Rozdział 86

29 3 2
                                    

-Cofnijcie się,zobaczymy tych nowych,-odparła Taje.Kilio zdążyła już przecisnął się przed tłum.Wpatrywała się teraz w nieznajomych nieobecnym wzrokiem.Koło niej stanęły Wise i Taje.Pomarańczowa spojrzała na białą lwicę wymownie.W jej oczach odbiło się wzburzenie,złość i strach.Wise także wyglądała na przejętą,a serce jej przyspieszyło.

Beżowa lwica warknęła.

-Przywódca biała lwica? To chyba moje niewinniontko udzielisz nam schronienia?-spytała z drwiną,którą starała się ukryć.

Nieznajomy brązowy lew,podniusł teraz wzrok z Mto.Przejechał nim wbierw po Kilio,później po Taje i stanął na Wise.Otworzył pysk,że zdziwienia,a w jego oczach odbiły się iskry.Białoziemcy i jego towarzysze zamilkli na chwile.Wise zmarszczyła brwi.Starała się odpowiedzieć obojętnie,ale nie dała rady.Przystąpiła krok na przód.

-Kion?

Zapadła długa,nużąca chwila milczenia.Białoziemcy spoglądali po siebie pytającym wzrokiem.Niektórzy zdążyli już odejść,wiedząc,że wieści i tak się rozejdą.Teraz wokół nieznajomych została tylko lwia gwardia,trzy lwice walczące na czele z Nyeusi,Mto,Busara,Usafi i dwójka innych lwic.Wise,Kilio i Taje,stały dalej wpatrując się w brązowego lwa.Beżowa lwica oniemiała,najwyraźniej także rozpoznając białą lwice.Czarne lwy,stały obojętnie,nie przestając warczeć.Byli w każdej chwili gotowi do ataku,z resztą podobnie jak białoziemcy.

Wise tym czasem,czuła jakby nogi się pod nią uginały.Rozpoznała lwa.Brązowe futro,zielone oczy,mały uśmiech.Rozpoznałaby go wszędzie.Kion.TEN Kion.

-Czego tutaj szukasz?!-warknęła wbrew sobie kiedy już zdołała się otrząsnąć.Kilio dalej nie rozpoznawała lwa,ale Taje przycisnęła się bliżej do futra Wise.

-Ja...ja nie wierzę,że żyjecie,-odpowiedział Kion.W jego głosie unosiła się radość.Widać,że bardzo obwiniał się i tęsknił.Widać,że nie chciał by umarły.Ale Wise i Taje to nie przekonywało.Widziały przed sobą tylko byłego przyjaciela,zdrajcę.

-Powtarzam,czego tutaj szukasz?!

-Widzisz,żyjemy,smutno co?-Taje warknęła głośno,-możesz pozdrowić Uzuri,napewno sprawimy jej tym miłą niespodziankę.A no tak,zapomniałam,ona jest mordercą!

-Co ty gadasz?!-warknęła beżowa,o imieniu Dicky.Spojrzała na czarną lwicę.

-To Uzuri zabiła Nzuri!!-warknęła z jadem Nyeusi i już miała się rzucić na brązowego,kiedy Mto złapał ją za sierść na karku,trzymając także Busarę.Oboje byli gotowi zabić syna Uzuri.A Wise..widziała w Kionie także syna Mfalme.

-Ja...cieszę się że was widzę-powiedział z radością Kion,jego oczy spowiła mgła,-myślałem,że nie żyjecie.Bałem się.Ja nie chciałem waszej śmierci

-Chciałeś,kiedy rzuciłeś naszą przyjaźń jak jakąś kością!-syknęła Taje

-Ale nie chciałem..

-Kiedy odchodziłyśmy,nie próbowałeś nas zatrzymać.Twoja matka zabiła naszą opiekunkę,swoją siostrę.Gdzie wtedy byłeś? W przytulnej jaskini? Pod łapą matki? Chrzań się!-warknęła gardłowo Taje.

Kilio zdołała już sobie przypomnieć lwa i przybrała pozycję bojową,rzucając ogonem na boki.Z gardła wydobywała gardłowe,ostre,jadowite warczenie.Przypomniała sobie,jak przez tą ucieczkę,jej przyjaciółki traciły nadzieje,a one same tętniły głodem.

A potem przypomniała sobie śmierć Mfalme..

-Nie zbliżaj się do nich,Kion!-syknęła.

-Żyjemy,jak widzisz,-Wise wyprostowała się,w jej oczach błyszczał gniew i żal.-Więc możesz już wracać do siebie,nie chce cię widzieć Kion.Nienawidzę cię.

Historia Wise:Tom 2Where stories live. Discover now