21. Czemu pozwalasz na to, żeby los podejmował za ciebie decyzje?

381 20 3
                                    

— Jak to ma wyglądać? — zapytała Nicole, przyglądając się zaproszeniu, które Louis rozesłał w SMS-ach do znajomych.

— Wykupił lożę w klubie — odpowiedziałam, jednocześnie zapisując na kartce zamówienie, jakie przed chwilą zebrałam od jednego z klientów.

— W sensie, że to nie będzie zamknięta impreza? — Zdziwiła się Ariana.

— Kosztowałoby to cztery razy więcej. I tak z tego, co słyszałam, ma to być fajnie zorganizowane. — Wzruszyłam ramionami, gdyż chyba najmniej z całego towarzystwa interesowała mnie impreza urodzinowa Louisa.

Cały miniony tydzień tylko wokół tego się toczył. Chłopak konsultował ze mną praktycznie każdy wybór, co stało się uciążliwe, gdy nad uchem śpiewał mi Ben o kolejnych nadgodzinach w pracy oraz Pan Sky, chcący zobaczyć wstępy do naszych prac na zaliczenie. Byłam zmęczona jak nigdy i nawet nie mogłam cieszyć się z tego, że o czternastej zacznę upragniony wolny weekend, gdyż wieczorem miała odbywać się impreza.

— A w jakim klubie? — Marcus zmarszczył brwi.

— Tu masz. — Nicole wyciągnęła dłoń z telefonem i wskazała chłopakowi adres.

— Nie dostałeś zaproszenia? — Zdziwiłam się, kładąc grupie moich przyjaciół po jednym shake'u lodowym na osobę.

— Dostałem, ale dawno i nie czytałem dokładnie. "Paradise Island"? Jezu... — Westchnął.

— To ten duży klub? — Zainteresowała się Ariana, uprzednio upijając łyk swojego truskawkowego napoju.

— Największy w Malibu — mruknął nasz przyjaciel.

— Z całym szacunkiem Nina, ale mógł za tą samą kwotę wynająć po prostu jeden mniejszy klub na całą noc. — Zwróciła się do mnie Nicole.

— A co ja mam z tym wspólnego? — Odebrałam z kuchni zamówione omlety i zaniosłam je do odpowiedniego stolika.

— Mogłaś na niego jakoś wpłynąć...

— Nie mam z tym nic wspólnego. To jego decyzje i tyle. Gdybym miała zajmować się jeszcze jego problemami, to bym zwariowała. — Westchnęłam, podchodząc bliżej stolika, przy którym siedziała moja paczka przyjaciół.

— Czternasta. — Ogłosiła Ariana, spoglądając na swój srebrny zegarek na nadgarstku.

— Już? Normalnie bym się cieszyła, ale dzisiaj wolałabym siedzieć w tej pracy do nocy...

— Da się zrobić... — Usłyszałam głos Bena z kuchni.

Przewróciłam oczami i ruszając do szatni, aby się przebrać, minęłam się w drzwiach z koleżanką, która przyszła na zmianę. Po schowaniu swojego uniformu do szafki mój telefon zaczął wibrować. Widząc na wyświetlaczu nieznany numer, zdziwiłam się, choć spodziewałam się jednocześnie, że usłyszę po prostu głos Victora, z którym ostatnio widziałam się w poniedziałek, gdy przyszedł do naszej restauracji z Hannah.

— Halo?

— Nina? Tu Christopher. — Otworzyłam szeroko oczy.

Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z szatni. Ruszyłam w kierunku sali i przyjaciół.

— Cześć. Co tam? — Próbowałam ukryć zaskoczenie, ale było to trudne, bo kompletnie zapomniałam o istnieniu chłopaka.

Znajomi, widząc moje dziwne zachowanie, zaczęli bacznie mi się przyglądać.

— Właśnie przyjechałem do Malibu, do rodziców. Będę tutaj do środy i pomyślałem, że może miałabyś ochotę wybrać się ze mną gdzieś, któregoś dnia? Na plażę, do jakiejś restauracji... — Jego propozycje sprawiały, że podnosiłam brwi coraz wyżej.

Za honorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz