzy o kosmosie czterech swoich największych przyjaciół. Zacznij od VY Canis Majoris. *
Yyy... Że co??
- Przeliterować?
- Nie, nie trzeba - odpowiedział ze złością, a Johnowi niemalże leciały łzy ze śmiechu.
- Doskonale, a zatem 200 słów na temat każdej gwiazdy w zupełności mnie usatysfakcjonuje, a teraz proszę usiąść.
Co za kutas. Cudownie. Całe popołudnie zajęte, a do tego jeszcze praca. Kiedy on zdąży to wszystko zrobić?
Charles zaczął swój wykład na temat najlepszych sposobów na rozpalenie ogniska, a on kompletnie się wyłączył i postanowił wszystko ignorować. Niestety nie na długo, bo jego uwagę, jak i z resztą wszystkich innych, przykuła niewysoka blondynka z impetem otwierająca drzwi do sali.
CZYTASZ
Earthly Paradise II Bellarke
أدب الهواةHistoria na podstawie serialu "The 100" Clarke i Bellamy nie mają łatwego życia na Arce. Choć żadne z nich nigdy by się do tego nie przyznało, mają ze sobą wiele wspólnego. Czy nieoczekiwany przylot na Ziemię im to uświadomi?