ROZDZIAŁ 3

295 15 3
                                    

-Jestem pewien, że jest tu w pobliżu.- mówił sam do siebie Oliver. - A kiedy posiąde na własność wszystkie zegarki stanę się niepokonany!- zaśmiał się złowieszczo i powrócił do poszukiwań w ogrodach przy zamku.

Mężczyzna, pochodził ze szlachetnej rodziny, która utrzymywała bliski kontakt ze stróżami zegarków, a więc wiedział wiele o ich mocy i zastosowaniu. Od dziecka interesowały go zegarki i wiedzał o nich wiecej niż nie jeden stróż. Z taką wiedzą mógł spokojnie znaleźć je wszystkie. Kilka z nich już znalazł. Ale wszystko sprowadzało się do tego, że musiał zmienić miejsce poszukiwań.

- Już niedługo...- powtarzał sobie w duchu.

**********

- Czyli ustalone.- powiedziała Binny.- Ty zostaniesz na swojej połowie i nie będziesz nam przeszkadzał.-nakazała, kiedy wracali ze szkoły ulicą na której stał ich dom.

- Tak, tylko co ja będę miał w zamian za to?- zapytał duch oczekując, że dostanie nagrodę.- Nikt nigdy nie bierze mnie pod uwagę przy gratulacjach, może ty coś zmienisz.

- Yyyy... Raczej nie o to mi chodziło...- zawahała sie Binny. - Ale jeśli cię to pocieszy, mogę powiedzieć ci, że szczur ci wchodzi po nodze.

- Szczur?! Gdzie?!- przestraszył się Melchior i dobiegł od niej o kilka metrów w przeciwnym kierunku.. - Zabieraj go!- wrzeszczał.

- Tylko żartuje. - zaśmiała się Binny.

- Bardzo zabawne.- stwierdził ironicznie duch. Binny jeszcze przez chwilę się śmiała, jednak nagle skupiła na czymś wzrok i spoważniała.

- Widziałeś to?- zapytała lekko wystraszona dziewczynka  wskazując palcem na ogród obok jej domu.

- Już się pośmisliśmy, więc nie musisz mnie więcej straszyć żadnymi szczurami ani żabami.- odparł podbiegajac do niej.

- Nie o to chodzi, Melchior! Tam ktoś jest.

 Na podwórku rzeczywiście stał dość wysoki mężczyzna w czarnym płaszczu i włosami białymi jak śnieg. Nie wyglądał na kogoś, kto miałby dobre zamiary...

Binny i Melchior schowali się za drzewami obok bramy wjazdowej.

- Jak myślisz, kto to może być? - spytał szeptem chłopak.

- Wygląda mi na łowcę zegarków. - wyznała Binny.

- Ugh, ty wszystkich tak pochopnie oceniasz.- westchnął chłopak. Binny zrobiła wielkie oczy.

- Ja? To tobie od samego początku nie pasuje, że znam kogoś takiego jak Niclas. - stwierdziła. - Właśnie. Niclas. - przypomniała sobie.

-Co znowu z tym twoim Niclasem?

- Nie mogę iść za tym mężczyzną, za godzinę wpadnie Mark i Luca żeby przygotować sprzęt. - wyjaśniła zmartwiona.

- Masz na myśli śledzenie tego mężczyzny, który właśnie zniknął?- spytał z uśmiechem Melchior. Binny przyjrzała się miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stał tajemniczy mężczyzna.

- Co teraz? Nie wiemy W końcu, czy był to łowca. - zauważyła Binny. Po chwili rozpromieniła się. - Wiem, co zrobimy. - powiedziała.

- Co takiego? Zrezygjujesz z tego nudnego spotkania z Niclasem dla sprawy zegarków? Całkiem rozsądne. - stwierdził Melchior.

- Nie, za to może ty chciałbyś dostać ciekawsze zadanie niż siedzieć ma tym nudnym spotkaniu z Niclasem i spróbowałbyś rozgryźć tamtego faceta?- zaproponowała.

Melchior natychmiast potrząsnął głową.

- Nie ma mowy, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.- zaprzeczył chłopak. - Doprawdy nie chcę wiedzieć, co mogłoby się stać, gdyby nie było mnie na tym strychu choćby przez moment.

- Melchior, chyba odrobinę histeryzujesz. - zaśmiała się Binny. - Przykro mi, że nie mogę pójść razem z tobą, ale nie wiem na ile Niclas przyjechał, więc chcę spędzić z nim trochę czasu.

- Binny Baumann, jeżeli chcesz pozbyć się z domu ducha, przysięgam, że ci się nie powiedzie. - ostrzegł chłopak.

- Melchior, ktoś musi zbadać o co w tym wszystkim chodzi. - stwierdziła Binny.

- Tajemniczy mężczyzna może poczekać, przecież pierwszeństwo ma twoje spotkanie z Niclasem. - stwierdził z ironią duch. - Poza tym, ja też chcę oglądać ruchome obrazki. - dodał.

-Ugh, no dobrze. - zgodziła się Binny. - Sprawą tamtego mężczyzny zajmiemy się jutro.

**********

Binny otworzyła drzwi domu i na wejściu przywitała ją mama.

- Cześć słonko. Jak było w szkole?

-Yyyyy...dobrze.- odparła bo nie chciała mówić o swoich wyprawach po zegarki. Które i tak zakończyło się porażką.

- Cieszę się. A jak ci poszło na sprawdzianie z matematyki.

- Czyżby Binny zapomniała o sprawdzianie?- zaśmiał się Melchior. Dziewczyna skarciła go wzrokiem.

- Mam nadzieję, że średnia się utrzyma.- odparła dziewczyna.- Organizuje dzisiaj razem Lucą wieczór filmowy.- zmieniła temat.

- Wspsniale!- ucieszyła się Wanda.

- Przyjdą jeszcze Mark i Niclas.- oznajmiła.

- Niclas wrócił?- zapytał Ronald który nie wiadomo skąd się wziął.

- Niestety...- westchnął Melchior ale Binny nie zwróciła na to wiekszej uwagi.

- Tak, przyjechał na wakacje.- odparła.

- Podoba ci się, prawda?

-Ronald! Nie zniechęcają dziecka!- skarciła go żona.

- No co? Chciałbym znać opinie mojej córki na temat jej chłopaka.- uśmiechnął się.

- Tato...

-Pójdziemy przyszykować coś do jedzenia.- postanowiła Wanda zaciagając Ronalda do kuchni.

- Chłopaka?!- wrzasną ze zdziwieniem i złością duch.

- Nie histeryzuj...

- Dobrze, że zostaję dzisiaj na ruchomych obrazkach, bo gdyby mnie nie było to mogłoby się to źle dla ciebie skończyć...

- Nie przesadzaj.- zaśmiała się Binny.- Przydałoby się  trochę posprzątać na strychu.

- Tak, tak, bo przecież nasz szanowny Niclas nie może siedzieć w takim bałaganie.

- Ugh... Przestań już... Lepiej pomóż mi sprzątać.

- Jestem duchem.- odparł i usiadł na krześle.

- No tak... Muszę sobie radzić sama.- westchnęła i zabrała się za sprzątanie.

- Nie martw się, obronę cię przed Niclasem.

- No jasne.- zasmiała się. - Tylko nie rób głupstw i zachowuj się przyzwoicie.

- Oczywiście.- przysiągł Melchior.

Usłyszeli pukanie do drzwi.

- O! Już przyszli.- ucieszyła się Binny.

MÓJ KUMPEL DUCH * Historia następująca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz