4

76 5 4
                                    

~Olivia~
Przez chwilę urwał mi się film i kolana strasznie mnie piekły. Dopiero teraz spojrzałam na chłopaka który podbiegł do mnie i zapytał.
- Nic ci nie jest?
Mogę się założyć że gdzieś ten głos już słyszałam ale gdzie?
Albo może mi się wydawało?
-Nie
- To ty?!
- Tak to ja
- Leci ci krew- powiedział poważnym tonem
- No wow Einsteinie!- powiedziałam z sarkazmem
- Chodź do mnie opatrzę cię- powiedział chłopak
-Nie trzeba
-A jednak trzeba- ten osobnik zaczyna mnie wkurzać.
Nagle blondyn wsunął rękę pod moje kolana a drugą pod plecy i wziął mnie w stylu "panny młodej".
-Co ty robisz?!- wydarłam się na chłopaka
-Nic, niosę cię.- powiedział obojętnie chłopak.
Po chwili już byłam na ławce.
-Marcus, Spœr bierzemy ją. Mac ty z tej, ja z tej a, ty Spœr z tamtej.- poinstruował resztę.
-Póśćcie mnie!
-Ale sama nie pójdziesz a na desce to tym bardziej nie pojedziesz- odezwał się ten drugi, jak on tam miał? Chyba Marcus (?) tak Marcus!
-Ehh... Macie mnie póścić
-Skoro nie chcesz tak...-Powiedział blondyn- Spœr wiesz co masz robić.
Od razu ten cały Spœr pobiegł w stronę boiska, a następnie przyjechał neonowym BMX'em
-Wsiadaj- powiedział blondyn
-Nie.
-Jeśli, nie wsiądziesz sama ja zrobię to za ciebie.
-Ehhh.... No dobra.
Wsiadłam na ten pieprzony rower i chłopak zaczął go prowadzić.
            *Time skip*
Kiedy chłopak opatrzył moje rany, chciałam pójść do domu lecz, zatrzymał mnie dźwięk przekręcanego klucza w zamku.
Przed tym, chłopak zapytał mnie
-Olivia, jesteś MMers?
-Emmm? A co to jest MMers?
-A, już nie ważne.
(Wracając do wcześniejszej sytuacji).
Wtedy poczułam się nie komfortowo.
-Marcus, Martinus mamy wam coś ważnego do powiedzenia- powiedziała stanowczo jakaś kobieta, najprawdopodobniej ich matka.
- Wraz z waszym tatą wyjeżdżamy na rok, dostaliśmy kontrakt w Los Angeles i dobrze wiecie że nie możemy przepuścić jedynej takiej okazji- powiedziała i już Martinus chciał wtrącić się do rozmowy gdy jego matka odparła- O dzień dobry młoda damo, przepraszam ale nie zauważyłam cię wcześniej, chłopcy nie mówiliście że mamy gościa.
-A jak mieliśmy wam powiedzieć skoro, od razu po przyjściu gadacie o swoim durnym wyjeździe?!- wydarł się Martinus
- Dzień dobry proszę Pani
-Jak się nazywasz?- spytała miło kobieta
-Olivia Milson
- Jestem Gerd-Anne Gunnarsen
-Miło mi- podałam kobiecie rękę po czym kobieta szybko odwzajemniła uścisk i uśmiechnęła się szczerze.
-To ja już może pójdę do siebie..
-Zostań jeszcze trochę, na obiad zrobię coś na szybko.- zachęcała mnie miło kobieta. Muszę przyznać że Pani Gunnarsen to bardzo miła osoba.
-Dziękuję za propozycję, ale nie chce sprawiać kłopotów.
-Dziecko ty nie sprawiasz żadnych kłopotów!- powiedziała Pani Gerd-Anne
-Poza tym, rodzice na mnie czekają, pewnie się już martwią i jeszcze się nie rozpakowałam.
-To pozwól przynajmniej, że mój mąż cię odwiezie.
-Nie trzeba, zresztą mieszkam na przeciwko.- powiedziałam spokojnie.
-Tak? Myślałam że na przeciwko nikt nie mieszka- powiedziała lekko zdziwiona kobieta.
-Z rodzicami, wprowadziliśmy się tu, dzisiaj.- powiedziałam głosem pełnym emocji, a w tym smutku, żalu i radości. Ale już naprawdę muszę iść.- wstalam i skierowałam się w stronę drzwi.- Do widzenia!
-Do widzenia drogie dziecko, mam nadzieję że poznam twoich rodziców!- powiedziała sympatycznie.
-Pozwól że cię odprowadzę.-powiedział Tinus.- ulice tutaj są dość ruchliwe.
-No dobrze.- zgodziłam się ponieważ nie chciałam się już wykłucać o to z chłopakiem.
Blondyn wziął mnie pod rękę i z jego pomocą jakoś przeszliśmy przez jezdnię.
    

Sorcia ale brak weny o(╥﹏╥)o
To do nexta mam nadzieję, że będziecie aktywni. Kolejny rozdział spróbuje napisać jak najszybciej ale wena mnie opuszcza i wgl buda (czyt. ukochana szkoła (czuj ten sarkazm)) itd no nic niestety nie zrobię╮(╯▽╰)╭.
Więc do nexta!!
Misiaczki!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 06, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Martinus Gunnarsen|| Pewne SpotkanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz