Jimin obudził się kiedy słońce było już wysoko na horyzoncie. Na parapecie za jego oknem usiadł samiec pleszki chińskiej. Zatrzepotał w miejscu swoimi małymi skrzydełkami, rozejrzał się dookoła, podrapał się dziobem po swoim wydatnym, żółtym brzuszku i rozpoczął swój przepiękny wiosenny śpiew. Słysząc ten bezbłędny ćwierkot, uroczy blondyn, owinięty szczelnie kołdrą, natychmiast otworzył oczy aby dojrzeć tego muzykalnego gościa. Przewrócił się na plecy i zawisł na krawędzi łóżka z głową w dół. Czasem lubił oglądać świat do góry nogami. Z tej perspektywy wszystko wyglądało znacznie ciekawiej niż na codzień. Przyglądając się i wsłuchując w ten niesamowity, poranny koncert, zastanawiał się dlaczego ktoś w ogóle chciałby mieszkać w mieście. Na przykład jego rodzice oraz brat. Byli tak przywiązani do tej miejskiej dżungli, że nawet kiedy przyjeżdżali odpocząć tutaj, na wieś, myślami wciąż krążyli wśród betonowych uliczek i supermarketów.
W zeszłym roku kiedy przyjechali do Gurye na weekend, trafili akurat na najpiękniejszą noc w roku - noc Perseidów. W tą ciepła, sierpniową noc woleli jednak z kieliszkami wina siedzieć w domu i oglądać swoje ulubione show w telewizji, niż podziwiać to wyjątkowe przedstawienie. Jimin sam wtedy spędził w śpiworze na podwórku całą noc. Jego rodzina zawsze uparcie twierdziła, że w mieście są perspektywy, pieniądze i wszelkie niezbędne do życia udogodnienia. I nawet gdyby chłopak przyznał temu rację, to wciąż nie rozumiał jak można w zamian za to wyrzec się swojej duszy. Bo takie właśnie wrażenie sprawiali jego bliscy. Jak gdyby byli pozbawieni umiejętności odczuwania bardziej skomplikowanych emocji. Brakowało im głębi której chłopak za to doświadczał cały czas. Z tego też powodu ich kontakty rodzinne były ostatnimi czasy dość powierzchowne. Dla Jimina jego rodzina była miejskimi robotami a dla nich Jimin zbyt wrażliwym dzieckiem.
Chłopak wstał z łóżka i przeciągnął się z głębokim westchnieniem. Spojrzał na pozostawiony na biurku, otwarty laptop i uśmiechnął się do siebie szeroko. Odwalił tak duży kawałek świetnej roboty, że wciąż nie mógł wyjść z podziwu. Dawno nie czuł takiego zadowolenia.
Nucąc pod nosem, Jimin zszedł na dół i udał się wprost do kuchni. Poo chwili, trzymając w dłoniach świeżo zaparzoną porcję orzechowego cappuccino, które zawsze stawiało go na nogi, oparł się o parapet i wyjrzał leniwie przez okno. Przez to samo nieszczęsne okno, wychodzące na podwórko sąsiadów, w którym kilka dni wcześniej przepięknie rozpłaszczył swoją twarz. W tym momencie dostrzegł sąsiada który klęczał przy swojej części ogrodzenia i wpatrywał się w trawnik. Po mniej więcej minucie obserwacji, w której Min Yoongi nie poruszył się ani o centymetr, Jimin zaczął śmiać się sam do siebie. "Modli się do płotu, wariat jakiś, wiedziałem" - powiedział na głos nie mogąc powstrzymać śmiechu. "O Panie wszechmogący, Stwórco bukowego ogrodzenia, wysłuchaj swego poddanego sługi!" - blondyn bawił się w najlepsze. Jednak po paru chwilach, znudzony a jednocześnie zaciekawiony tą sytuacja postanowił wyjść na zewnątrz żeby sprawdzić czy aby na pewno wszystko jest w porządku. Ponieważ na dworze wciąż panował lekki, marcowy chłód, Jimin zarzucił ciepła bluzę na swoją granatową piżamę.
Pomimo tego, że był sam środek dnia, a słońce królowało w najwyższym punkcie horyzontu, górskie powietrze nie dawało jeszcze zapomnieć, że to dopiero początek wiosny. Na dworze było rześko, Jimin zapiał więc bluzę pod samą szyję i powędrował w stronę płotu. Blondyn poszedł do ogrodzenia i wychylając się spojrzał na drugą stronę, wprost na wciąż klęczącego tam sąsiada. Dopiero w tym momencie Min Yoongi go zauważył. Brunet podniósł głowę i spojrzał się Jiminowi głęboko w oczy. Chłopak po raz pierwszy zobaczył w nich jakąś emocję, ale cóż to mogło być? Strach? A może bezradność? Oderwał wzrok od błyszczących oczu sąsiada i spojrzał na trawę, na miejsce do którego 'modlił się' Yoongi. Na trawie leżał maleńki ptaszek z żółtym brzuszkiem. Pleszka. Można powiedzieć było że identyczna jak ta, która kilka chwil wcześniej odgrywała koncert na parapecie Jimina.
CZYTASZ
Znów przyszła wiosna i zakwitły azalie. | yoonmin
Fanfiction20 letni Park Jimin spędza każdą wiosnę w domku odziedziczonym po swoich dziadkach, w malowniczej górskiej okolicy. Żyje tam spokojnie, bez pośpiechu a jego dni i tygodnie wyglądają bardzo podobnie. Tworzy - pisze, spędza trochę czasu ze swoją dzie...