#3

278 8 4
                                    

CHARLOTTE

-Moja...

Wystarczył szept i delikatny ruch jego warg, abym wiedziała co powiedział.
Bez słowa patrzyłam na chłopaka. Był sporo wyższy ode mnie. Miał brązowe włosy pozostawione w nieładzie. Do tego piękne czekoladowe oczy w których jestem teraz zadużona. On jest tak niesamowicie przystojny...
Czuje jak jednoczesnie chce stąd uciec, ale zarazem ciągnie mnie do niego. Ale... jak on mnie wyczuł? Przecież wisiorek... Odruchowo pomacałam ręką szyję, aby wyczuć talizman, który maskuje mój wilkołaczy zapach.
Nie ma go.
Dla upewnienia jeszcze kilka razy przejechałam ręką wzdłuż szyji.
Nerwowo rozejrzałam się po podłodze.
Leży tam.
Metr ode mnie.
Leży tak niewinnie, jakby nie był świadomy tego jak bardzo jest mi potrzebny.
Z mojego transu wyrwał mnie moment kiedy chlopak, patrząc prosto na mnie zaczął iść w moją stronę.
Szybko spojrzałam się do tyłu i zobaczyłam otwarte okno.
Moja szansa.
Natychmiast rzuciłam się do ucieczki. Zaczęłam biec przez polane, następnie skręciłam w prawo i znalazłam się w lesie. Słyszałam jak ktoś za mną biegnie. Przyspieszyłam biegu i w duchu modliłam się aby mnie nie dogonił.
Pisnęłam jak poczułam jego silne ręce lądujące na mojej tali.
Zostałam wręcz przeciągnięta i rzucona na drzewo.
Czuje jak szorstka powierzchnia kory drażni moje odkryte miejscami plecy.

-Nie uciekniesz przede mną Malutka. - Jego oczy przepełniała złość. Próbowałam wyrównać ciężkie ruchy mojej klatki piersiowej zanim cokolwiek powiem.

-Jeszcze się przekonamy. - Powiedziałam patrząc prosto w jego oczy, które przybrały teraz czarną barwę.

-Skarbie... - Powiedział uderzając rękami w drzewo i opierając je po bokach mojej głowy. - Jesteś moją mate.

Otworzyłam szerzej oczy. Moje serce wybija niespokojny rytm. Boje się tego. Ja nie chce żadnej więzi.

-Nie jestem żadną mate! A już na pewno nie twoją!

-Ranisz mnie, wiesz?

-Mam to w dupie! Usuń się z mojego życia. - Powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.

-Odejdę z tąd. - Spuścił wzrok, ale za moment jego oczy znowu spotkały się z moimi niebieskimi tęczówkami. Po chwili dodał... - Ale tylko z tobą.

Nie minęła chwila a chłopak z dziką namiętnością wbił się w moje usta. Zaczął całować moje wargi. Nie mogę się powstrzymać i już po chwili oddaje pocałunek. Czuje jak jego wargi wyginają się w zwycięskim uśmiechu.
Jego język ląduje na mojej wardze prosząc o dostęp do moich ust. Ja tylko rozchylam moje czerwone od namiętności usta i pozwalam mu przejąć nade mną kontrolę.
Czuje jak jego ręce lądują na moich pośladkach, przez co delikatnie jęcze mu w usta. Juz po chwili chłopak unosi mnie a ja otaczam nogami jego biodra, za to moje ręce lądują na jego karku.
W naszych ustach toczy się bitwa o dominację, którą wygrywa oczywiście chłopak. Jestem rozpalona i czuje jak chce coraz więcej. On działa na mnie jak cholerny magnez i nie jestem w stanie mu się oprzeć. Cholerna więź mate.
Szatyn coraz bardziej napiera na mnie swoim ciałem. Czuje ucisk w moich miejscach intymnych. Jego dotyk staje się dla mnie tak dużą przyjemnością...

W końcu odrywamy się od siebie gdy zaczyna brakować nam powietrza. Nadal jest blisko mnie. Czuje jego oddech na karku. Wkoncu unosi wzrok i patrzy prosto w moje oczy. Moją twarz momentalnie oblewa soczysty rumieniec, a ja przekręcam głowę.

-Sama widzisz jak na ciebie działam. - Powiedział to szeptem wprost do mojego ucha.

-Nie... - Nie jestem w stanie powiedzieć więcej.

Pod wpływem emocji wyrywam się z jego uścisku i zaczynam iść w stronę domu.

-Czekaj! - Mówi gdy chwycił moją dłoń i zamknął w szczelnym uścisku.

Królowa ZbuntowanychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz