7. Twoja siostra bierze ślub

756 37 8
                                    

Tak właśnie wyglądało moje życie, kiedy sytuacja wymykała się spod kontroli. Miałam ochotę zamknąć się w sobie. Nie wychodzić. Nie rozmawiać. Nie próbować zrozumieć. Nie próbować nawet myśleć. Zaraz potem wkroczył Marcus. Jego racjonalne i zdawkowe podejście pozwoliło mi odetchnąć.

Chciano mnie tylko nastraszyć. Właściwie, to nawet nie chodziło o mnie, a o ojca. Mogli posunąć się do wielu czynów, ale należałoby się zastanowić, co byłoby dla nich na rękę. Zabicie mojego ojca? Zabiliby go już dawno. Zabicie całej naszej rodziny? Idiotyczne. Za bardzo by się narazili. Zrobienie mi krzywdy? Po co? Po to, żeby ojciec mocniej poczuł ich gniew? Miało to sens. Jednak czy mieli aż tyle czasu, aby pogrywać z nami w tę grę? I czy naprawdę moją rolą w tym przedstawieniu było tylko stanie i naśladowanie drzewa?

Schowałam kolejny dowód w szafie ojca, pisząc mu od razu o nowym znalezisku. Na szczęście nie było całej rodziny w domu, przez co nie musiałam się tłumaczyć. Aby odsunąć złe myśli, zabrałam się za przygotowywanie jakiegoś sensownego obiadu. W końcu tę noc miałam spędzić z Marcusem i Nicole.

Wieczorem mama wraz z babcią i dziadkiem wrócili do domu. Zastali mnie w kuchni. Moja rodzicielka wyglądała na bardzo zmęczoną. Może podirytowaną. Nie byłam tym zdziwiona. Spędzenie całego dnia z jej rodzicami wymagało ogromnej dozy cierpliwości i wyrozumiałości. A że ich konflikty głównie opierały się na braku zrozumienia, Rachel musiała dać dzisiaj z siebie dwieście procent, aby nie doprowadzić do kłótni w już i tak napiętej atmosferze.

Byłam w trakcie podsmażania ryby, więc nałożyłam porcje dla zmęczonej trójki. Ciszę zaburzył dźwięk kroków na górze. Zanim się obejrzałam ze schodów zbiegli moi przyjaciele.

— Musimy wyjść na chwilę. Wrócimy przed północą. — Wyjaśniła Nicole mojej mamie, gdyż ich nagłe poruszenie spotkało się z zaniepokojonym wzrokiem kobiety.

Ruszyłam za nimi do przedpokoju, gdyż nie mogłam zignorować takiego zachowania z ich strony.

— Coś się stało? — zapytałam, opierając się plecami o ścianę.

— Kolega z drużyny dzwonił, że ma kłopoty i potrzebuje pomocy. Zgaduję, że pewnie chodzi o narkotyki. — Marcus wzruszył ramionami, mimo że jego mina mówiła coś zupełnie odwrotnego od ignorancji.

Zack, bo o nim mowa. Nie znałam tego chłopaka zbyt dobrze, ale słyszałam o nim nie raz. Z początku Marcus coś wspominał, że przyjęli nowego do drużyny, następnie, że Zack nie do końca zna granice w umiarkowanym piciu. Zaraz potem alkohol zmienił się w skręty. Po trwających pół roku zabawach nowy piłkarz spadł w tabelach, przez co trener chciał wyrzucić go z drużyny. Marcus wtedy zbyt zaangażował się w pomoc chłopakowi i praktycznie całe wakacje spędził wraz z nim na treningach i kontroli jego lekkiego podejścia do życia. Zbyt bardzo się zaangażował, gdyż z początkiem roku akademickiego Zack wrócił do swoich dawnych nawyków. Aktualnie Marcus był na etapie chronienia tyłka uzależnionemu już w tej chwili koledze.

— Poczekajcie — odparłam i kilkoma zwinnymi susami wbiegłam po schodach, następnie udałam się do sypialni rodziców i wyjęłam z szafy karton.

Miałam nadzieję, że nikt nie zainteresuje się tym dziwnym pakunkiem, więc podobnie szybko jak wbiegłam, tak też zbiegłam z góry i wcisnęłam w dłonie Nicole paczkę.

— Weźcie to. Podrzućcie paczkę ojcu. Szczerze, nie mam ochoty trzymać jej w domu. — Uśmiechnęłam się, mając nadzieję, że dodam im tym gestem otuchy.

Kiwnęli głowami i wyszli z domu, wymieniając ze mną porozumiewawcze spojrzenia. Zaraz potem usłyszałam warkot odpalonego samochodu Marcusa.

Wróciłam do kuchni i usiadłam do stołu. Zabrałam się za posiłek, nie podnosząc wzroku znad talerza. Spodziewałam się jakiejś zaczepki w kierunku Nicole i Marcusa, ale nic takiego nie miało miejsca.

Za honorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz