#7

179 11 10
                                    

- Nie wierze, że to zrobiłyśmy! - Powiedziała podekscytowana Lara.

-Mówiłaś, że i tak nie masz nic ciekawego do roboty, więc postanowiłam, że troche urozmaice twoje dotychczasowe życie. - Obkręciłam się na pięcie i stanęłam przed dziewczyną z wielkim uśmiechem na twarzy. - I jak?

- Jesteś najlepsza. - Parsknęła.

Uśmiechnęłam się tylko i pociągnęłam Lare do kolejnego sklepu. Dlaczego tu jesteśmy? Okazało się, że wystarczy tylko przeszukać gabinet Maxa, żeby znaleźć kluczyki do jego auta i co najlepsze: jego kartę kredytową. Co prawda ani mi, ani Larze nie wolno opuszczać terenu Watahy, ale szerze mówiąc wiedząc, że robie to 'nie legalnie' robię to z jeszcze większą premedytacją.

-Tylko czekam, aż Max postawi na nogi całą Watahę. - Zaśmiałam się. przeglądając kolejny wieszak z sukienkami.

-Nie boisz się? - Lara wzięła jasno różową sukienkę i przyłożyła do swojego ciała, jednocześnie oglądając się w lustrze.

-Niech Pan "Wiem-wszystko-najlepiej-i-masz-sie-mnie-słuchać-bo-tak" nie myśli sobie, że będę resztę życia siedziała w domu. - Zmarszczyłam brwi. - Po za tym to jego wina. Jeżeli mi czegoś zabrania to musi liczyć się z tym, że jeszcze bardziej będe chciała to zrobić.

-Ethan też nie będzie zadowolony jak się dowie. Ale cóż zrobić? - Lara teatranie wzruszyła ramionami. Zaśmiałam się i podałam przyjaciółce sukienkę.

-Masz, przymierz ją.

-A ty tą. - Uśmiechnęłam się i zaczęłam dalej przeglądać kolejne wieszaki.

-O my God! Będziesz w tym wyglądać świetnie. - Dziewczyna podbiegła to działu z bielizną i pokazała na koronkowy komplet białej bielizny.

Podeszłam do niej i zaczęłam się śmiać.

-Serio? - Lara twierdząco pokiwała głową. - W takim razie... - Rozejrzałam się i podeszłam do manekina, na którym była piękna czarno-czerwona bielizna. - ...ty bierzesz to.

-Ja mam dużo bielizny! Ale w sumie...

-Chodź do przymierzalni.

***

-Zajdziemy jeszcze gdzieś, gdzie kupie sobie jakiś fajny nowy top do ćwiczeń? I do księgarni.

-To rusz dupe bo wypadało by wracać. - Dopiłam ostatni łyk mojej czekoladowej latte i wzięłam torby z zakupami.

Wyszłyśmy ze StarBucks'a i skierowałyśmy się do wiadomego sklepu.

-W ogóle, - zwróciłam się do dziewczyny, gdy wchodziłyśmy do sklepu. - Musimy obmyślić jak wrócimy.

-Tsa... pewnie zrobi się straszna afera.

Wzruszyłam ramionami i wzięłam do rąk różowy top do ćwiczeń. Pokazałam go Larze, a ona tylko skinęła głową na tak.

-Tu masz do niego leginsy.

-Dzięki. Nie chce mi się już tego przymierzać. - Westchnęłam. - Chodźmy już do kasy.

-Liczyłam, że to powiesz. - Lara lekko się zaśmiała.

Zapłaciłam za ubrania kartą Maxa i obie wyszłyśmy ze sklepu. Jeszcze tylko księgarnia i wracamy do piekła. Chyba nie da się tego inaczej nazwać. Już widzę jak Max się na mnie wydrze za zabranie jego karty kredytowej, ucieczkę z domu i pożyczenie samochodu. Kolejny raz przechodzi mnie dreszcz, kiedy o tym myśle.

Jeżeli chodzi o naszą wizytę w raju potocznie zwanym księgarnią, to było ona bardzo krótka, bo szybko odszukałąm książkę, którą już dawno zdążyłam sobie upatrzyć.

-Wracamy? - Zapytałam nieśmiało dziewczyny, kiedy uruchomiłam silnik auta.

-Nie...- Lara spojrzała na mnie przerażona.

-Też się trochę boje, ale bez ryzyka nie ma zabawy, co nie? - Uśmiechnęłam się sztucznie, Lara odpowiedziała mi tym samym. Serio zaczynam się bać. Już czuje na sobie spojrzenie Maxa. Już czuje jak zamyka mnie w pokoju. I już czuje jak wkurwiony będzie, jak wjedziemy na parking.

-Ej, zostawmy może samochód w lesie. Jakkolwiek to brzmi, wydaje się być najlepszym wyjściem. Może nas nie zauważą.

-Taa... To nie może wypalić, ale i tak będzie lepiej, niż jak gdyby nigdy nic wejdziemy sobię przez bramę.

-Jedź na około to wejdziemy tylnym wejściem. Znam drogę. - Pokiwałam głową i mocniej zacisnęłam ręce na kierownicy.

-Tylko jak wiedziesz na teren Watahy to musisz jechać tak szybko jak to możliwe.

-Da się zrobić.

***

Coś za łatwo poszło.

Jesteśmy przy otwartym oknie do łazienki, które wcześniej otworzyłyśmy. Pomagam Larze wdrapać się do środka, a kiedy Lara stoi już w łazience podaje jej nasze zakupy i sama ładuje się do środka.

-Wychodzimy? - Zapytała Lara, a ja z trzęsącymi się rękami dotknęłam klamki.

Już miałam otwierać drzwi kiedy ktoś mnie w tym uprzedził i z wielkim hukiem szarpnął drzwiami.

-Cześć Ethan. - W ust mojej przyjaciółki wydobyły się te dwa słowa, które jak sie okazało wcale nie poprawiły sytuacji... Lara uśmiechnęła się błagalnie, a ja strzeliłam sobie w czoło

Świetnie...

Nic nie mówiąc, Ethan wziął Lare za rękę i pociągnął w stronę schodów.

-Do pokoju. - Usłyszałam mrożący krew w żyłach głos należący do nikogo innego jak Maxa.

Bez słowa skierowałam się w stronę naszej sypialni. Weszłam do środka i odwróciłam się w stronę chłopaka. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam tylko jak Max zatrzaskuje drzwi z taką siła, że aż podskoczyłam.

Spodziewałam się, że na mnie nakrzyczy, wydrze się i opierdzieli za to wszystko, a on nawet nie zamknął drzwi na klucz. Zapewne wie, że i tak nie mam odwagi się teraz z niego ruszyć i co najgorsze, ma totalną rację.

Od tępego patrzenia się w ścianę, wybawił mnie dźwięk wycia. Od razu rozpoznałam w nim Maxa, który zapewne informuje, że się znalazłyśmy. Czyli to właśnie teraz tu przyjdzie i opierdzieli. W sumie mógł to zrobić od razu i oszczędzić mi stresu. Patrze na drzwi i tylko czekam, aż zostaną one otworzone, a w progu pojawi się Max. Czekam i czekam, ale nic takiego nie następuje. Wciąż stoję i wpatruje się ze strachem w drzwi. Nie ma go. Może będzie łaskawy? Nie... nie możliwe, że mi to daruje. On chce coś zrobić, tylko ja jeszcze nie wiem po prostu co. Wyjmuje z tylnej kieszeni spodni telefon i sprawdzam godzinę. Dochodzi 22.00 a ja stoję przed drzwiami jak głupia i czekam na opieprz życia.
Po chwili decyduje się na szybką kąpiel. Dalej będąc w osłupieniu wzięłam jakiś T-shirt Maxa i poszłam do łazienki. Napuściłam wody do wanny i już po chwili siedziałam cała zanurzona w wodzie. Zakupy potrafią naprawdę zmęczyć.

Po około 20 minutach siedzenia w wannie i rozmyślania nad wszystkim i niczym, decyduje się na umycie włosów. Po odprawieniu wszystkich rytuałów z odżywkami i innymi takimi, wychodzę z wanny, opatulając się ręcznikiem. Patrze na siebie w lustrze i lekko się uśmiecham. Ciekawe jak się trzyma Lara. Zgaduje, że miała niezłą dramę ze swoim mężczyzną.

Kiedy zrobiłam już wszystko co powinnam wyszłam z łazienki i ujrzałam pusty pokój. Max jeszcze nie wrócił. Może to i lepiej?

Otworzyłam okno i z nadal mokrymi włosami zaciągnęłam się świeżym powietrzem z zewnątrz. Popatrzyłam na ten rozpierdol, który robią w pokoju wszystkie torby z zakupami. Wzięłam więc nożyczki i wszystkie te torby i skierowałam się do garderoby. Zaczęłam wyjmować ciuchy z toreb, odcinać metki i układać na półkach.

Skończyłam po 20 minutach. Położyłam się na łóżku i praktycznie od razu zasnęłam.













Królowa ZbuntowanychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz